Największym problemem Korei Południowej jest to, że nie zagrają u siebie, nie będzie im sędziował meczów ani Byron Moreno, ani Ghamal Al-Ghandour, a ściany – najwyraźniej od samego losowania – pomagają już innym. Koreańczycy trafili do grupy, z której równie dobrze mogą wyjść, jak i spakować się po trzech meczach i wrócić z bagażem bramek do domu.
NAJWIĘKSZA ZALETA
Linia pomocy. Dynamiczna, zdyscyplinowana, z gwiazdą Tottenhamu, Sonem Hueng-Minem, a także człowiekiem orkiestrą, Ki Sung-Yuengiem ze Swansea. Koreańczycy na pewno nie dadzą się zdominować w środku pola, nie będzie obrony Częstochowy, tylko chęć zabrania piłki rywalom i – zwyczajnie – gra w futbol. Może nie od razu „Futbol na tak”, ale już „Futbol na czemu nie” jak najbardziej. Jeśli Szwedzi i Meksykanie pozwolą Koreańczykom się rozpędzić, mogą mieć problem. Szybkie ataki, prostopadłe podania, klepka – sami widzieliśmy w marcu, że Koreańczykom nie potrzeba ani wiele miejsca, ani dużo czasu by się zebrać do kupy i zaatakować jak należy.
NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA
Środkowi obrońcy Korei nadają się do tarcia chrzanu. To znaczy, pewnie w K-League dają sobie jako tako radę, ale na pewno nie są to ludzie, których chciałoby się wozić i pokazywać po świecie. Sytuacja jest tak słaba, że jeszcze w czerwcu 2017 grał tu weteran, 36 letni Kwat Tae-Hwi. Szkoleniowiec cały czas szuka, testuje, wciąż nie znalazł optymalnego zestawienia, a powołanie na mundial mające dwa mecze w kadrze – oba w ostatnich tygodniach – Oh Ban-Suka jest dowodem desperacji.
W czym konkretnie tkwi ich słabość? W tym, że nieźle radzą sobie z przodu, potrafią rozegrać piłkę, konstruować grę. Ale przecież Korea Południowa warunki może stawiać na własnym kontynencie, na mundialu będzie się też musiała czasem bronić. A ci defensorzy to takie ananasy, że akurat defensywa ich największym atutem nie jest.
SKŁAD
KLUCZOWY ZAWODNIK
Hueng-min Son. Co tu kryć – chłop na tle kumpli wyróżnia się nie tylko osiągnięciami boiskowymi, ale także rozpoznawalnością i zasobnością portfela. W kadrze, która opiera się w dużej mierze na zawodnikach na co dzień zarabiających na chleb w Azji, Son, gwiazda Tottenhamu, zawodnik o klasie międzynarodowej, jest jej absolutną megagwiazdą.
Kto jednak uważa, że wystarczy pokryć dobrze Sona, a już będzie święty spokój, jest w wielkim błędzie. Zawodnik Spurs wcale nie strzela w kadrze tak wiele jak mogłoby to wynikać z jego statusu. Na przestrzeni ostatnich trzech lat strzelił raptem pięć goli w dwudziestu jeden meczach. Pracuje dla drużyny, robi miejsce kolegom, nawet bez piłki więc tworząc zagrożenie. A gdy dostanie trochę miejsca, może błyskawicznie urwać się i strzelić gola.
TURNIEJOWY SCENARIUSZ
Niemcy są nałogowcami w wychodzeniu z grupy i naszym zdaniem to nie będzie mundial, w którym zerwą ze szkodliwą (dla wszystkich poza nimi) praktyką. Nie żebyśmy przeceniali naszych zachodnich sąsiadów, ale te turniejowe bestie mogą wywalczyć sobie awans już po dwóch rundach. Nie jest to może najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale możliwe, że w ostatniej kolejce Koreańczycy będą się mierzyć z niemieckimi rezerwami. Problem w tym, że nawet im będą ustępować pod względem jakości piłkarskiej.
Między Meksykiem, Szwedami i Koreą Południową pójdzie na noże. To trzy ekipy o bardzo porównywalnym potencjale, choć różnych charakterystykach. Każdy ma tu prawo wierzyć, że awans jest w zasięgu. W przypadku zajęcia drugiego miejsca dalej czekać będzie najprawdopodobniej Brazylia, czyli autostrady do finału brak. Wyjście z grupy i pokazanie się z dobrej strony na tle Canarinhos będzie sukcesem.
KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ
Masz trzy dychy na karku. Grasz całe życie nie w Manchesterze United, a koreańskim Jeju United, które ostatnio wygrało mistrzostwo Korei w 1989, a na kontynencie odgrywa marginalną rolę. A jednak, Oh Ban-suk, stoper wicemistrza K-League, dostał powołanie na mundial.
Debiutował raptem przed kilkoma dniami wchodząc z ławki z Hondurasem, potem poprawił 54 minutami z Bośnią. Wystarczyło, by przekonać selekcjonera Tae-Yong Shina. Chłop jedzie więc na imprezę życia, czym zaskoczony najbardziej jest pewnie on sam. Kibicujemy, by nie został koreańskim Piotrem Gizą, tylko napisał fajną historię.
Jego „the best of” ma na Youtube sto pięćdziesiąt wyświetleń i zero lajków
OPINIA EKSPERTA
Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.
Dorotka z „Czarnoksiężnika z OZ” zapytana o szanse Korei w Rosji także użyła pryzmatu mundialu 2002.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Koreańskie Gangnam Style przez pięć lat liderowało liście najczęściej oglądanych teledysków Youtube. Było też pierwszym klipem, który osiagnął miliard wyświetleń. „Gangnam” to dzielnica Seulu, słynąca z luksusu.
FILMOWY ODPOWIEDNIK
Nie będziemy typować kto jest Dobrym, kto Złym a kto Brzydkim, ale jeśli Niemcy nie narobią sobie kłopotów, walka w tej grupie będzie przypominać finał filmu Sergio Leone.
JEDENASTKA Z VERVĄ