Reklama

Argentyńska walka z uzależnieniem

redakcja

Autor:redakcja

09 czerwca 2018, 20:59 • 6 min czytania 26 komentarzy

Ćwierć wieku – tyle właśnie mija od ostatniego wielkiego triumfu Albicelestes na arenie międzynarodowej. Do dziś jakby ciążyła na nich klątwa, bo jak mocni by się nie wydawali, tak zawsze ostatecznie polegają. Apogeum mieliśmy w latach 2014-2016, kiedy koncertowo przerżnęli trzy finały w trzy lata. Chyba żaden inny naród nie jest tak spragniony wielkiego sukcesu jak Argentyńczycy.

Argentyńska walka z uzależnieniem

Inna sprawa, że w ogóle nie potrafią znaleźć zwycięskiej formuły. Przez lata kompromitowały się legendy, na przykład Diego Maradona w roli selekcjonera. Wielu innych szkoleniowców po prostu porywało się z motyką na słońce, ponieważ brakowało im autorytetu i pomysłów, czasem cierpliwości. A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo przecież przez wiele ostatnich lat rak z przerzutami toczył także argentyńską federację. Trupy wysypywały się z szafy w związku z aferami korupcyjnymi. Sejf świecił pustkami, więc dochodziło do kuriozalnych sytuacji, jak chociażby takiej, że podczas Copa America w 2016 roku przeloty samolotami i kwaterunki w hotelach opłacali sobie sami zawodnicy. Przez długi czas nie potrafiono nawet wybrać nowego prezesa AFA.

A w tym wszystkim był gdzieś on, Lionel Messi, który niósł cały ten bałagan na własnych barkach niczym mitologiczny Atlas. Czy w Rosji wreszcie ktoś pomoże mu w dźwiganiu odpowiedzialności?

NAJMNOCNIEJSZY PUNKT
Leo Messi – to oczywiste, ale przecież obok siebie ma on jeszcze kilku innych wirtuozów. Angel Di Maria, Gonzalo Higuain, Sergio Aguero, Paulo Dybala… Ba, nawet Cristian Pavon, młody gniewny z Boca Juniors jest w stanie zrobić różnicę po wejściu na boisko. Z kolei Ever Banega za kierownicą również potrafi robić wielkie rzeczy, chociaż z nim sytuacja jest o tyle utrudniona, że trzeba jeszcze trafić w jego dobry dzień. Tylko kontuzji Lanziniego szkoda, bo w sparingach prezentował się wyjątkowo obiecująco. Tak czy siak, jakkolwiek chimeryczny nie byłby każdy z tych graczy, razem tworzą grupę, która powinna dokonywać rzeczy bezsprzecznie wielkich. Raz to Di Maria zaciągnął Albicelestes daleko (na mundialu), raz zrobił to Messi (podczas Copa America Centenario). Wielki czas, żeby wreszcie obudziło się kilku liderów naraz.

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA
Lewa i prawa pięta achillesowa. Dosłownie oraz w przenośni, bo są dwie pozycje, które Sampaoli ma wyjątkowo słabo obsadzone – boki obrony właśnie. Nie jego to wina, wszak posucha ta nie wynika z jego widzimisię i pomijania niektórych zawodników. On po prostu nie ma tu praktycznie żadnego wyboru. No bo umówmy się, ani Nicolas Tagliafico, ani Cristian Ansaldi to nie są zawodnicy na tyle klasowi, by stanowić o sile potencjalnych mistrzów świata, a przecież właśnie w to mierzą Albicelestes. Ten pierwszy ma nieco opóźniony zapłon, już 26 lat i dopiero teraz trafił do Ajaksu, choć kiedyś wydawało się, że zrobi w Europie większą i szybszą karierę. Ansaldi z kolei to po prostu wyrobnik. Nic mniej, nic więcej. Nominalnie na lewej stronie gra Marcos Rojo, tyle że ostatnie sparingi wskazują, iż może się przydać jako stoper. Ale jeszcze gorzej jest po prawej stronie, gdzie zapewne będzie występował Gabriel Mercado, który w Sevilli częściej jednak robił za stopera. I nie dziwimy się, ponieważ nie ma on zbyt ofensywnego usposobienia, pomimo tego, że w River Plate osiągnął kilka sukcesów grając właśnie na boku. Poza tym? Dziura. El Loquito zapewne nocami gorliwie modlił się, aby nagle objawił mu się jakiś nowy Zanetti, lecz jak widać, nic tam na górze nie wskórał. Dodatkowo te braki na flankach defensywy powodowały, że Sampaoli często rotował ustawieniem zespołu, z czego wynikał dodatkowy chaos.

Reklama

KADRA

Argentyna - kadra

KLUCZOWY ZAWODNIK
Cóż za niespodzianka… Oczywiście, że Lionel Messi. To ma swoje i dobre, i złe strony. Z jednej strony to chodzący skarb, który notorycznie ratuje Albicelestes przed kompromitacją. Daleko szukać nie trzeba – zawodnik Barcelony praktycznie w pojedynkę wprowadził drużynę narodową na mundial. Kiedy go brakowało, Argentyna notorycznie traciła punkty w eliminacjach, więc praktycznie do ostatniej kolejki musiała martwić się o awans na rosyjski turniej. Ostatnio krytyka wobec La Pulgi znacznie ucichła, choć może właśnie obserwujemy ciszę przed burzą? Sam Messi na pewno chciałby wreszcie udowodnić krytykom, iż wcale nie jest gorszy od Maradony, aczkolwiek aby tak się stało, musi sięgnąć po Puchar Świata. No i tu z kolei wracamy do kwestii uzależnienia od niego – nic z tego nie wyjdzie, jeśli jego kumple z ataku (choć w sumie z innych formacji też) będą polegać tylko na nim. Wygranie mundialu to zbyt dużo dla jednoosobowej armii.

TURNIEJOWY SCENARIUSZ
Islandia, Chorwacja, Nigeria (za wygraną Argentyny w starciu z Chorwacją LV BET płaci 2,03). Nie ma tragedii, aczkolwiek również nie jesteśmy przekonani, że będzie to spacerek. Największe problemy mogą sprawić oczywiście ci drudzy, ponieważ – po prostu – mają w drużynie mnóstwo jakości. Jedno z najlepszych pokoleń od wielu lat. Nigeryjczycy z kolei już pokazali, iż potrafią boleśnie wypunktować rywala. Sami Albicelestes się o tym przekonali, kiedy przegrali z Super Orłami 2:4 w meczu towarzyskim. Tamto spotkanie obnażyło wiele słabości Argentyny. Islandia? Drużyna-niespodzianka (LV BET proponuje wysoki kurs na wygraną Islandii z Argentyną, bo aż 12). Podczas Euro nie spodziewaliśmy się po niej wiele, a potem bach, ćwierćfinał i skalp zebrany między innymi z Anglików. No ale załóżmy, że podopieczni Sampaolego zwyciężają w grupie – wtedy przyjdzie im się mierzyć z kimś z tria Peru, Dania, Australia. Lajcik. Schody zaczną się w ćwierćfinale, gdzie mogliby trafić na przykład na Hiszpanię. Wtedy powróciłyby świeże złe wspomnienia, wszak niedawno La Roja niedawno zlała Albicelestes 6:1. Drugie miejsce w grupie? Lepiej nie, bo wtedy od razu po wyjściu czekaliby na nich Francuzi.

Reklama

KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ?
Messiemu, ponieważ szef nam kazał zwyczajnie po ludzku nam go trochę szkoda. Chłop się dwoi i troi w narodowych barwach, przez większość kariery i tak objeżdżano go pod każdym względem, stawiano mu chore zarzuty, że nie angażuje się w sprawie reprezentacji… Przez tę absurdalną presję chciał już nawet zrezygnować z gry w barwach narodowych, po tym jak Argentyna przegrała finał Copa America, a gazety zaczęły dopytywać z okładem „po co nam Messi?”. Sytuacja szybko się unormowała, dziś już jest spokojniej, aczkolwiek nie ma żadnej gwarancji, iż po nieudanym mundialu w Rosji w jego kierunku znów nie zaczęto by prowadzić wyniszczającej kampanii. To po prostu byłaby wielka niesprawiedliwość wobec Leo, dlatego życzymy mu sukcesu, a tym samym spokoju.

OPINIA EKSPERTA
Jakiś czas temu rozmawialiśmy z Jonathanem Wilsonem, autorem książki „Aniołowie o brudnych twarzach”, dotyczącej właśnie argentyńskiego futbolu. Dziennikarz celnie zdefiniował kolejny kłopot Albicelestes:

„Ten zespół ma po prostu dwa oblicza. Dwie części, które kompletnie do siebie nie pasują. Tyły przystosowane są do ustawienia głębokiego, z kolei ofensywa bardziej nadaje się do agresywnej gry z wysokim pressingiem. Nie jesteś w stanie robić dwóch tych rzeczy jednocześnie. Według mnie największym problemem Argentyńczyków jest ten brak dynamizmu zawodników defensywnych. Poza tym… Bądźmy szczerzy, ich ogólna jakość też nie powala.”

SZALENIE ISTOTNY FAKT
Sampaoli ponoć zamierza znowu odwrócić piramidę. Na mundialu znów powinniśmy oglądać jakiś nowy wariant, bo mówi się, iż wystawi on Argentynę w formacji 2-3-2-3. Jeszcze nie możemy się zdecydować – czy będzie śmieszno, straszno, fascynująco, a może jednak genialnie?

FILMOWY ODPOWIEDNIK

Leon Zawodowiec.

Po pierwsze, bo imię się prawie zgadza. Po drugie, bo w rolę takiego zimnego sukinsyna powinien wcielić się Leo Messi, wykańczając po kolei kolejnych przeciwników. Pomocą na pewno nie pogardzi, ale nie oszukujmy się – to właśnie na niego będą zwrócone oczy całego świata w kontekście reprezentacji Argentyny.

via GIPHY

SONDA WESZŁO

NAJLEPSZA JEDENASTKA GRUPY D

argentyna jedenastka z verva grupa d

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
8
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

26 komentarzy

Loading...