Reklama

Zwoliński wyjeżdża do Chorwacji, by stworzyć tercet, który wstrząśnie piłką?

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2018, 15:33 • 3 min czytania 16 komentarzy

Jak być może słyszeliście, przez ostatnie kilka dni byliśmy trochę odcięci od świata. I naprawdę niewiele zabrakło, abyśmy przegapili ważne doniesienia z Chorwacji. Parafrazując klasyka – w mieście Velika Gorica rodzi się coś wielkiego. Dwa dni temu piłkarzem HNK został Łukasz Zwoliński i to dość jasny sygnał, że beniaminek chorwackiej ekstraklasy myśli o stworzeniu… najbardziej epickiego tercetu w historii piłki nożnej. 

Zwoliński wyjeżdża do Chorwacji, by stworzyć tercet, który wstrząśnie piłką?

Wszyscy kojarzą “MSN”, które swego czasu czarowało w Barcelonie, były momenty, w których z wielką przyjemnością patrzyliśmy na wymiatające w Madrycie “BBC”, ale wiele wskazuje na to, że “OZM” to będzie zupełnie inny poziom. Ewentualnie “OMZ”, “MOZ”, “MZO”, “ZOM”, “ZMO” – sami nie wiemy, który z tych skrótów brzmi najlepiej, ale na razie mniejsza z tym. Chodzi o to, że w jednym klubie mogą spotkać się Łukasz Zwoliński, Michał Masłowski, a także Henrik Ojamaa. Każdy z nich należał do naszych ulubieńców, gdy biegał po ekstraklasowych boiskach.

Oczywiście transferowa zawierucha dopiero przed nami, więc tak naprawdę nie ma gwarancji, że panowie spotkają się jesienią w jednej drużynie, ale trzeba podkreślić, że byli legioniści mieli duży wkład w wywalczenie awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Estończyk, dla którego HNK to już siódmy (!) klub od momentu opuszczenia Warszawy, był najlepszym strzelcem drużyny (wystarczyło sześć trafień). Z kolei Masłowski odpowiadał rzecz jasna bardziej za kreację, ale też dorzucił trzy trafienia. Nie dysponujemy danymi odnośnie asyst, ale to w zasadzie bez znaczenia – dopiero teraz, gdy u ich boku będzie prawdziwy lis pola karnego, można spodziewać się lawiny ostatnich podań.

Już teraz możemy obiecać, że dla takiego tercetu obejrzymy jakieś mecze tej drużyny. Nawet jeśli trzeba będzie się poświęcić i ruszyć w delegację!

A tak na serio, to szczerze życzymy Zwolińskiemu tego, by odżył. Ciężko zapracował na szyderę, która na niego spadała, ale naszym zdaniem to nie jest aż tak słaby napastnik, jak sugerują to ostatnie sezony. Musi sobie przypomnieć, jak strzela się bramki, a Chorwacja to chyba dobre miejsce, by oczyścić głowę. Można nawet uznać, że sprawdzone, bo Masłowski to przecież kolejny zjazdowicz, który całkowicie nie mógł poradzić sobie z wyższymi oczekiwaniami u nas, a tam podobno odzyskał radość z gry. Jeśli się nie mylimy, to panowie są z jednej stajni menedżerskiej, więc to transfer bez wielkiej tajemnicy. Poza tym, jak już wspomnieliśmy, HNK Gorica to teraz beniaminek ekstraklasy, więc na dobrą sprawę naprawdę trudno mówić o jakimś wielkim kroku w tył. Mecze z Dinamem, Hajdukiem czy Rijeką sprawią, że trudno będzie się poczuć jak na peryferiach futbolu.

Reklama

A jak nie wyjdzie, to przecież zawsze można wrócić. Choć już raczej na zaplecze…

PS Zastanawialiśmy się, jaki skrót będzie najbardziej pasował do tego tercetu i wpadliśmy na taki pomysł – trzeba tam jeszcze wysłać Daniela Łukasika i stworzyć kwartet “ZŁOM”!

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...