Reklama

Ruch, do którego trudno się przyczepić – Arka bierze Kolewa

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2018, 16:01 • 2 min czytania 12 komentarzy

Gdy zanosiło się na spadek Sandecji Nowy Sącz z ekstraklasy (czyli mniej więcej od lutego), zdarzyło nam się czytać, a nawet tworzyć listy piłkarzy tego klubu, których chcielibyśmy dalej oglądać w lidze. Nie były one szczególnie rozbudowane, ale dwa nazwiska pojawiały się na każdej – chodzi o Filipa Piszczka i Aleksandyra Kolewa. Oni poziomu nam nie zaniżali, za to stale podejrzewaliśmy ich o to, że w lepszym otoczeniu mogą być naprawdę solidnymi ligowcami. Tak więc dobrze się stało, że obaj złapali już nową robotę. Najpierw Piszczka wzięła Cracovia, a teraz Bułgar ląduje w Arce Gdynia. 

Ruch, do którego trudno się przyczepić – Arka bierze Kolewa

Oczywiście w tzw. międzyczasie “Pasy” przyklepały jeszcze transfer Adriana Danka i choć tu mamy już trochę większe wątpliwości, to ten ruch też da się obronić. Bijemy się w pierś, bo kiedyś uważaliśmy, że chłopak najlepiej sprawdza się na pozycji “syn prezesa”, ale sezon w ekstraklasie pokazał, iż 23-latek może stanowić realne zagrożenie dla przeciwników. Na przykład jako joker, bo z ławki wypracował dla Sandecji pięć bramek (ogólnie siedem – trzy gole i cztery asysty).

Wracając jednak do Kolewa, który sezon skończył z 7 bramkami, 2 asystami i 4 kluczowymi podaniami, jesteśmy trochę zaskoczeni tym, że trafia akurat do Gdyni. Skoro zimą przymierzały się do niego takie firmy jak Lech Poznań czy Zagłębie Lubin – a z tego co słyszeliśmy, latem też nie narzekał na brak zainteresowania ekip z górnej ósemki – to można było zakładać, że trafi do trochę lepszego klubu. Dodatkowo trzeba było za niego wyłożyć około pół miliona złotych, a pod względem chęci do płacenia za piłkarzy Arka też nie należy do ligowej czołówki.

Kluczem była zapewne postać Zbigniewa Smółki, który poprowadzi zespół z Gdyni w następnym sezonie. Z Kolewem współpracował wcześniej w Stali Mielec. I to bardzo owocnie, bo to właśnie wtedy Bułgar stał się odkryciem pierwszej ligi – w zaledwie 15 meczach na zapleczu sieknął 7 bramek i zaliczył 4 asysty. Powtórka w przyszłym sezonie oczywiście wskazana.

Tym bardziej, że Arka należała do grona drużyn cierpiących przez brak dobrego napastnika. Dość powiedzieć, że zdecydowanie najskuteczniejszym graczem drużyny w meczach ligowych był Mateusz Szwoch, który swój dorobek oparł oczywiście na rzutach karnych. Dość spory zjazd w porównaniu z poprzednim sezonem zaliczył Rafał Siemaszko (5 goli), sięgnięcie po Rubena Jurado nie było strzałem w dziesiątkę (5 goli), a sprawdzeni zimą Maciej Jankowski (2 gole) i Enrique Esqueda (2 gole) to naszym zdaniem mniejsze lub większe, ale jednak nieporozumienia.

Reklama

Kolew, któremu do przejścia pozostały jeszcze testy medyczne, powinien się na takim tle zdecydowanie wyróżnić.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...