Dużo obiecujemy sobie po awansie Miedzi do ekstraklasy. Wierzymy, że to nie będzie druga Sandecja, która organizacyjnie do elity miała tak blisko, jak Ziemi blisko jest Neptuna. Miedź ma być ogarnięta, dobra sportowo i zabezpieczona finansowo. Pierwszy sygnał dostajemy już na długo przed startem sezonu, bo Dominik Nowak podpisał z klubem nowy, pięcioletni kontrakt.
Ale nawiążmy jeszcze do Sandecji. Tam sytuacja przed startem rozgrywek miała się zgoła inaczej, trener Mroczkowski narzekał w mediach, że klub olewa transfery i bardzo mu się to nie podoba. Aleksander narzekał z kolei, że Mroczkowski narzeka i koło się zamykało, a jednocześnie widać było, że nic z tego nie będzie. I rzeczywiście kompromitacje organizacyjne tylko się nawarstwiały, żeby wspomnieć jedynie Freddy’ego Adu i jego kuriozalną wyprawę do Nowego Sącza.
Szukamy normalności w polskiej ekstraklasie, więc mamy nadzieję, że Miedź nam ją da. Ktoś może powiedzieć, że pięcioletni kontrakt dla Nowaka to efekt zbytniej podjarki klubu – na zasadzie: awansowaliśmy, to już chcemy pokazać, jakimi jesteśmy kozakami. Cóż, może tak być, ale na razie wierzymy w dobre intencje. Nowak dał klubowi dużo, bo Miedź przez lata męczyła bułę i nie potrafiła wejść na najwyższy szczebel. Jednak szkoleniowiec przyszedł i w pierwszym roku swojej pracy zrobił wynik.
Kibicujemy mu, bo przebijał się przez miasta ubogie piłkarsko, jak Polkowice, Świnoujście, Lublin i Suwałki, by znaleźć się w elicie. O ile ładniejsza jest taka historia, niż gdy polski klub ściąga cudaka z Malediwów.
– Cieszę się, że trener przystał na nasze warunki. Zdecydowałem o tym po ośmiu latach doświadczeń w pracy z różnymi szkoleniowcami. Trener Nowak nie tylko osiąganymi wynikami, ale przede wszystkim jakością swojej codziennej pracy pokazał, że zasługuje na taki kontrakt. Tak długa umowa daje nam też spokój budowania zespołu w dłuższej perspektywie, niezależnie od wyników i ewentualnych ofert, jakie nasi trenerzy mogą otrzymywać od innych klubów – mówi na oficjalnej stronie klubu właściciel Miedzi, Andrzej Dadełło. Razem z Nowakiem kontrakt przedłużył jego asystent, Grzegorz Mokry.
Cóż, jeśli Nowak przekroczy nawet połowę długości swojej umowy, będzie to świadczyło o tym, że nie pochwaliliśmy Miedzi na darmo. Tylko jedna prośba, jak zwykle w takich przypadkach: oby nie skończyło się jak ze Stawowym.