Reklama

Sobiech opuszcza 2. Bundesligę i czeka na nowe wyzwanie

redakcja

Autor:redakcja

28 maja 2018, 13:04 • 3 min czytania 14 komentarzy

To już praktycznie przesądzone: Artur Sobiech opuści 2. Bundesligę, a co za tym idzie – po siedmiu latach spędzonych w Niemczech zmieni kraj. Przed minionym sezonem ofertę złożyło mu aż dziesięć (!) klubów z tej ligi. Także i teraz, gdy nie gra w Darmstadt, spływają do niego zapytania, ale on regularnie je odrzuca. Nie zamierza także wypełniać do końca kontraktu z obecnym klubem (obowiązuje jeszcze przez rok) i prawdopodobnie na zasadzie porozumienia stron go rozwiąże. O to stara się też kilku innych zawodników – między innymi mistrz świata, Kevin Grosskreutz.  

Sobiech opuszcza 2. Bundesligę i czeka na nowe wyzwanie

Sobiech mógł być przed przyjściem do Darmstadt pełen optymizmu. Odchodził z klubu, w którym – jak pisał Bild – tkwił w nieudanym małżeństwie. Każdy wiedział, że nie jest tak jak być powinno, ale nikt głośno tego nie mówił. Ostatecznie został pożegnany z fanfarami, kibice wręcz nosili go na rękach – mimo że jego dorobek strzelecki nigdy nie powalał, w Hannoverze niezwykle cenili go za oddanie, zaangażowanie. Gdy wchodził na końcówki – zwyczajnie zapieprzał. Zawsze można było na niego liczyć, jeśli akurat nie leczył kontuzji, które zdarzały mu się bardzo często.

Tak czy siak – odszedł z klubu grającego o elitę do znacznie mniejszego, biedniejszego, słabszego. Ale i takiego, w którym szans na grę miało być więcej.

I faktycznie – mimo że przyszedł do Darmstadt bez klasycznego okresu przygotowawczego (ograniczył go do imitacji treningu z kolegami i… małżonką, która jest piłkarką ręczną), z miejsca wskoczył do pierwszego składu. Wejścia smoka nie zaliczył, ale dramatu nie było – dwie bramki i pięć asyst w pierwszych dziesięciu meczach to wynik godny. Zwłaszcza, że cała drużyna grała raczej toporną piłkę, a Sobiech od zawsze uchodził raczej za egzekutora niż kreatora. Po słabych pierwszych meczach SV Darmstadt znalazło się jednak w strefie spadkowej.

Za jednego z winnych tego stanu rzeczy – poza trenerem Torstenem Fringsem, który w grudniu pożegnał się z pracą, a na jego miejsce zatrudniony został Dirk Schuster – uznano Artura Sobiecha. Polak przestał być napastnikiem pierwszego wyboru i z każdym tygodniem jego rola w zespole malała. Najpierw stracił pierwszy skład, a ostatnie miesiące to już prawdziwa masakra – od marca (włącznie) spędził na boisku jedynie jedenaście minut.

Reklama

Sobiech tym samym rezygnuje z ciepełka, bo mógłby przyjąć kolejną ofertę z rynku, na którym ma dużą renomę lub tkwić na dobrym kontrakcie, o który w Polsce będzie mu ciężko. Zamiast tego woli odejść z ligi i na dziś nie wyklucza żadnego kierunku, choć najbardziej prawdopodobny wydaje się powrót do Polski. Jak informuje Piotr Wołosik z Przeglądu Sportowego – póki co najmocniejszymi graczami w walce o piłkarza są Jagiellonia i Lechia Gdańsk. Czy ściąganie rezerwowego SV Darmstadt 98 to dobra droga? Jagiellonia podążyła tą drogą już zimą i trochę się spaliła. Uznajemy jednak, że w przypadku Sobiecha nie byłoby problemów z aklimatyzacją, a i sam piłkarz z pewnością ma coś do udowodnienia. Ze znalezieniem dobrego miejsca do gry w piłkę kłopotów mieć nie powinien.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Trela: Gwiazdy spoza radarów. Najlepsi piłkarze, którzy nie grali w kadrach młodzieżowych

Michał Trela
0
Trela: Gwiazdy spoza radarów. Najlepsi piłkarze, którzy nie grali w kadrach młodzieżowych

Komentarze

14 komentarzy

Loading...