W Szczecinie sezon zaczął się od trzęsienia ziemi, a później było… dokładnie odwrotnie, niż u Hitchcocka. Wstrząsy z każdym tygodniem ustawały, wszelkie zniszczenia poddawane były sprawnej reparacji, a pod koniec sezonu oglądaliśmy sytuację, w której mogliśmy mówić nawet o porządku i stabilizacji. Pogoń przebyła w tym sezonie drogę od 16. miejsca i ośmiu punktów straty do przedostatniej pozycji, do miana trzeciej najlepiej punktującej drużyny w 2018 roku (choć należy brać poprawkę na to, że w grupie spadkowej o punkty było nieco łatwiej).
MOCNY PUNKT
Kosta Runjaić i to bez dwóch zdań. Obejmował drużynę w sytuacji, gdy niektórzy – mimo że nie skończyła się jeszcze runda – nie dawali szczecińskiej ekipie szans na utrzymanie. Runjaić jednak odmienił beznadziejnie grającą Pogoń w mgnieniu oka. Oczywiście, nie nauczył przecież nagle szczecińskich piłkarzy gry w piłkę, ale udowodnił, że oczyszczając atmosferę, wprowadzając jasne zasady i odpowiednio motywując piłkarzy można wyjść nawet z takiego dołka. Wydaje się, że Pogoń znalazła trenera na lata (tak, wiemy, Ekstraklasa, pewnie zostanie odpalony już w sierpniu) – nie jest to przecież Gino Lettieri, którego nikt już w Niemczech nie chciał, a szkoleniowiec, który dopiero co próbował awansować do Bundesligi z klubem o wielkich tradycjach, FC Kaiserslautern. Prędzej czy później każdy porządnie wyglądający trener zza granicy odlatuje, ale medialna powściągliwość Runjaicia sugeruje, że nie popełni grzechu swoich zagranicznych po fachu. Póki co – nie widzimy w nim wad.
Nie chcemy szafować określeniami typu „cud”, ale Runjaić zrobił w Szczecinie rzecz dużą. Choć patrząc na to z drugiej strony – drużyna wreszcie zaczęła grać na miarę swojego potencjału.
PIĄTA KOLUMNA
Maciej Skorża. W Szczecinie nie zgadzają się z łatką klubu, który ciągle zwalnia trenerów i widząc niezgrabne poczynania Skorży okazywali nadzwyczajną (jak na standardy poprzednich lat) cierpliwość. Tkwienie dalej w tym układzie miało jednak taką przyszłość, jak oglądanie japońskich reality show w nadziei, że staniemy się mądrzejsi. Działacze próbowali jednak desperackich kroków (zamrażanie połowy pensji!), lecz w końcu trzeba było uwolnić się z tego klinczu. Skorża tym samym ma na plecach łatkę trenera, który dwa ostatnie ekstraklasowe kluby opuszczał na ostatniej pozycji w tabeli. Mimo to jakoś jesteśmy spokojni o jego przyszłość – nawet po powrocie z wojaży w Ekstraklasie.
NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE
Wielkiego dobrobytu w tej kategorii nie będzie, ale kandydatów mamy dwóch. Pierwszy, dość oczywisty – Jakub Piotrowski. Nie może być inaczej, jeśli młody piłkarz notujący wcześniej ledwie ochłapy w Ekstraklasie…
a) po trzech pierwszych kolejkach wywalcza sobie miejsce w składzie, wygryzając chwalonego dotychczas z każdej strony Rafała Murawskiego,
b) nie oddaje miejsca aż do końca sezonu i kręci się nawet blisko powołania od Adama Nawałki,
c) poważny europejski klub wykłada na koniec sezonu za niego dwa miliony euro.
Drugim, nieco mniej oczywistym kandydatem, jest Adam Buksa. Piłkarz, o którym wiedzieliśmy od dawna, że ma talent, ale który trafiał w miejsca, gdzie niekoniecznie miał okazję by go zaprezentować. W Lechii utonął pośród wagonów z piłkarzami ósmego sortu, w Lubinie dostawał więcej szans, ale i tak nie był tam napastnikiem pierwszego wyboru. W Szczecinie wreszcie odpalił. Efektem aktywowanie klauzuli o wykupie definitywnym po zakończeniu wypożyczenia.
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE
W tej kategorii kandydatów mamy znacznie więcej. Rozczarował Skorża, sprowadzając drużynę na dno. Rozczarowały władze, zamrażając pensje. Rozczarowali kibice, prowadząc rozmowy motywacyjne z transparentami „Macie wygrać tak jak chcemy, bo was kurwa rozjebiemy!!!”. Rozczarował Kort, który wiosną totalnie zniknął z radarów. Rozczarował Formella, który musiał znów zejść o poziom niżej. Rozczarował Hołota, który opuszczał ligę jako jeden z solidniejszych pomocników, a w tym sezonie był tylko dżemikiem. Rozczarował Zwoliński, który przez cały sezon strzelił tylko jednego gola (!!!). Rozczarował Duncan, który przychodził jako najlepszy strzelec w historii duńskiej ligi, a do siatki trafił tylko raz. Największym rozczarowaniem jest dla nas jednak…
Adam Gyurcso. A to dlatego, że w odniesieniu do tego piłkarza nasze oczekiwania były dość wysokie. Oczywiście, chimeryczność to od zawsze drugie imię Węgra, ale notował tyle przebłysków, że – może trochę ślepo? – upatrywaliśmy w nim gwiazdy całych rozgrywek. Życie pokazało jednak, że nie jest to jednak najbardziej ambitny i pracowity gość na świecie. Chociaż Pogoń i tak nie jest w tak ciemnej dupie, bo na wypożyczeniu w Hajduku zawodnik przypomniał sobie, jak gra się w piłkę – jego statystyki to sześć bramek i pięć asyst w czternastu ligowych meczach. Znając życie, Chorwaci wyłożą za niego jakąś kasę.
ABSRUD SEZONU
Zamrożenie wypłat. Pogoń grała totalną padakę. Piłkarze byli podłamani. Kibice sfrustrowani. Wszyscy wiedzieli, że trzeba coś zrobić. No więc Pogoń…
Zamroziła połowę zarobków piłkarzy. Było to tak głupie, jak próba ratowania sezonu Rafałem Ulatowskim. Jak niby zamrożenie wypłat miało podziałać na piłkarzy w sytuacji, gdy dwa miesiące niezapłaconej pensji jest podstawą do rozwiązania kontraktu z winy klubu? Pogoń mogła sobie pomachać pistolecikiem, ale gdyby przyszło co do czego okazałoby się, że to co najwyżej pistolecik na wodę.
MOMENT SEZONU
Jakub Piotrowski przyjmuje piłkę.
Dostępna jest także wersja wideo.
OPINIA EKSPERTA
Maciej Stolarczyk, dyrektor sportowy Pogoni, o sukcesach transferowych: – Ciftci po części spełnił swoją rolę. Piłkarze w szatni zobaczyli, że nie są gorsi od zawodnika wartego tyle pieniędzy.
Uprzedzamy – Duncan skutecznie wypełnił lukę po poprzedniku. Kolejny sukces Pogoni.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Kosta Runjaić pozwala najlepszemu zawodnikowi meczu napisać na tablicy w szatni mazakiem wynik spotkania.
SEZON OKIEM WESZŁO
SONDA
[yop_poll id=”99″]
WERDYKT
O obecnym sezonie muszą w Szczecinie jak najszybciej zapomnieć, choć nie ma wątpliwości, że taki orzeźwiający prysznic może im wyjść tylko na dobre. Doskonale pamiętamy poprzednie sezony w Pogoni – szybki awans do ósemki i plażowanie. W tym chociaż coś się działo. Widoki na przyszłość są dobre – jeśli Runjaić i spółka utrzymają obecną tendencję, w przyszłym sezonie mogą powalczyć o coś więcej niż tylko awans do grupy mistrzowskiej.