Wydaje się, że Inter małymi kroczkami wraca do elity, co na pewno cieszy. W końcu zasłużone kluby wywołują w nas pewien sentyment, a więc zwykle im kibicujemy w powrocie do europejskiej czołówki. Niestety, nie wszyscy w Mediolanie odbili się od dna, bo wszystko wskazuje na to, że Milan dryfuje w zupełnie innym kierunku. „Rossoneri” ubiegłego lata wydali krocie na transfery, a to nie spodobało się UEFA, która grozi poważnymi sankcjami. Istnieje duże zagrożenie, iż Milanu nie zobaczymy nawet w Lidze Europy.
Czy władze Milanu mogą być zdziwione takim obrotem spraw? Niekoniecznie, bo ostrzeżenia od UEFA płynęły do nich już w ubiegłym roku, gdy szarżowali na rynku transferowym.
– Milan nie będzie stanowił wyjątku w kwestii Finansowego Fair Play, absolutnie żaden klub nie może liczyć na inne traktowanie. FFP to kontrola dopiero „po fakcie”, a więc nie możemy nikomu wskazywać, co może robić, a czego nie może robić na rynku transferowym. Wszystkie kluby są wolne, ale trzeba być świadomym konsekwencji… Z całą pewnością Milan nie ma prawa robić tego, co tylko zapragnie. Jeżeli kupują, to znaczy, że zamierzają wrócić na najwyższy poziom europejski. Dobrowolne porozumienie jest dla nowych udziałowców, wtedy klub dostaje cztery lata na zbalansowanie finansów, zamiast standardowych trzech. Mamy świadomość, że niektóre kluby muszą wejść na drogę ku odrodzeniu, a UEFA odpowiednio to oszacowuje. Jeśli jednak nie zostaną spełnione warunki, których wymagamy, to nie możemy zagwarantować dobrowolnego porozumienia. Na razie nie znamy żadnych szczegółów ich sprawy, ponieważ te znajdą się w rozliczeniach w 2018 roku – stwierdził szef komisji do spraw Finansowego Fair Play, Andrea Traverso w wywiadzie dla „La Gazzetta dello Sport”, którego udzielił prawie rok temu.
Wówczas Milan niespecjalnie przejmował się groźbami UEFA, bo zapewne liczył na to, iż wróci do Ligi Mistrzów, a wtedy przychody pokryją straty. Tak się jednak nie stało, a dziura budżetowa po letnich zakupach pozostała. I to całkiem spora, bo mediolańczycy wydali latem na transfery aż 194 miliony euro. Bez wątpienia Milan poszedł w ilość, a ta tania wcale nie jest. Rzućcie okiem na kilka transakcji, które pochłonęły najwięcej gotówki.
Leonardo Bonucci – 42 miliony euro
André Silva – 38 milionów euro
Andrea Conti – 24 miliony euro
Hakan Calhanoglu 22 miliony euro
Mateo Musacchio 18 milionów euro
Ricardo Rodríguez 18 milionów euro
Lucas Biglia 17 milionów euro
Z drugiej strony na sprzedaży piłkarzy udało się zarobić jedynie 35 milionów euro… Cóż, nie trzeba być geniuszem matematyki, by wiedzieć, że Milan zagrał all-in. Do Ligi Mistrzów nie udało się jednak awansować, a to oznacza poważne tarapaty. Tym bardziej że UEFA nie żartowała latem ubiegłego roku i żadnej taryfy ulgowej nie będzie, co potwierdziło odrzucenie prośby ugody, o którą klub z Mediolanu prosił europejską federację.
BREAKING NEWS: Uefa denied to Milan any settlement agreement for financial fair-play. Now Milan risking from transfer window suspension till disqualification from European competitions
— Tancredi Palmeri (@tancredipalmeri) 22 maja 2018
W ostatnich tygodniach prawnicy włoskiego klubu negocjowali z UEFA, aby wspólnie dojść do porozumienia, co ostatecznie okazało się niemożliwe. – Po skrupulatnym przeanalizowaniu dokumentacji i wysłuchaniu wyjaśnień Izba Dochodzeniowa Organu Kontroli Finansowej UEFA uważa, iż okoliczności sprawy nie pozwalają na zawarcie ugody – czytamy w oficjalnym komunikacie UEFA.
Jak na razie kary jeszcze się nie posypały, ale Milan ma czas do końca czerwca, by wyprostować swoją sytuacją finansową. Wydaje się jednak, że wyjście z tych tarapatów jest niemożliwe, a więc „Rossoneri” zostaną ukarani. Co konkretnie im grozi? W najlepszym wypadku mówi się o grzywnie finansowej, która wyniesie ponad 20 milionów euro, ale całkiem prawdopodobny jest również zakaz transferowy i wykluczenie z europejskich pucharów. Żeby było tego mało, włoscy dziennikarze i UEFA nadal nie są pewni, czy Yonghong Li będzie w stanie spłacić pożyczkę, którą zaciągnął przed rokiem, by kupić Milan od Silvio Berlusconiego. On jednak ma trochę więcej czasu, bo swój dług musi uregulować do października.
Nie chcemy bawić się w wróżbitę Macieja, ale sprawa Milanu nie wygląda najlepiej. Najprawdopodobniej niebawem włosi będą musieli przyjąć kolejny cios, a przecież nie podnieśli się jeszcze do końca po poprzednich. Miejmy nadzieję, że tym razem nie skończy się nokautem, który już całkowicie usadzi zasłużony klub w środkowej części tabeli Serie A.
fot. Newspix.pl