Nie wiemy jeszcze, kto spadnie z I ligi (w niedzielę Górnik Łęczna może wbić gwóźdź do trumny Ruchu Chorzów, jeśli co najmniej zremisuje z Puszczą Niepołomice), ale znamy już komplet trzech zespołów, które bezpośrednio wchodzą na zaplecze Ekstraklasy od nowego sezonu. Wielkim przegranym jest Radomiak Radom.
Klub ten ma wielkie ambicje, odkąd za jego sterami zasiada m.in. Sławomir Stempniewski – czyli doskonale wszystkim znany “Pan Sławek” – ale znów rozczarował. W najlepszym razie zagra w barażu z piętnastą drużyną I ligi. Radomiak w meczu na szczycie przegrał na wyjeździe z Wartą Poznań, co dało awans nie tylko zielono-białym, ale również ŁKS-owi, który dodatkowo musiał jeszcze liczyć na zwycięstwo prowadzącego w tabeli GKS-u Jastrzębie. To wcale nie było oczywiste, gdyż rewelacyjny beniaminek mocno wyhamował. W ostatnich pięciu kolejkach podopieczni Jarosława Skrobacza doznali aż czterech porażek. Rok temu na trzecioligowym finiszu też znacznie spuścili z tonu, ale wszystko skończyło się dobrze. Teraz jest tak samo.
W efekcie szampany otwierają dziś w Jastrzębiu, Poznaniu i Łodzi. W Radomiu będzie picie na smutno. Gdyby Radomiak wygrał, traciłby jeden punkt do Warty i trzy do ŁKS-u. A tak – pozamiatane, jest po wszystkim, pozostaje obronić czwartą lokatę przed Garbarnią Kraków.
GKS Jastrzębie idzie w ślady Odry Opole, która również w ciągu dwóch lat zanotowała przeskok z trzeciej ligi do pierwszej, gdzie jesienią świetnie sobie radziła. Wiosna okazała się już jednym wielkim rozczarowaniem, ale to temat na inną opowieść.
– Bez żadnej kurtuazji – przed sezonem planem było spokojne utrzymanie, uniknięcie walki o ligowy byt do ostatniej kolejki. Chcieliśmy też ograć młodszych chłopaków pod kątem następnego sezonu. To były nasze cele, zrealizowaliśmy je i moglibyśmy uznać, że robota skończona. To jednak nie leży w charakterze moim i naszych piłkarzy, mamy swoje ambicje. Nawet na gierkach treningowych każdy chce wygrać. O awansie wszyscy już mówią głośno. Trudno, żeby było inaczej, skoro na 12 kolejek przed końcem mamy taką przewagę. Najważniejsze, żebyśmy dalej grali z takim samym zaangażowaniem i nastawieniem. Wtedy na pewno awansujemy – mówił nam 31 marca trener Skrobacz (na zdjęciu).
I dodawał: – Chcemy tego awansu, chce go miasto, chce go klub, chcą go kibice. Presja pojawia się z każdej strony. Nie wolno upajać się tabelą, ale trzeba powiedzieć wprost, że bylibyśmy strasznymi frajerami, gdybyśmy teraz to wypuścili.
Nie okazali się frajerami, a pamiętajmy, że w składzie GKS-u wciąż jest kilku zawodników, którzy grę w piłkę łączą z inną pracą zawodową.
Pojawiają się obawy, czy klub z Jastrzębia infrastrukturalnie nadąży za tempem rozwoju sportowego. Również wtedy poruszyliśmy ten temat z Jarosławem Skrobaczem. – Jesteśmy już po treningu, siedzę sobie w klubie, wszyscy już wyszli. Zostałem sam. I nawet teraz patrząc dookoła wracam wspomnieniami do tego, co zastałem w GKS-ie przychodząc do niego prawie dwa lata temu. Proszę mi wierzyć: zanotowaliśmy ogromny przeskok organizacyjny. Cieszy to, że na klub bardzo przychylnie patrzy miasto, wspiera nas Miejski Ośrodek Sportu. Nie możemy złego słowa powiedzieć. Wszystko, co chcemy w tych kwestiach zmieniać i poprawiać, jest realizowane. Latem 2016 roku mogliśmy się wstydzić wyglądu szatni czy salek konferencyjnych, dziś się nie wstydzimy. Stadion też pięknieje, mamy już oświetlenie. Zaawansowany jest temat odnośnie budowy nowego obiektu. Tworzymy bazę treningową, od czerwca będą nowe boiska trawiaste. Powstała szkółka, które była pod MOSiR-em, teraz przeszła pod klub. Trenuje w niej prawie trzystu chłopców. Nadal ogrom pracy przed nami, ale ze wszystkim idziemy do przodu. Piłkarze grający tu dłużej sam widzą, że rzeczy będące dziś standardem i codziennością, jeszcze półtora roku temu pozostawały w sferze marzeń. A co do finansów – nie mamy wielkiego budżetu, pewnie jest jednym z najniższych w stawce. Po awansie zapewne podobnie będzie w I lidze, ale życie pokazuje, że nie tylko pieniądze decydują o powodzeniu klubu – komentował.
ŁKS co do tempa wspinania się po ligowych szczeblach może przybić piątkę z Opolem i Jastrzębiem. Jeszcze w ubiegłym roku rywalizował na czwartym froncie. Do II ligi wszedł kuchennymi drzwiami (rezygnacja Drwęcy ze starań o licencję), ale udowodnił, że nie zmieniając zbytnio składu jest w stanie od razu walczyć o czołowe lokaty. Nawet trudno nam sobie wyobrazić, jaką radość musi teraz przeżywać nasz redaktor naczelny Kuba Olkiewicz. Jeśli to was interesuje, zapraszamy TUTAJ.
Warta wraca na zaplecze elity po pięciu latach przerwy. W tym czasie spędziła nawet dwa sezony w III lidze. Radomiaka zdołała skromnie pokonać, mimo że Adrian Cierpka w 61. minucie zmarnował rzut karny. Tym razem trafiono z transferami i efekty przyszły. Poznański klub przynajmniej przez pierwszą rundę będzie rozgrywał swoje mecze w Grodzisku Wielkopolskim. Stadion Warty wymaga sporych zmian – trzeba zainstalować oświetlenie i zadbać o szeroko rozumiane zaplecze.
Pozostaje mieć nadzieję, że Jakub Pyżalski nie będzie już stał w okolicach linii bocznej w momencie, gdy nie panuje nad emocjami, czego jemu, sobie i państwu życzymy.
GKS Jastrzębie – Legionovia Legionowo 3:1 (1:0)
1:0 – Szymura 38′
1:1 – Szymura 64′ sam
2:1 – Szczęch 67′
3:1 – Szczęch 77′ k
***
Warta Poznań – Radomiak Radom 1:0 (0:0)
1:0 – Kita 46′
***
ŁKS – Siarka Tarnobrzeg 4:2 (3:2)
1:0 – Łuczak 4′
1:1 – Ropski 10′
1:2 – Księżniakiewicz 24′
2:2 – Łuczak 27′
3:2 – Bryła 37′
4:2 – Łuczak 61′
Fot. FotoPyk