Reklama

Czy Piast będzie frajerem sezonu?

redakcja

Autor:redakcja

19 maja 2018, 12:19 • 4 min czytania 25 komentarzy

Jeśli Piast spadnie, byłaby to kompromitacja piętrowa. Z jednej strony słynna akcja z płotem na stałe trafiłaby do galerii największych absurdów w historii Ekstraklasy. Z drugiej prawdą jest, że Piast miał kadrę dość mocną i szeroką, by utrzymać się w cuglach. Byłby to jeden z najlepszych zespołów, które ostatnio spadły z ligi; niestety dla gliwiczan, najlepszych tylko na papierze.

Czy Piast będzie frajerem sezonu?

Przed Piastem mecz o wszystko, który musi wygrać. Mecz u siebie, a więc w teorii poważny atut. Ale przecież Piast jest mistrzem drwienia z teorii, bo gdyby się sprawdzały, pewnie znalazłby się w czołowej ósemce.

Ostatnia wygrana Piasta u siebie? 1:0 z Cracovią 18 listopada. Od tamtej pory mecze Piasta na własnym stadionie:

0:0 z Lechem
0:1 z Legią
0:2 z Jagiellonią
0:0 z Wisłą Kraków
1:0 z Górnikiem do 81 minuty, ale ostatecznie walkower
0:0 z Zagłębiem Lubin
1:1 z Termalicą
0:0 z Pogonią Szczecin
0:2 z Lechią Gdańsk

Najsłynniejszą passą sezonu 17/18 w Ekstraklasie pozostają długie miesiące Sandecji bez zwycięstwa, ale kto wie czy Piast nie jest autorem bardziej spektakularnego dziadostwa. Przecież nawet nie chodzi o trzy punkty, ale o strzelanie jakichkolwiek goli przed własnymi kibicami. Dwa strzelone gole w dziewięciu meczach u siebie – powiedzieć, że to kompromitujący bilans, to nic nie powiedzieć. Gliwiczanie skutecznością mogliby zagiąć nawet szturmowców z “Gwiezdnych wojen”.

Reklama

Ale przecież Piast tak źle na wyjazdach nie wyglądał, zdarzały mu się przyzwoite mecze. Co więc jest grane? Naszym zdaniem są możliwe dwa wytłumaczenia. Po pierwsze, poważny problem mentalny. Nie dają sobie rady z presją, nie potrafią jej udźwignąć. Po drugie, nie umieją prowadzić gry. Dobrze sprawdzają się w kontrze, ale gdy trzeba panować na boisku, nie wychodzi. Względnie jest jak ze Śląskiem ostatnio – niby przewaga, niby przyzwoite ataki pozycyjne i sporo okazji, ale zarazem kompletna rozsypka w tyłach, połączona z nieskutecznością pod bramką przeciwnika.

Oba scenariusze są równie pesymistyczne dla Piasta przed ostatnim meczem. Większej presji przecież w tym sezonie nie mieli. Większej potrzeby stłamszenia rywala, rzucenia mu się do gardła od pierwszej minuty, również.

Podobnie problemy Piasta widzi Jarosław Kaszowski, legendą gliwickiego klubu. Fragment naszego wywiadu PIAST SAM RZUCA SOBIE KŁODY POD NOGI

Co jest największym problemem Piasta?

Gdyby zespół wykorzystywał swój potencjał chociaż w połowie, znajdowałby się w zupełnie innej sytuacji. Można zrzucać winę na brak szczęścia, niewykorzystywane sytuacje, ale trzeba spojrzeć również na siebie. Zespół nie strzela goli, często traci bramki w końcówkach, błędy są powielane. Brakuje mi kilku spotkań zagranych na zero z tyłu, tak jak na początku rundy wiosennej. Potem coś się posypało. A wydawało się, że ta obrona jest naprawdę bardzo szczelna. Przez ostatni okres na boisku działo się wiele złych rzeczy, przez co Piast znalazł się w tak niekorzystnej sytuacji. Co teraz mogą powiedzieć piłkarze? „Będziemy walczyć, damy z siebie wszystko”. Nie zapominajmy jednak o tym, że Bruk-Bet również da z siebie wszystko. To Piast znajduje się w trudniejszym położeniu – musi wygrać, musi strzelać gole.

(…) Obawiam się tego spotkania. Trener Zieliński pracował w Piaście. Po pierwsze – nie musi wygrać tego meczu, zna specyfikę klubu, wie, czego może się spodziewać. Chociaż biorąc pod uwagę potencjał ofensywny Piasta – nie mówię o samych napastnikach, ale wszystkich ofensywnych zawodnikach – jest w kim wybierać. Ktoś może odpalić i zaskoczyć Termalikę. Ci piłkarze mają umiejętności, trener musi im pomóc.

Reklama

***

Kilka dni temu rozegraliśmy mecz pomiędzy Piastem a Termaliką. Mecz papierowy, w którym zderzyliśmy ze sobą formacje obu ekip, ale też trenerów, budżet, władze. Wynik? 7:3 dla gliwiczan. Z perspektywy najciekawsze jest porównanie budżetów:

Piast dysponuje większymi środkami, a zatem stawiamy na zespół z Gliwic. Budżet wicemistrza Polski sprzed dwóch lat wynosi dziś około 25 mln złotych, z kolei Termalica musi radzić sobie z kasą o osiem milionów szczuplejszą. Prosta matematyka. Oczywiście sposób wydawania tych pieniędzy to inna para kaloszy, ale tu o Bruk-Becie też ostatnio można powiedzieć wiele złego.

Screen Shot 05-19-18 at 11.55 AM

Najśmieszniejsze jest to, że patrzymy na to kto jest trenerem Piasta, jaki mają skład i trudno powiedzieć, żeby rekordowe jak na Piasta pieniądze były wyrzucane za burtę. Przecież na ligowe warunki Fornalik to fachura jakich mało. Przecież Jodłowiec, Vassiljev, Szmatuła, Zivec, Badia, Sedlar potrafią grać w piłkę na poziomie ponadprzeciętnym.

W ostatnim meczu z ławki wchodził Mateusz Mak, Kostia Vassiljev i Karol Angielski – dwóch uznanych ligowców i facet, który był jednym z objawień zeszłorocznego sezonu w pierwszej lidze. Nawet z ławki nie podniósł się błyskotliwy Valencia. Tu ma kto grać. Ale z jakiejś przyczyny wyników nie ma. Taki Kostia obniżył loty bardziej niż Janne Ahonen. Badia, wcześniej motor napędowy zespołu, a także dobry duch szatni, ostatnio na boisku bardziej przeszkadza.

O wszystkim będzie można zapomnieć, wcisnąć reset, przebudować kadrę, jeśli tylko dzisiaj uda się wygrać. Ale jeśli nie, Piast zgłosi swój akces do zwycięstwa z Lechem w kategorii “frajerzy sezonu”.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

25 komentarzy

Loading...