Reklama

“Polską piłką rządzą zadymiarze”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

18 maja 2018, 09:49 • 11 min czytania 58 komentarzy

Na piątek w prasie rzadko można narzekać i tym razem jest podobnie. Zbigniew Boniek ostro o ostatnim zamieszaniu z ewentualną fetą Legii w Poznaniu, Robert Lewandowski o zakończeniu współpracy z Cezarym Kucharskim, Mariusz Piekarski o stosunku do Legii i Jagiellonii, Mariusz Stępiński o chęci pozostania w Chievo – to tylko najciekawsze rzeczy, które dziś znajdziecie. 

“Polską piłką rządzą zadymiarze”

PRZEGLĄD SPORTOWY

Dziś Adam Nawałka uszczupli listę nazwisk z szerokiej kadry na mundial, ale w mniejszym stopniu niż się na początku wydawało.

(…) Selekcjoner odrzuci z 35-osobowej listy tylko kilka nazwisk. Wszystko przez kłopoty zdrowotne reprezentantów. Lekarz kadry Jacek Jaroszewski stworzył raport medyczny według którego sztab szkoleniowy oceniał zagrożenie urazami. Od dłuższego czasu problemy z kolanem ma Krzysztof Mączyński, ledwo wyleczył się Artur Jędrzejczyk, a do gry po ciężkich urazach niedawno wrócili Jakub Błaszczykowski i Maciej Makuszewski. Potencjalne odnowienie kontuzji sprawia, że Nawałka chce mieć na oku większą grupę powołanych w razie czego gotowych zastąpić pechowców. W ten sposób minimalizuje ryzyko.

ps1

Reklama

Na kolejnej stronie wywiad z Mariuszem Piekarskim. Jest wychowankiem Jagiellonii, ale dziś trochę bliżej mu do Legii.

(…) Robert Błoński: Jak wychowankowi Jagiellonii oraz byłemu zawodnikowi Legii, z którą zdobył mistrzostwo Polski, mija tydzień oczekiwania na ostatnią kolejkę ekstraklasy? Kto nie zdobędzie tytułu, pan i tak będzie szczęśliwy?

Mariusz Piekarski (były reprezentant Polski, zawodnik Jagielloni i Legii, obecnie menedżer): Czuję się jak rok temu, tylko że wtedy w walkę o mistrzostwo Polski były zaangażowane cztery kluby, a teraz dwa. Cieszę się, że wśród nich jest znów Jaga, bo to pokazuje, że prowadząc rozsądnie klub, za niewielkie pieniądze można zbudować silny zespół, funkcjonujący na zdrowych zasadach. Jagiellonia wychowała mnie jako piłkarza i wypuściła w świat, zdobyłem z nią mistrzostwo Polski juniorów. Na dalszym etapie kariery pomogła mi Legia – w Warszawie dojrzałem, wywalczyłem tytuł na poziomie seniorów. Obu klubom jestem bardzo wdzięczny. Ale dziś bliżej mi do Legii, z którą dobrze układa się współpraca. W Warszawie mieszkam, tu urodził mi się syn, żona jest warszawianką, cała jej rodzina kibicuje Legii.

Teściów pan odwiedzi przed niedzielą?

Teść to od lat wielki kibic Legii. Sporo rozmawiamy, a ja spokojnie czekam co przyniesie los. Bardziej powinien się denerwować były spiker ze stadionu przy ulicy Łazienkowskiej Wojtek Hadaj, który powiedział kiedyś do kibiców Jagiellonii, że „i tak nigdy nie będziecie mistrzem Polski”. A już rok temu było blisko – zabrakło zwycięskiej bramki z Lechem. Teraz Legia jest bliżej tytułu, zależy od siebie. Ale potrzebuje punktu w Poznaniu. Jagiellonia ma trudnego przeciwnika – nieobliczalną, potrafiącą wygrywać na wyjazdach Wisłę Płock, która jest w formie, walczy o puchary i wcale nie jest powiedziane, że przegra na Podlasiu. Jak Lech przed rokiem, wtedy remis dał mu przepustkę do Europy.

Rok temu Lech nie pozwolił Jadze wywalczyć tytułu, teraz może jej to umożliwić.

Reklama

Kolejorz, który będzie trzeci, może zrobić już tylko jedno: przeszkodzić Legii. Obecny klimat wokół tego klubu określiłbym słowem „dolina”.

Jacek Góralski zakończył już sezon w Łudogorcu i będzie wspierał kolegów z Jagiellonii w walce o tytuł.

(…) – Życzę chłopakom z Jagi, a przecież z wieloma, którzy tu nadal są, grałem, by poczuli smak mistrzostwa. Uwierz, że w domu w Razgradzie bywa, iż odpalam sobie „jutuba” i oglądam nasze mecze z poprzedniego sezonu, ten z Lechem, tą szaloną końcówkę, gdy goniliśmy do remisu, także. No ciary niesamowite… Śpiew naszych kibiców, trener Michał Probierz, niczym wulkan, co rusz eksplodujący przy ławce – opowiada z błyskiem w oku pomocnik i dodaje: – Chciałbym, by chłopaki z Jagi, w niedzielę dokonali tego, co nam wtedy umknęło. Tytuł mistrzowski daje poczucie spełnienia, radochy, że twoje bieganie, walka, wysiłek przyniósł gigantyczną satysfakcję. Fajnie, iż mogę o tym mówić z własnego doświadczenia, bo zapewniem – przed Ludogortsem, jak niektórym się może wydawać, nikt nie leży plackiem. Wiaderko potu trzeba zawsze wypełnić. Zrobiliśmy to i jesteśmy najlepsi w Bułgarii – podkreśla.

ps2

Zimna wojna na górze – pisze Antoni Bugajski. W ostatnich miesiącach Polski Związek Piłki Nożnej nie szczędzi uszczypliwości władzom ligowej spółki.

„W informacji władz Ekstraklasy S.A. podanej do publicznej wiadomości nie przedstawiono żadnych merytorycznych argumentów tak dziwnej decyzji. PZPN, jako udziałowiec spółki Ekstraklasa S.A. nie może godzić się na podobne praktyki ligowej spółki” – to fragment z oświadczenia federacji w sprawie decyzji ligowej spółki dotyczącej wręczenia nagród dla czołowych klubów w tym sezonie.

„Nie wpływamy na działania i koncepcje, które wypracowuje Ekstraklasa SA. Jednak w wielu sprawach jako organizacja biorąca odpowiedzialność za rozwój polskiej piłki nożnej, a także akcjonariusz Ekstraklasy SA, z całkowitą otwartością i szczerością odnosimy się do – naszym zdaniem – niekorzystnych decyzji dotyczących naszej piłki” – to z kolei reakcja PZPN z marca na przygotowany przez ligową spółkę terminarz rozgrywek w sezonie 2018/19.

Napastnik Kaiserslautern, Kacper Przybyłko (sezon stracony przez kontuzje) to jedna z opcji dla Wisły Płock, 30 czerwca wygasa mu umowa.

(…) – Wiemy, jaka jest jego sytuacja. Monitorujemy polskich piłkarzy, grających zagranicą, którym kończą się umowy. Kacper jest jednym z nich. Na pewno jego transfer dałby nam pole manewru z przodu i pasowałby do naszej koncepcji. Rozważamy kilka opcji i na razie nie jest on numerem jeden, jeżeli chodzi o sprowadzenie napastnika – mówi dyrektor sportowy Wisły Płock Łukasz Masłowski.

Ivan Djurdjević będzie nowym trenerem Lecha Poznań.

(…) W czwartek krótko przed godziną 19 kibice, którzy posiadają karnety na spotkania Lecha, otrzymali SMS. „Lech dla niego był zawsze „sprawą honoru”. Od nowego sezonu będzie jego trenerem. Ivan Djurdjević podpisał dziś dwuletni kontrakt z Kolejorzem” – napisano. Pochodzący z Belgradu 41-latek w latach 2007-2013 był piłkarzem Lecha, uwielbianym przez kibiców za niesamowity, nieustępliwy, waleczny charakter, jaki pokazywał zawsze na boisku. Do Poznania trafił po trzydziestce, fani traktowali go jak swego, jako lechitę z krwi i kości. W czerwcu 2013 roku meczem z Koroną Kielce (2:0) zakończył piłkarską karierę. Miał wówczas na sobie koszulkę: „Sprawa honoru. Walczyłem o dobrą sprawę, w biegu wytrwałem do końca, dochowałem wiary. Niepokonany.”

ps3

Po raz pierwszy od sześciu lat Wisła Kraków ma o co walczyć w końcówce sezonu. Stawką są europejskie puchary.

(…) Wielu kibiców zadaje sobie pytanie: po co? Minęły już czasy, w których Wisła wchodziła do pucharów, by naprawdę w nich rywalizować. Polskie drużyny, może z pominięciem Legii, służą w ostatnich latach w Europie za mięso armatnie, które odpada na pierwszych możliwych przeszkodach i nie ma z tego ani korzyści finansowych, ani prestiżu. Mimo wszystko jednak, władze Wisły jasno i zdecydowanie powtarzają od początku tego roku, że celem jest awans do Europy. Biała Gwiazda ma za sobą (jak na markę tego klubu) zbyt wiele sezonów przejściowych. Obecnemu zarządowi Wisły stukną wkrótce dwa lata na stanowisku. Pierwszy rok służył uratowaniu Białej Gwiazdy przed upadkiem i zajęcie szóstego miejsca po koszmarnym początku sezonu zostało uznane za sukces. 

Dariusz Trela cichym bohaterem Termaliki.

Tej wiosny Dariusz Trela broni się rękami i nogami przed rozmowami z mediami. Po lutowej wpadce z Koroną (0:3) był zbyt przybity, by rozmawiać. Gdy trener Jacek Zieliński dał mu pod koniec marca szansę w meczu z Cracovią (2:0), Trela powiedział tylko, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Po kolejnych dobrych występach mówił, że to bohaterowie powinni się wypowiadać. 

ps4

Mariusz Stępiński nie ukrywa, że chciałby zostać w Chievo.

(…) 21 meczów w serie A, z czego sześć w podstawowym składzie. Tyle panu wystarczy?

Nauczyłem się już, jak funkcjonuje futbol we Włoszech. Wszyscy powtarzają: spokojnie, najpierw musisz się nauczyć naszej piłki, taktyki. Jestem spokojny, ale też mam swoje zdanie na ten temat. W debiucie zdobyłem bramkę, później czekałem, wiedziałem, że w nowym klubie nie będę wszystkiego grał od deski do deski. Nie zaczynałem w pierwszym składzie, ale moja pozycja nie była najgorsza. Potem w dwóch meczach wyszedłem w podstawowej „11” ( z Udinese 1:1 i Lazio 1:5), po czym w kolejnych pięciu spotkaniach nie grałem w ogóle. Zacząłem był nerwowy, zastanawiałem się, co dalej, czy latem znów nie będę musiał zmieniać klubu. 

Mówi pan jednak o tym w czasie przeszłym, mimo że wciąż nie ma pewnego miejsca na boisku.

Przez cały ten czas wspierał mnie prezydent klubu, powtarzał, że jest zadowolony z mojej pracy. Dostawałem sygnały, że chcą mnie wykupić. I w końcu dostałem szansę w spotkaniu z Milanem, strzeliłem gola i mam poczucie, że idzie to w niezłym kierunku. Najważniejsze, to się utrzymać. Wtedy mam nadzieję, że tu zostanę i spędzę wreszcie w jednym klubie więcej niż rok. Bo w ostatnich latach albo byłem za słaby i zmieniałem drużynę, albo strzelałem tyle goli, że wypadało przenieść się do lepszej. Teraz najbardziej brakuje mi stabilizacji, dlatego bardzo chciałbym tu zostać.

Obok o transferowej ofensywie Arsenalu, który szuka w Niemczech. Na celowniku bramkarz Bernd Leno oraz obrońcy Sokratis Papastathopoulos i Ceglar  Soyuncu. 

ps5

Czas na trochę piłki zagranicznej i felietony. Jakub Radomski wspomina, jak Chorwaci chwalili Nenada Bjelicę.

Początek lutego tego roku. W hotelu na obrzeżach tureckiego Belek czekam z fotoreporterem na wywiad z napastnikiem Hajduka Split Portugalczykiem Hugo Almeidą. Dosiada się przedstawiciel chorwackiego klubu. – W waszym kraju pracuje świetny trener Nenad Bjelica. Macie szczęście, bo wiele chorwackich drużyn chciałoby go zatrudnić – przekonuje.

Ta scenka przypomniała mi się, gdy ponad tydzień temu przeczytałem, że działacze Lecha dwie kolejki przed końcem sezonu zwolnili Bjelicę. Zupełnie nie rozumiem tej decyzji. Mogli podziękować Chorwatowi po zakończeniu rozgrywek. Nie zdziwiłem się za to w ogóle, gdy Bjelica tydzień później został trenerem chorwackiego potentata Dinama Zagrzeb. Wtedy po raz drugi przypomniały mi się tamte słowa z Turcji. Nie będę też zaskoczony, jeśli w najbliższym sezonie poprowadzi Dinamo do bardzo dobrych wyników. 

ps6

Na ostatniej stronie egzotyczna rozmowa z napastnikiem reprezentacji Kostaryki Marco Ureną.

MARCIN HARASIMOWICZ: To będą dla pana drugie finały mistrzostw świata. Czego pan się spodziewa po nich?

MARCO URENA (reprezentant Kostaryki): To będzie dla mnie wyjątkowy mundial, ponieważ międzynarodową karierę rozpoczynałem właśnie w Rosji, gdzie grałem cztery lata w Kubaniu Krasnodar. To był bardzo udany pobyt, więc cieszę się, że mogę wrócić na stare śmieci. Kubań otworzył dla mnie okno na świat. Poza tym cztery lata temu bylem tylko rezerwowym, a teraz regularnie występuje w podstawowym składzie reprezentacji, więc już nie mogę się doczekać występów w mundialu. To zawsze było moje marzenie – grać w wyjściowej jedenastce reprezentacji Kostaryki w finałach mistrzostw świata! Wszystko wskazuje na to, że wreszcie się spełni.

ps7

SUPER EXPRESS

“SE” zamieścił kilka cytatów wywiadu-rzeki z Robertem Lewandowskim, który przeprowadzili Mateusz Borek i Cezary Kowalski. Napastnik Bayernu mówi m.in. o rozstaniu z Cezarym Kucharskim.

(…) Myślę, że to chęć rozwoju, chęć poznania, zobaczenia, jak to będzie z kimś innym. Zacząłem trochę inaczej patrzeć na różne rzeczy, mam już więcej doświadczenia. W wielu sprawach przestaliśmy się z Czarkiem zgadzać. I również z tego wynikała moja decyzja. Czarek kiedyś mi powiedział, że on sobie zdaje sprawę, że jestem już większy niż to, co może mi zaproponować. Nie wiem, czy powiedział to świadomie, czy nieświadomie, czy było w tym trochę przekąsu, ale… Inaczej pewne rzeczy postrzegam, inaczej rozmawiam. Po prostu już nie jestem chłopakiem, który ma nadal 25-26 lat, dojrzałem i chcę iść jeszcze wyżej. Na Czarka źle działało, że ja się rozwijam i jako człowiek, i jako firma. Nie tylko gram w piłkę, ale rozwijam też inne sfery życia i to dla niego… No, jemu to nie pomogło.

Bartosz Kwiecień w maju walczy o mistrzostwo z Jagiellonią.

(…) Do Jagi przeszedł na początku sezonu z Korony. Trener Ireneusz Mamrot pracował z nim wcześniej w Chrobrym Głogów. – Trafiłem do ekipy wicemistrza i musiałem się napracować, aby przekonać szkoleniowca. Nigdy nie odpuszczam, zawsze walczę – zapewnia.W karierze Kwietnia nie brakowało trudnych momentów. – Miałem kilka kontuzji i trzy operacje w ciągu roku, więc można się załamać – przyznaje. – Przechodzisz rehabilitację, chcesz wrócić i dostajesz gonga i znowu musisz wszystko zaczynać od zera. Poradziłem sobie z tym dzięki rodzinie i przyjaciołom. Wspierali mnie, mówiąc że warto dalej robić to, co kocham.

se1

Zbigniew Boniek w rozmowie z Piotrem Koźmińskim ostro o zamieszaniu z odwołaniem ewentualnej fety Legii w Poznaniu.

“Super Express”: – Jeśli Legia zdobędzie mistrzostwo na stadionie Lecha, to powinna być udekorowana w…
Zbigniew Boniek: – W Poznaniu. Taki zawsze był w Polsce zwyczaj, zwycięzca odbiera medale tam, gdzie je wywalczył. Jeśli Legia zdobędzie tytuł na Lechu, to na Lechu powinna być nagrodzona. Z jednej strony, trochę rozumiem, że przeniesienie dekoracji do Warszawy jest spowodowane obawami, że dojdzie do zadym, ale…

– Na Twitterze napisał pan ostro: „A czy naprawdę tak trudno po końcowym gwizdku podziękować przeciwnikom za walkę, wręczyć medale? Dzicz szaleje i wygrywa kolejny pojedynek”…
– No bo jeśli mamy do czynienia z takimi sytuacjami, to prawda jest taka, że polską piłką nie rządzą prezesi, nie rządzą działacze, nie rządzą ci, którzy powinni i zostali do tego wyznaczeni. Wychodzi na to, że polską piłką rządzą ci, którzy na boisku chcą robić burdel. I to jest porażka nas wszystkich!

W Gliwicach Piast walczy z Termaliką o utrzymanie, co oznacza też walkę o duże pieniądze.

(…) W ubiegłym roku Piast zarobił trochę ponad 8,8 mln zł, a Bruk-Bet – ponad 7. Kluby, które wówczas spadły z ekstraklasy, czyli Ruch i Łęczna, z tytułu praw tv otrzymały po ok. 6 mln zł (w tym roku ta kwota powinna być nieco wyższa). Po spadku na klubowych kontach Ruchu i Górnika tych pieniędzy zabrakło i efekt jest widoczny – oba kluby rozpaczliwie walczą o utrzymanie w 1. lidze.

se3

GAZETA WYBORCZA

Nic ciekawego.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

58 komentarzy

Loading...