Reklama

Miało być łatwo, wyszło koszmarnie

redakcja

Autor:redakcja

18 maja 2018, 23:37 • 4 min czytania 18 komentarzy

Mariusz Rumak nie będzie miło wspominał swojego debiutu w roli szkoleniowca Odry Opole. W przegraniu pierwszego meczu nie ma oczywiście nic złego, ale jeśli twoją drużynę leje ostatni zespół w tabeli, to ciężko, by w pamięci zapisały się jakieś pozytywne obrazki. Gołym okiem widać, że były szkoleniowiec Lecha będzie miał w Opolu dużo do zrobienia, bo Odra wygląda obecnie na totalnie rozbity zespół, który baty może zebrać od każdego. Nawet od outsidera rozgrywek, który jedną nogą jest już ligę niżej, a drugą może postawić tam lada chwila. 

Miało być łatwo, wyszło koszmarnie

Mecz Odry z Ruchem z całą pewnością nie wejdzie w poczet długo pamiętanych wydarzeń sportowych. Gospodarzom na boisku nie wychodziło kompletnie nic, byli ślamazarni, nieporadni i przez cały mecz właściwie ani razu nie zagrozili bramce Nikołaja Bankowa. Jakości ewidentnie brakowało też podopiecznym Dariusza Fornalaka, którzy jednak – w przeciwieństwie do piłkarzy Odry – potrafili zachować koncentrację i uniknęli głupich błędów. W efekcie na wyjeździe załadowali aż trzy sztuki, co zawsze jest dużym osiągnięciem. Ostatni raz równie dobrze w delegacji w listopadzie 2016 roku, gdy wygrali 4:0 w Łęcznej.

Bramki, które strzelali dziś Niebiescy, nie mogą jednak zaciemnić tego, co działo się na murawie. A działo raczej niewiele, bo pikarze obu zespołów zachowywali się jak ludzie ograniczeni piłkarsko do granic możliwości. W ich zagraniach dominowały niedokładność i nieporadność, więc składnych akcji siłą rzeczy widzieliśmy bardzo mało. Najlepszą w końcówce pierwszej połowy przeprowadził Ruch. Zgadzało się w niej wszystko – od tempa i dokładności podań aż do wykończenia Mateusz Hołowni, który tak chętnie włączył się do szybkiego ataku, że dobiegł aż do pola karnego Odry.

Zanim jednak lewy obrońca gości zdobył swojego trzeciego gola w tym sezonie, Ruch na prowadzenie wyprowadził Mateusz Majewski. Asystę przy jego trafieniu zaliczył aktywny dziś Michał Walski, ale spory udział miał przy nim także Aleksander Kowalski. Obrońca Odry zagraną przez Walskiego piłkę próbował zatrzymać w wyjątkowo niezdecydowany sposób, wysuwając nogę w jej kierunku. Próba była oczywiście nieudana, bo Kowalski wszystko obliczył i wykonał źle, więc chwilę później mógł patrzyć, jak jego koledzy ustawiają piłkę na środku boiska.

Początek drugiej części meczu pozwalał łudzić się, że dwa dzwony, które Odra przyjęła do przerwy podziałały na nią otrzeźwiająco. Zawodnicy Mariusza Rumaka wykazywali dużo więcej chęci i animuszu, ale zapał uleciał z nich bardzo szybko. Skończyło się więc na kilku strzałach z dystansu, które jednak albo było mocno niecelne, albo lądowały prosto w rękach Bankowa. Ruch, mając zadowalający wynik, postawił na obronę, której Odra nie potrafiła sforsować. Kiedy jednak nadarzyła się ku temu okazja, Niebiescy jeszcze raz przyłożyli rywalowi. W 78. minucie meczu Dominik Małkowski wykorzystał kompletne gapiostwo obrońców Odry i po protu dobrze przyłożył nogę do dośrodkowanej z rogu piłki. Stojąc raptem pięć metrów od bramki Kuchty, miał na to tyle czasu, że gdyby chciał, to przed strzałem zdążyłby zrobić kilka innych rzeczy niekoniecznie związanych z piłką. Serio, podobnej frywolności w kryciu przy stałym fragmencie gry nie widzieliśmy już bardzo dawno.

Reklama

Co dzisiejszy sukces daje Ruchowi? Po pierwsze i najważniejsze – nadzieję. Nadzieję na to, że może jakimś cudem uda się wygrzebać z beznadziejnej sytuacji i jeszcze powalczyć o utrzymanie w w pierwszej lidze. Aktualnie Niebiescy mają 27 punktów i do lokaty gwarantującej grę w barażach tracą pięć oczek. Jeśli Górnik Łęczna przegra w Niepołomicach, a Stomil zgubi punkty w Suwałkach, to szansa cały czas będzie.

Odra? Piłkarze opolskiego klubu ewidentnie mają już dość i powoli zjeżdżają do bazy. Mecz z Ruchem był w ich wykonaniu taki sam, jak cała wiosna, czyli po prostu słaby. Przed Mariuszem Rumakiem naprawdę sporo pracy. Jeżeli nowy trener Odry liczy na coś więcej niż miejsce w środku pierwszoligowej stawki, będzie musiał się nieźle nagimnastykować. Po jednym meczu nie zamierzamy jednak przesądzać, że to mu się nie uda. Na razie, jak celnie zauważył na Twitterze Paweł Mogielnicki, wyszedł jednak defekt nowej miotły.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Patryk Stec
0
Zarząd Lechii Gdańsk nie wytrzymał. Szymon Grabowski zawieszony

Komentarze

18 komentarzy

Loading...