Reklama

Mateusz Szwoch w Wiśle Płock, czyli awans sportowy piłkarza i ryzyko klubu

redakcja

Autor:redakcja

17 maja 2018, 13:43 • 3 min czytania 17 komentarzy

Mateusz Szwoch, po zakończeniu wypożyczenia do Arki Gdynia oraz po wygaśnięciu kontraktu z Legią Warszawa, przejdzie do Wisły Płock, z którą podpisał już 3-letni kontrakt. I jest to dla miejscowych kibiców wiadomość z gatunku tych, przy których nie wiadomo, czy to bardziej powód do radości, czy jednak nie do końca. Co więcej, sami mamy mieszane uczucia co do tego ruchu i trudno nam go jednoznacznie ocenić.

Mateusz Szwoch w Wiśle Płock, czyli awans sportowy piłkarza i ryzyko klubu

Niby Szwoch to od dwóch sezonów czołowy i bardzo regularnie grający piłkarz Arki. Strzelec 10 goli i autor 4 asyst w bieżących rozgrywkach ekstraklasy. Ponadto to zdobywca Pucharu Polski sprzed roku (zaliczył asystę w finale) oraz finalista ostatniej edycji. Niegdyś człowiek z dużym potencjałem, bo w końcu nie po każdego I-ligowca rękę wyciąga Legia. No i piłkarz znajdujący się wciąż po właściwej stronie rzeki – nie tak dawno skończył 25 lat, czyli sporo grania jeszcze przed nim.

Z drugiej strony Szwoch to piłkarz z bagażem. Kiedyś sporo czasu stracił z powodu bardzo poważnych problemów zdrowotnych oraz przedłużającej się rekonwalescencji, przez co prawie dwa lata niemal nie grał w piłkę. Z kolei na boisku wciąż bywa bardzo chimeryczny – potrafi zagrać jeden bardzo dobry mecz, by potem zupełnie zniknąć na kilka następnych. Kiedy odejmiemy mu trafienia z rzutów karnych, które wykonuje niemal bezbłędnie, jego łączny ligowy bilans wyniesie 77 spotkań (5587 minut), 4 gole z gry i 6 asyst. Średnio, bez uwzględniania rzutów karnych, Szwoch wypracowywał więc swoim drużynom gola co 466 minut, czyli potrzebował do tego przeszło pięciu pełnych spotkań. Jak na pozycję ofensywnego pomocnika to wynik bardzo niepokojący.

Jak to ostatnio w przypadku Nafciarzy bywa, decydującym aspektem może więc być tamtejszy klimat. Niegdyś mówiło się, że powietrze w Płocku szkodzi piłkarzom, dziś zdaje się być dokładnie odwrotnie. Dla Szwocha transfer do Wisły może przecież stanowić porównywalne przełamanie, co chociażby dla Alana Urygi, który grając w Krakowie legitymował się bilansem 94 meczów i 0 goli, a w Płocku rozegrał 16 spotkań i strzelił 4 bramki. Zresztą takich przykładów można by tylko mnożyć, bo wystarczy spojrzeć, jak u Nafciarzy urósł Szymański czy Michalak i jak odbudowali się Stilić czy Kante.

Na dziś wydaje się, że to bardziej Wisła Płock potrzebna jest Szwochowi niż Szwoch Wiśle Płock, ale też to się może szybko zmienić. Być może też całe posunięcie stanowi zapowiedź jakiegoś pożegnania, chociaż – patrząc pozycja w pozycję – Mateusz mógłby bezpośrednio zastąpić przede wszystkim Semira Stilicia. Z pewnością jednak nowy nabytek Nafciarzy ma potencjał na zdecydowanie lepsze granie, niż pokazywał to do tej pory w Legii czy na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Arce. Innymi słowy, to kolejny kandydat do przejścia efektownej metamorfozy.

Reklama

Wisła w osobie Szwocha zyskuje pewnego wykonawcę rzutów karnych. Pytanie tylko, czy coś jeszcze. Szwoch z kolei zyskuje lepszych partnerów i lepszą drużynę, która być może zagra latem w eliminacjach do europejskich pucharów. Dla niego to sportowy awans, chociaż także spore ryzyko, bo dotychczas poza Gdynią nie potrafił sprzedać swoich umiejętności. To jasne, że napotkał obiektywne przeciwności, ale też będzie to dla niego swoisty egzamin dojrzałości. W Arce już się zakisił i ciężko byłoby mu zrobić w niej kolejny krok wprzód, a w Wiśle – zwłaszcza jeśli ta się nie wyprzeda i dalej będzie ją prowadził Brzęczek – szanse na to wydają się całkiem spore.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...