Igor Angulo w tym tygodniu znalazł się w piątce graczy nominowanych do tytułu “piłkarz sezonu” przez kapitułę Ekstraklasy. Mamy wrażenie, że nastąpił tu jakiś błąd systemu – gdyby kategoria nosiła nazwę “piłkarz jesieni”, Hiszpan mógłby nawet powoli szukać wolnego miejsca na półkach, bo być może wróciłby do domu ze statuetką, jednak wiosną raczej bliżej mu do Macieja Jankowskiego niż najlepszego grajka ligi. Dzisiejszy mecz z Legią tylko potwierdził, iż Bask gdzieś zgubił “to coś”, co wyróżniało go spośród ligowej młócki.
Przypomnijcie sobie tylko, ile zimą było rozważań na temat tego, czy Górnik w końcu spuchnie. Mówiło się, że takiego poziomu może nie utrzymać na przykład Żurkowski, przecież w przypadku młodych zawodników wahania formy są czymś oczywistym. Albo że Kurzawa czy Kądzior okażą się typowymi “jednorundowcami”, wszak najmłodsi już nie są i nie przez przypadek wcześniej nie brylowali w naszej – uwaga, będzie szumnie – elicie. No i, dajmy na to, Wieteska – jak przestanie strzelać, to mocniej skupimy się na jego postawie w defensywie, a tam ma przecież spore problemy! Angulo? Wydawało się, że z takim doświadczeniem, wykończeniem i wpływem na grę zespołu, po prostu dalej będzie strzelał.
Tymczasem o ile wymienieni powyżej piłkarze utrzymali formę i nawet trzech z nich ma szanse pojechać na mundial, o tyle snajper ekipy z zabrzan wygląda tak, jakby ten sezon trwał dla niego zdecydowanie za długo.
Jesienią: 18 goli w lidze + 4 w Pucharze Polski.
Wiosną: 3 gole w lidze i 0 w Pucharze Polski.
Jasne, wiosną Hiszpan opuścił kilka spotkań, ale można się zastanawiać, czy to nawet… nie wyszło Górnikowi na dobre. Najlepszy mecz zabrzan w tej rundzie – 4:2 z Lechem w Poznaniu – to niezła współpraca duetu Urynowicz-Smuga. Zagłębie w spotkaniu, w którym Angulo dostał pół godziny, też rozbił ten duet. A Hiszpanowi można wyliczać mecze, w których był niewidoczny lub skuteczny niczym Denis Thomalla. Na szycie ląduje chyba zremisowane spotkanie w lutym ze Śląskiem, gdzie nawet rzut karny przerósł Baska, ale to dzisiejsze z Legią też umieścilibyśmy w czołówce.
Oczywiście przez tę sytuację:
Anguloooo @GornikZabrzeSSA … #LEGGÓR#Angulo#legiapic.twitter.com/VRd5ZPBAxD
— AleksandraKalinowska (@Ola_Kalinowska) 13 maja 2018
Nie chcemy po meczu dorabiać jakichś wielkich teorii, ale wydaje się, że to była kluczowa akcja tego starcia. Górnik dobrze zaczął mecz, brakowało jedynie kropki nad “i”. Dopiero po tym pudle do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, a wynik otworzyli po zdecydowanie mniej klarownej sytuacji. Jesienią Hiszpan zapewne zapytałby Malarza, w który róg ma strzelić, udzieliłby bramkarzowi odpowiedzi, a potem bezczelnie kopnął we wskazane miejsce. Ale tak, że golkiper nie miałby nic do powiedzenia. Wypisz-wymaluj gol z pierwszej kolejki. Teraz przegrał taki pojedynek. Nie powiemy, że Malarz go przechytrzył, bo koniec końców wystarczyło trafić do niemal pustej bramki, ale na dziś Angulo nie wychodzi nawet to.
Aż nam się przypomniała ekstraklasowa klasyka…
Fot. FotoPyK