– Miał być mistrz Polski, a będzie mistrz Wielkopolski – skandowali kibice, a po chwili zażądali głów trenera Nenada Bjelicy oraz prezesa Karola Klimczaka. – Czas na dymisję, Bjelica czas na dymisję – krzyczeli. Czara goryczy została przelana i nie zmieni tego nawet to, że matematycznie lechici mogą jeszcze zdobyć tytuł. W Poznaniu i Wielkopolsce nikt się jeszcze nie łudzi – czytamy w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym”.
SUPER EXPRESS
Kamil Wilczek jest przekonany o tym, że znajdzie się na liście Adama Nawałki ogłoszonej w piątek.
W piątek selekcjoner ogłosi listę 35 zawodników, którzy mają szansę pojechać na mundial do Rosji. Będzie pan zawiedziony brakiem powołania?
Umówmy się: dałem trenerowi argumenty. I to solidne, bo nie w postaci jednej bramki zdobytej plecami na 6:0. Jest forma, jest seria z golami. Wszystko dobrze wygląda. Ale na koniec decyzję podejmuje trener, który dobiera skład, jaki będzie mu potrzebny. Ja jego decyzję uszanuję. Mimo wszystko wierzę w to, że znajdę się w kadrze. Mam poczucie dobrze wykonanej pracy. Nie złożyłem broni, nie poddałem się. Cały czas walczyłem i walczę dalej.
Lech wypisał się z gry o mistrzostwo.
Kibice, jak łatwo się spodziewać, po końcowym gwizdku spotkania przeciwko Jadze wylali swoje żale względem piłkarzy i władz klubu. Oberwało się prezesowi Karolowi Klimczakowi. “Czas na dymisję, hej Klimczak, czas na dymisję!” – płynęło z trybun stadionu w stolicy Wielkopolski. “Co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie” – poleciało w stronę piłkarzy, którzy bali się podejść do sektora, zajmowanego przez najwierniejszych fanów.
Kibice próbowali sforsować nawet ogrodzenie. Piłkarze Lecha ze spuszczonymi głowami udali się do szatni.
GAZETA WYBORCZA
Dużo się dzieje wokół Roberta Lewandowskiego. Zamęt przed wymarzonym transferem?
– Podobną sytuację mieliśmy na zakończenie ubiegłego sezonu, gdy Robert narzekał, że nie dostał wystarczającego wsparcia od kolegów [zabrakło mu wówczas jednego gola do utrzymania korony króla strzelców]. Nie wygląda na to, by myślał o drużynie. Dla niego istnieje tylko „ja, ja, ja” – twierdzi Paul Breitner, który zdobywał z monachijczykami Puchar Europy. On wypowiedział się bodaj najradykalniej, ale wtórowali mu chóralnie inni bohaterowie z przeszłości, na czele z klubowym bramkarzem wszech czasów Seppem Maierem.
Współbrzmią z nimi media. „Bild” cytuje anonimowego gracza Bayernu, który zwierza się, że „za największego egoistę wśród piłkarzy uważał Arjena Robbena – dopóki nie poznał Lewandowskiego”. „Die Welt” apeluje, by czym prędzej odesłać Polaka do Madrytu, bo jeśli nie ma respektu dla wybitnie utytułowanego Heynckesa, to jeszcze gorzej potraktuje następnego trenera, będącego na dorobku Niko Kovaca.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Marko Vesović krytycznie o wczorajszym występie Legii. Wygrała, ale była gorsza.
Legia zasłużyła dziś na zwycięstwo? Byliście lepszym zespołem niż Wisła?
Szczerze mówiąc, nie byliśmy. To znaczy generalnie jesteśmy mocniejsi od Wisły, ale w tym spotkaniu tego nie potwierdziliśmy. Nie zagraliśmy na naszym normalnym poziomie. Nie kontrolowaliśmy przebiegu meczu, nie utrzymywaliśmy się przy piłce. Nie wykorzystaliśmy dobrych okazji, straciliśmy dwa głupie gole. Przydarzyły nam się momenty zagapienia. Mieliśmy szczęście, ale na nie trzeba sobie zasłużyć. My zasłużyliśmy dzięki naszemu charakterowi.
Znów straciliście gola, po tym jak prowadziliście. Dlaczego to się stało?
Jesteśmy zmęczeni. Mamy za sobą trudne mecze w krótkim odstępie czasu. Najpierw finał Pucharu Polski, potem bardzo ważny mecz z Jagiellonią, teraz to spotkanie z Wisłą. Mieliśmy szczęście, że strzeliliśmy gola w końcówce. Dzięki temu możemy zostać mistrzami.
Lech Poznań już nie będzie mistrzem Polski.
Cztery punkty na piętnaście możliwych do zdobycia, trzy porażki u siebie – tak fatalny bilans w rundzie finałowej mają poznaniacy. Kiedy w 56. minucie Bartosz Kwiecień strzelił drugiego gola dla gości kibice na stadionie przy Bułgarskiej nie wytrzymali. – Miał być mistrz Polski, a będzie mistrz Wielkopolski – skandowali, a po chwili zażądali głów trenera Nenada Bjelicy oraz prezesa Karola Klimczaka. – Czas na dymisję, Bjelica czas na dymisję – krzyczeli. Czara goryczy została przelana i nie zmieni tego nawet to, że matematycznie lechici mogą jeszcze zdobyć tytuł. W Poznaniu i Wielkopolsce nikt się jeszcze nie łudzi. Zwłaszcza po przegranej w takim stylu z Jagiellonią, która pozostaje jeszcze w grze, choć także sytuacji w wyścigu po złoto nie ma komfortowej.
Wiekowi napastnicy siłą Śląska.
Bez ligowych weteranów atak Śląska by nie istniał. 36-letni Robak i o trzy lata młodszy Piech tworzą polską parę snajperów, jakiej nie ma w ekstraklasie żaden inny zespół. Zwykle w najskuteczniejszych klubowych duetach jest przynajmniej jeden obcokrajowiec, a jeśli już pojawia się polska para, to zgromadzonych goli nie ma aż tyle. Tak jest w Cracovii, dla której Krzysztof Piątek zdobył 20 ligowych bramek, a drugim strzelcem Pasów jest obrońca Michał Helik z 7 trafieniami. A więc łącznie o jeden gol mniej od tego, co nastrzelali wrocławscy rutyniarze.
Jak wielkie ciśnienie na europejski sukces jest w PSG? Pokazuje to najlepiej fakt, że paryżanie przyklepali cztery trofea, a Unai Emery i tak odejdzie z klubu w niesławie.
Mimo zdobycia poczwórnej korony, w Paryżu panuje uczucie pewnego niedosytu. Taki wyczyn nie jest w Paryżu niczym nadzwyczajnym, bo osiągali to samo dwa i trzy lata temu. Rządzący w klubie szejkowie marzyli o sukcesie w Lidze Mistrzów. PSG miało jednak pecha, że już w 1/8 finału wpadło na Real Madryt. I tak jak rok wcześniej, znów pożegnało się z Champions League na samym początku fazy pucharowej.
Unai Emery dlatego pożegna się z Paryżem. Laurent Blanc dwa lata temu został zwolniony, mimo że także wywalczył „poczwórną koronę”. – Jestem zadowolony z tego sezonu. Oczywiście możemy rozmawiać także o negatywnych rzeczach, jak Liga Mistrzów, ale w tym sezonie zespół grał dobrze, zawsze chciał strzelać – skomentował baskijski szkoleniowiec. Przez dwa lata w Paryżu wywalczył siedem trofeów.
fot. FotoPyK