Ryota Morioka i Łukasz Teodorczyk zostali bohaterami Anderlechtu. Gole Japończyka i Polaka dały “Fiołkom” zwycięstwo nad liderem – Club Brugge. Anderlecht zmniejszył stratę do prowadzącej Brugii, a Teodorczyk udowodnił, że czego jak czego, ale mocnego charakteru nie można mu odmówić. “Teo” otworzył wynik w 58. minucie, a gola zadedykował zmarłemu przed kilkoma dni bratu.
Dla Anderlechtu to był być może najważniejszy mecz w tym sezonie. Przed tą kolejką Brugia miała nad nimi już pięć punktów przewagi i jeśli wygrałaby w spotkaniu na szczycie, to losy mistrzostwa byłby już praktycznie rozstrzygnięte. Wyjazdowe zwycięstwo sprawiłoby z kolei, że “Fiołki” zmniejszyłyby stratę do lidera i miałyby go właściwie na dystans jednej wpadki.
Mecz był bardzo wyrównany – może nie obfitował w dziesiątki sytuacji strzeleckich, ale obie ekipy oddały po pięć celnych strzałów. Wynik otworzył właśnie Teodorczyk, który dostał dobre podanie od Gerkensa i bez przyjęcia z ostrego kąta oddał nieco farfoclowaty strzał. Piłka prześlizgnęła się jednak pod brzuchem bramkarza rywala i tym sposobem reprezentant Polski zdobył swoją trzynastą bramkę w tym sezonie. Zadedykował ją zmarłemu przed kilka dni bratu. Wiemy, że Łukasz nie lubi rozgrzebywania jego prywatnych spraw w mediach, a zatem napiszemy tylko – “Teo”, szacunek.
Gola na 2:0 strzelił znany ze Śląska Wrocław Ryota Morioka. I uwaga – nie po petardzie z dystansu, nie po mierzonym uderzeniu z rzutu wolnego, a po strzale głową. Znów gościom pomógł w tej sytuacji bramkarz Brugii, ale i takie błędy trzeba wykorzystywać.
W końcówce spotkania honorową bramkę dla gospodarzy zdobył Abdoulay Diaby, ale koniec końców trzy punkty pojechały do Brukseli. Teodorczyk i spółka postawili poważny krok w kierunku zdobycia mistrzostwa kraju. Club Brugge ma nad Anderlechtem dwa punkty przewagi i trzy spotkania przed sobą – wyjazdy do Charleroi i Standardu Liege oraz mecz u siebie z Genk. “Fiołki” zagrają jeszcze z Genk, Gent oraz ze Standardem. I wydaje się, że to właśnie spotkania z ekipą z Liege mogą okazać się najtrudniejszymi przeszkodami, bo Standard także wciąż walczy o tytuł mistrza kraju.
fot. NewsPix.pl