Kibice Legii Warszawa posiedzieli dwie godziny na parkingu przed stadionem w Białymstoku, po czym na 90 minut przed meczem swojej drużyny ruszyli w drogę powrotną. Nie pomogły apele władz Legii, nie pomogła opinia delegata PZPN-u, nie pomogły – rzekomo – nawet osobiste zapewnienia Cezarego Kuleszy. Po raz kolejny białostocki klub zachował się w stosunku do fanów ze stolicy w sposób zwyczajnie wieśniacki.
Na początek tło historii. Kilka lat temu kibice Legii Warszawa ukradli sporo flag należących do fanów Jagiellonii Białystok. Jak wiadomo, kradzione fanty w środowisku kibiców najczęściej zostają spalone, w dodatku zazwyczaj na oczach rywala – a już najlepiej na jego stadionie. Perspektywa płonącego płótna w żółto-czerwonych barwach dla władz białostockiego klubu była na tyle przerażająca, że od tej pory stadion przy Słonecznej jest dla Legii zamknięty szczelniej niż bramy Ligi Mistrzów dla Jagiellonii.
Początkowo było uciekanie w remonty barierek i tym podobne historie z zamykaniem sektora gości, z czasem jednak Jagiellonia zbliżała się do momentu, w którym po prostu musiała zmierzyć się z wyzwaniem – a takim bez wątpienia jest przyjęcie grupy kibiców gości na własnym obiekcie. Pierwsza próba, podczas której legioniści zawitali na białostockiej ziemi zakończyła się sukcesem władz Jagiellonii – wówczas ochronie obiektu udało się sformułować ultimatum – przecięcie szytych flag Legii, albo pozostawienie ich w depozycie. Powód? Podejrzenie, że w środku zostały zaszyte flagi Jagiellonii. Legioniści wówczas odmówili prucia swoich gadżetów i zawinęli się do Warszawy.
Dziś Legia po raz kolejny miała stawić się w Białymstoku i od tygodni cała wizyta była traktowana co najmniej jak przyjęcie delegacji Państwa Islamskiego na zjeździe NATO. Najpierw wyciekła kuriozalna korespondencja wysłana z Jagiellonii do stolicy – białostoccy działacze zaznaczają w niej, że na obiekt nie wejdzie nikt, kto posiada ze sobą jakiekolwiek klubowe emblematy. Treść była jednoznaczna – żadnych flag, żadnych sektorówek, ale też żadnych koszulek Legii, żadnych szalików, sprawą otwartą zostaje traktowanie tatuaży z motywem Syrenki. Oficjalnie – to był jedynie błąd językowy, od początku Jagiellonii chodziło wyłącznie o sektorówki, nie o szaliki czy koszulki. Nieoficjalnie? Cóż, mecz, który właśnie trwa, przyniósł nam odpowiedź.
Legioniści przyjechali tak, jak ustalono – bez sektorówki, jedynie z tradycyjnymi flagami na płot. Co więcej, wcześniej nadesłali zdjęcia flag, co nie jest rutynową czynnością. Po ich stronie stanął zarząd, który od początku wspierał wyprawę, ba, również delegat PZPN-u, który w dniu meczu osobiście sprawdził treści na płótnach i nie miał do nich żadnych zastrzeżeń. Za legionistami, według jednego z ultrasów Legii, ujął się nawet prezes Kulesza.
W obecności członków zarządu Legii prezes Jagiellonii Cezary Kulesza wyraził zgodę na nasze wejscie na stadion z flagami. Decyzje ta przekazał do „realizacji” Agnieszce Syczewskiej z zarządu Jagiellonii. Pani Agnieszka konsekwentnie odmawia nam możliwości wejścia z flagami.
— Koń Rafał (@KonRafal1) May 6, 2018
Sęk w tym, że ochrona dalej blokowała wejście legionistów z flagami. Dwie godziny przed meczem wiceprezes Jagiellonii, Agnieszka Syczewska, napisała na Twitterze, że kibice „mają już możliwość wejścia, ale pozostają na parkingu”. Na to zareagował jej odpowiednik z Warszawy, członek zarządu Legii, Jarosław Jankowski, który odpisał: „Pani Agnieszko proponuje odebrać telefon od przedstawicieli Legii i uzgodnić zasady wejścia kibiców ze swoimi flagami a nie pisać takie tweety”.
Czyli podsumujmy:
– PZPN (delegat) był na tak
– zarząd Legii był na tak
– prezes Kulesza prawdopodobnie był na tak
– kibice byli pod stadionem
– kibice nie mieli żadnej sektorówki
No ale Jaga była na nie. Co więcej – od razu zamieściła na swojej stronie oświadczenie, w którym promuje wersję zdarzeń Agnieszki Syczewskiej.
screen Janekx89
Co ciekawe – warto zauważyć, że według oświadczenia mecz już się odbył, co nakazuje sądzić, że oświadczenie oryginalnie miało się ukazać dopiero po meczu. Tomasz Włodarczyk z Przeglądu Sportowego informuje, że Jagiellonię prawdopodobnie spotkają konsekwencje w postaci kary od Komisji Ligi. Swój protest zaprezentowali również piłkarze Legii, którzy opóźnili rozpoczęcie meczu o kilka minut, po wyjściu z tunelu zaś podeszli do pustego sektora gości i „podziękowali” pustej klatce.
Jagiellonia dopięła swego – kibiców Legii znów zabrakło w sektorze gości. To zwycięstwo okupi jednak symboliczną karą od Komisji Ligi, ale przede wszystkim – utwierdzeniem reszty Polski w przekonaniu, że mimo wyników, które dają Jadze miejsce wśród najlepszych polskich drużyn, pod pewnymi względami pasują do czołówki jak gumofilce do garnituru.
Fot. FotoPyK