Kiedy niecałe dwa lata temu wchodzili do ligi, wyglądali na solidną ekipę, która z utrzymaniem nie powinna mieć problemów. Ligowi giganci nie mogli jednak przypuszczać, że Arka Gdynia stanie się jednym z ich największych prześladowców. Tymczasem okazuje się, że gdynianie wyspecjalizowali się w urywaniu punktów (i trofeów) rywalom z czuba tabeli.
Powyżej 5,5 żółtych kartek w finale Pucharu Polski – kurs 1,83 w Totolotku
Ujawnili się z tym dość szybko, bo nieco ponad miesiąc po pierwszym gwizdku sezonu 16/17 arkowcy już mieli w swojej kolekcji jeden, piekielnie imponujący skalp. Nie tylko zdjęty z głowy warszawskiej Legii, ale zdjęty przy Łazienkowskiej, po rewelacyjnej grze. Jasne, legioniści przeżywali wtedy niezwykle trudne chwile pod wodzą Besnika Hasiego i nie grali najsilniejszym składem, ale nie zmienia to faktu, że drużna z Prijoviciem i Niezgodą w ataku zebrała u siebie 1:3 od zespołu ze Zjawińskim z przodu.
Legia stała się później zresztą jednym z ulubionych rywali Arki, bo to jedna z tych ekip, z którą arkowcy mają korzystny bilans bezpośredni od kiedy znów grają w najwyższej lidze. Ostatnio dołożyli bowiem już trzecie zwycięstwo w dwa lata, tym razem po rzucie wolnym Andrija Bohdanowa, który w Gdyni zaskoczył Arkadiusza Malarza. Do kompletu mają bowiem jeszcze wiktorię po serii jedenastek w finale Superpucharu. Tym donioślejszą, że znów zaliczoną przy Łazienkowskiej.
Legia pokonana po raz czwarty od czasu powrotu Arki do ekstraklasy – kurs 6,00 w Totolotku
Ale nie tylko Legia przekonała się na własnej skórze o tym, że choć Arce nie udało się dwukrotnie wejść do ósemki i często przegrywa z rywalami z najniższych rejonów tabeli, to w pojedynczym meczu jest w stanie pokonać każdego z pretendentów do tytułu. Ba, gdynianie potrafią w takich starciach, do których przystępują niczym Dawid do pojedynku z Goliatem, zdobywać trofea. Pisać historię swojego klubu. Superpuchar na Legii był bowiem możliwy dlatego, że rok temu sprawili na Narodowym psikusa Lechowi Poznań.
Kolejorz przyjechał napompowany faktem, że oto pierwsze trofeum od czasu mistrzostwa z Maciejem Skorżą jest na wyciągnięcie ręki. Bo nie trzeba się o nie mierzyć w Warszawie z Legią – co w ostatnim czasie bardzo rzadko kończyło się zwycięstwami poznaniaków – a z Arką, którą przecież w lidze udało się nie tak dawno ograć 4:1 na jej terenie. Tę niezłomną wiarę było widać przez pełne 90 minut, kiedy Lech nacierał na gdynian z niesamowitą mocą. Brakło jej jednak w wykończeniu, już w polu karnym Pavelsa Steinborsa. Miało być łojenie gołej dupy batem, skończyło się na golu głową mierzącego 170 cm Siemaszki i trafieniu anonimowego jeszcze wtedy Gruzina Zarandii po rajdzie, którego nie powstydziłby się Messi. A i w lidze Lech dwa razy remisował bezbramkowo z Arką, gubiąc punkty, których zabrakło na finiszu poprzednich rozgrywek i których może braknąć i teraz.
Kolejny finał pucharu rozstrzygnięty po dogrywce? Kurs 5,75 w Totolotku
No i jest jeszcze Jagiellonia. Najbardziej niewdzięczny przeciwnik dla gdynian. Rywal, którego wyższość trzeba było uznawać w trzech na cztery przypadki. Ostatnio – w iście dramatycznych okolicznościach, kiedy już wydawało się, że Arka ma w garści zwycięstwo w Białymstoku, a skończyła bez choćby jednego punktu. W dwuminutowej wersji instant dostała zresztą to, co Jaga zafundowała jej w Gdyni w poprzednich rozgrywkach. Podopieczni Grzegorza Nicińskiego też prowadzili 2:1 i też przegrali 2:3, ale wtedy białostoczanie odwracali losy meczu nie w doliczonym czasie, a między 64. a 76. minutą meczu.
Ale i Jaga ma jednak nieprzyjemne wspomnienie związane z Arką. Bo o ile w Białymstoku z 1:2 potrafiła zrobić 3:2, o tyle od 2:1 w Gdyni arkowcy doszli do 4:1 po bramce Warcholaka i samobóju Piotra Wlazło. Tak wysokiej ligowej porażki, jak wtedy z Arką, Jagiellonia nie doznała aż do 27. kolejki i pamiętnego wyjazdu do Poznania.
Bilans Arki z TOP 3 ekstraklasy w sezonach 16/17 i 17/18:
1:4 z Jagiellonią (w) – 4. kolejka 16/17
3:1 z Legią (w) – 6. kolejka 16/17
0:0 z Lechem (w) – 10. kolejka 16/17
2:3 z Jagiellonią (d) – 19. kolejka 16/17
0:1 z Legią (d) – 21. kolejka 16/17
1:4 z Lechem (d) – 25. kolejka 16/17
2:1 z Lechem – finał Pucharu Polski
4:3 po karnych (w meczu 1:1) z Legią – finał Superpucharu
0:3 z Lechem (w) – 7. kolejka 17/18
4:1 z Jagiellonią (d) – 13. kolejka 17/18
0:2 z Legią (w) – 14. kolejka 17/18
0:0 z Lechem (d) – 22. kolejka 17/18
2:3 z Jagiellonią (w) – 28. kolejka 17/18
1:0 z Legią (d) – 29. kolejka 17/18
Co runda, to przynajmniej jedno kompletnie niespodziewane zwycięstwo. Nie zakończył się jeszcze nawet drugi sezon Arki po powrocie do ekstraklasy, a gdynianie już mogą się pochwalić wygranymi w dwóch finałach z Lechem i Legią. Że w lidze urwali w tym czasie trzy punkty Jagiellonii, cztery Lechowi i sześć Legii. Dlatego kogo jak kogo, ale dziś – choć oczywiście faworytami nie są – trudno ich z góry spisywać na straty.
fot. FotoPyK