Reklama

Tylko w Poznaniu chcą oklaskiwać mistrzostwo?

redakcja

Autor:redakcja

28 kwietnia 2018, 15:18 • 3 min czytania 33 komentarzy

Mecz Legii z Zagłębiem oglądało przy Łazienkowskiej 13 tysięcy widzów. Spotkanie Jagiellonii z Górnikiem tylko 11 tysięcy. Mówimy o zespołach, które mają realne szanse na zdobycie mistrzostwa Polski. Wygląda na to, ze w Białymstoku i Warszawie albo nie wierzą w tytuł, albo po prostu mają to w dupie. Jedynie po frekwencji w Poznaniu widać, że tam wyścig o mistrzostwo elektryzuje fanów. Lech jedynie na dwóch meczach rundy finałowej zgromadzi razem około 50 tysięcy ludzi.

Tylko w Poznaniu chcą oklaskiwać mistrzostwo?

Lech, Legia i Jagiellonia biją się o mistrzostwo Polski. Walka może nie jest na najwyższym poziomie, każdy z tych trzech klubów gubi punkty i łapie słabsze okresy, ale wyrównana walka o tytuł mistrza kraju trwa. Nie ma wyraźnego faworyta, nikt nie stoi na straconej pozycji. Co rusz mamy jakieś przetasowania na czele tabeli. Często kręcimy bekę z tej ligi, ale jednego nie możemy jej odmówić – dostarcza emocji.

Stąd nasze zdziwienie, gdy na pierwszym meczu Legii w rundzie finałowej na stadion przychodzi 13 tysięcy kibiców. Jasne, trwał kwas wokół zespołu, Romeo Jozak był na wylocie, ale to wciąż walka o mistrzostwo. Legia była i jest nadal na podium, a nie gdzieś na końcu grupy mistrzowskiej. Spotkanie z Koroną oglądało już ponad 20 tysięcy ludzi, ale wciąż rewelacji nie ma. Pod względem średniej frekwencji w tym sezonie Legia nadal jest na najniższym stopniu podium – bo poza Lechem wyprzedza ją także Górnik Zabrze. A pamiętajmy – to nie tylko aktualny mistrz Polski, to również klub z największego miasta, praktycznie bez derbowego rywala, który niepodzielnie dominuje w niemal całym województwie.

Szału nie robi też frekwencja na Jagiellonii. Na mecz z Górnikiem przyszło 11 tysięcy osób. I znowu – mówimy o Jagiellonii, która ma realne szanse na swój największy sukces w historii klubu. O Jagiellonii, która wokół Białegostoku nie ma właściwie rywala w ściganiu się o kibica. Co jest nie tak? Pogoda? Bo Roman Bezjak nie jest Tomaszem Frankowskim? Bo kibice Jagi nie mogą na stadionie dowiedzieć się kogo komentatorzy Canal+ wytypują do najlepszej trójki meczu? Klub od lat wyróżnia się na tle ligi wizją, strategią, klimatem do rozwoju piłki. Już któryś sezon z rzędu tłucze się jak równy z równym z klubami z większych miast o nieporównywalnie wyższych budżetach i większych możliwościach. Tymczasem frekwencja? Więcej ludzi przychodzi nawet na wyszydzany Śląsk Wrocław.

Jasnym punktem na tle Jagiellonii i Legii jest Lech. W Poznaniu nie narzekają na to, że do dnia meczowego trzeba dokładać. Na inauguracyjnej kolejce rundy finałowej zjawiło się 20 tysięcy osób, na meczu z Górnikiem klub spodziewa się frekwencji w okolicach 30 tysięcy. Na ostatnim meczu z Legią będzie komplet publiczności, prawdopodobnie cztery dychy pękną też podczas starcia z Jagiellonią. Oszacujmy – cztery ostatnie mecze w sezonie obejrzy w Poznaniu jakieś 130 tysięcy osób. Czyli średnio ponad 30 tysięcy na jedno spotkanie.

Reklama

O ile frekwencje na Legii idzie jakoś wytłumaczyć – bo kiepska atmosfera, bo kryzys, bo nerwowe zmiany trenera, o tyle liczba widzów na Jadze poważnie nas zastanawia. Szczególnie wtedy, gdy przypominamy sobie, jak po ostatniej kolejce zeszłego sezonu tłum ludzi na boisku podrzucał w powietrze Michała Probierza. W zeszłorocznej rundzie finałowej w Białymstoku tylko raz wyniosła mniej niż 15 tys. widzów.

Ale przecież i w Poznaniu ten sezon nie układał się pięknie. W lutym już zwalniano trenera Bjelicę, “Kocioł” drwił z cirkusu i skandalozy. Wydawało się, że Kolejorz wypadł już z walki o mistrzostwo. A jednak wiara w zespół wróciła i tabele w Excelu znów świecą się na zielono.

W tym sezonie mamy wrażenie, że tylko w Wielkopolsce ludzie chcą tak naprawdę towarzyszyć drużynie kroczącej do mistrzostwa. Chociaż będziemy mile zaskoczeni jeśli na finiszu finiszów całe podium będzie regularnie notować komplety na trybunach. Bo dziś, droga Warszawo i drogi Białystoku, wygląda to po prostu blado.

fot. 400mm.pl/FotoPyk

Najnowsze

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
1
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Komentarze

33 komentarzy

Loading...