Jak wiecie, popieramy wszelkie inicjatywy pobudzające dzieciaków do rozwijania swojej gry. Tym razem wybraliśmy się na treningi organizowane przez Pumę. Brali w nich udział adepci z czterech akademii (Victoria Sulejówek, akademia Piotra Reissa, Cracovia, Korona Kielce), więc na co dzień mocno zaangażowani w świat piłki. Jednak różniły się one sporo od standardowego treningu z gatunku: rozgrzewka, trochę podań, wrzutek i gierka. Były nastawione na wyciągnięcie z dzieciaków maksimum ich potencjału. Wskazanie, że mozolna praca nad koordynacją, szlifowanie techniki i ułożenie stopy, czyli detale nierzadko spychane na drugi plan, okazują się kluczowe w pojedynkach jeden na jednego, a co za tym idzie – w całych meczach. Uwypukleniu i maksymalnemu wykorzystaniu swojej piłkarskiej jakości pomagały w tych treningach specjalne buty z „Grizi Edition”, czyli buty Antoine Griezmanna. Były to zajęcia, na których każde przyjęcie piłki było dryblingiem. Wysoka intensywność i wymagane bardzo zmysłowe, boiskowe myślenie.
W jednego z trenerów wcielił się znany i wysoki Marcin Krzywicki. „Krzywy” sam trochę się poruszał, bo – jak wiadomo – najlepszy nauczyciel to taki, który jest równocześnie najlepszym uczniem. – To bardzo oryginalna inicjatywa, bo dzieciaki czują się trochę jak w „Turbokozaku”. Przy takich ćwiczeniach dużo można ocenić. Na treningach Pumy chłopaki mają ćwiczenia różnej maści. I typowo sprawnościowe i takie, gdzie nie obejdą się bez techniki, a też strzały na bramkę. Po takim treningu można ocenić, kto jest perspektywiczny, a kto – niestety – fatalny. Na boisku ktoś może zatuszować swój brak jakości przy dziesięciu kolegach, a tutaj ćwiczenia były indywidualne. Wszystko wychodziło na wierzch, ale w większości przypadków, wychodziło to, co dobre.
– Młodzież reagowała świetnie – mówi Piotr Gajewski, odpowiedzialny z ramienia PUMA Polska za przygotowanie eventów. – Podobny cykl organizowaliśmy już rok temu. Wtedy ze specjalnymi treningami odwiedziliśmy trzy szkółki i akademie. W tym roku na naszej trasie były cztery przystanki, ale poszło chyba jeszcze sprawniej. Największą frajdą była oczywiście możliwość przetestowania profesjonalnych butów piłkarskich z linii PUMA Future, w których grają m.in. Antoine Griezmann i Marco Reus. Do tego oczywiście element rywalizacji na nietypowych stacjach z zadaniami, nasz puszczający pobudzające do wysiłku nuty DJ i specjalni goście. Myślę, że dla młodych piłkarzy Victorii, Cracovii, Akademii Reissa i Korony była to bardzo przyjemna odskocznia od codziennych treningów.
Buty na rzepy czy bez sznurowadeł… różne cuda już na murawach widzieliśmy, ale Puma jako pierwsza na świecie wymyśliła coś jeszcze nowszego. Sznurówki w butach Griezmanna, owszem, są. Ale wiązane według własnego uznania, czyli według własnego komfortu stopy.
Wszyscy kopią mniej więcej podobnie źle, tylko za różne tygodniówki – tak powiedział kiedyś jedyny i niepowtarzalny Paweł Zarzeczny. W tym przypadku wszyscy kopią mniej więcej podobnie (celowo usuwamy słowo „źle”, bo poziom wysoki), tylko w różnym sprzęcie? Pytanie, czy faktycznie buty Griezmanna potrafią dorzucić trochę jakości do gry? Bo kwestia tego czy „nówki sztuki nieśmigane”, czyli Puma Future 18.1 w wersji „Grizi Edition” faktycznie robią różnicę na boisku, może budzić wątpliwości.
Chłopaki biorący udział w treningu mówili, że faktycznie – różnica jest. Był w nich entuzjazm, byli zajarani korkami gwiazdy Atletico i reprezentacji Francji. Natomiast osobą najodpowiedniejszą do wyrobienia sobie zdania i opisaniu różnicy między nimi a zwykłymi korkami wydaje się być Kuba Żak, także zaproszony na treningi. Na swoim kanale PNTCMZ Football robi piłkarskie challenge, ostatnio choćby plastikowej piłki za 8 zł skonfrontowanej z profesjonalną futbolówką. – Piłka za niecałe 10 zł okazała się kompletnie nieprzystosowana do gry. Tor lotu po kopnięciu jej jest nie do skontrolowania. Czasem – jak doskonale widzimy oglądając naszą ligę – trudno opanować nawet profesjonalną piłkę, ale buty Puma Future to ułatwiają. Polecam chociażby piłkarzom Sandecji i Termaliki!
– Wiadomo, że taki Antoine Griezmann zagrałby lepiej boso, nawet grając przeciwko obrońcy w najnowszych butach Pumy. Ale mało kiedy można zagrać przeciwko komuś z umiejętnościami Griezmanna (śmiech). A to korki stworzone tak, że dzięki nim możemy maksymalnie wykorzystać swoje atuty, przede wszystkim techniczne, na boisku. Moim zdaniem technologia Netfit to przyszłość butów piłkarskich, nosząc buty z dopasowanymi sznurowadłami czujemy na boisku maksymalny komfort – puentuje Kuba Żak.
Wiadomo, freestyle a piłka ligowa to dwie różne sprawy. Chłopaków z R-style Freestyle można opisać jednym zdaniem: reszta ogarnia większość rzeczy średnio, oni świetnie jedną. Dla dzieciaków pokaz trików, a potem ich nauka, była dobrym oderwaniem się od wymagającego treningu. Opowiada nam o tym freestyler Adrian Franc: – Wyszkolenie techniczne chłopaków było naprawdę na fajnym poziomie. Często mamy do czynienia z chłopakami z różnych akademii, dzięki czemu mamy skalę porównawczą i teraz w przypadku Sulejówka, Poznania, Krakowa czy Kielc wyglądało to bardzo solidnie. Że tak powiem – piłka im nie przeszkadzała. Pozytywnie zaskoczeni byliśmy podczas treningu z chłopakami z akademii Reissa, tam wiele razy wybierano obrót „dookoła świata”. A raczej każdy go kojarzy i wie, że to nie jest łatwy trik.
– Fajną konkurencją był mecz w klatce. Tam było widać, że chłopaki chcieli korzystać z gry ciałem, zastawiania się czy walki bark w bark. My kładliśmy nacisk, żeby jednak rozegrało się to na płaszczyźnie czysto technicznej, a nie, żeby wygrał ten, który jest lepszy fizycznie. Sędziowaliśmy to tak, jak na profesjonalnych turniejach tego typu. Po rozstrzygających finałach nie darowalibyśmy sobie, jakbyśmy sami nie weszli do klatki z chłopakami – mówi Adrian Franc. Pojedynki w klatce faktycznie przyciągały wzrok i sporo emocji. Czy kibicować temu z fryzurą rodem z szatni Realu Madryt, uśmiechniętemu, robiącemu cuda z piłką chłopakowi czy może jednak o głowę niższemu, piegowatemu blondynowi. Kupowali nas oni pomysłowością, kreatywnością. Głowa nie była dla nich szarą celą i parę „siatek” nam zafundowali.
Takie konkurencje wyciągają na wierzch adeptów grających na fortepianie, a nie noszących go.
Co jeszcze wśród juniorów trenujących w tych butach zauważył Krzywy? – Przy ćwiczeniach koordynacyjnych łatwo dostrzec, że nie są to warunki, w jakich dorastał choćby Gabriel Jesus, grając skopaną piłkę na betonie. Czasami – brutalnie mówiąc – więcej było sprzętu niż talentu. Ale nie chcę nikogo szufladkować, bo to marginalnie przypadki, a konfrontacja na boisku doskonale pokazywała, kto ma wielki zapał do piłki i komu najbardziej zależało na wygraniu nagród od Pumy. Najlepsi dostali buty Griezmanna, a świetne było to, że nikt nie wychodził z pustymi rękami. Dzieciaki dostały a to plecaki, a to jakieś gadżety.
Schodzili z murawy z „czymś”, ale przede wszystkim z uśmiechem na ustach. A paru – mających Antoine Griezmanna za idola – z rękoma ułożonymi w stylu najpopularniejszej cieszynki Francuza.