Śmiejemy się często, że w Ekstraklasie nie ma rzeczy łatwych do przewidzenia. Że liga przewrotna, że pełna zaskoczeń, że niewiele tu rzeczy stałych. Ale dla znawców, którzy rodzime rozgrywki obserwują od lat, bez trudu przyjdzie wymienienie kilku rzeczy absolutnie niezmiennych.
Na przykład:
– Arkadiusz Głowacki w Wiśle Kraków
– Maciej Murawski w image’u, do którego pasuje płaszcz i szpada
– Jagiellonia Białystok kombinująca na wszystkie sposoby, jak nie wpuścić kibiców Legii Warszawa na mecz
Ta ostatnia saga trwa od paru sezonów. Ilekroć zbliża się mecz Jagiellonia Białystok – Legia Warszawa, ten pierwszy klub nawiedzają wszystkie możliwe plagi. A to zepsuje się płot, który trzeba reperować tak długo, aż minie mecz przeciw Legii. A to warszawiakom trafi się zakaz wyjazdowy, zupełnie przypadkiem obejmujący wycieczkę do Białegostoku. Na ostatnim wyjeździe kontrola na bramkach była tak mocna, że legionistom nakazano… rozcinanie flag, które ze sobą przytaszczyli, w obawie, że w środku były zaszyte niedozwolone przedmioty. Całość zakończyła się oczywiście awanturą na parkingu i solidarnym opuszczeniem sektora gości przez legionistów, którzy już zdążyli się na nim pojawić.
Niestety, obie drużyny trzymają się w czołówce ligi od lat, w związku z czym znów nastał ten nieprzyjemny moment. Jagiellonia będzie musiała u siebie przyjąć Legię, a wraz z nią – także jej kibiców. Działanie podjęto z dużym wyprzedzeniem, już wczoraj dotarł do Warszawy list ze szczegółowymi wytycznymi dotyczącymi wyjazdu.
Najmocniejszy jest punkt 7. „Wykluczam wniesienie na stadion przez Państwa kibiców elementów tzw. oprawy meczowej, flag i symboli klubowych”.
?!
Czyli co, legioniści mają przyjechać bez szalików? Bez koszulek klubowych? Czy zakaz prezentowania symboli klubowych będzie dotyczył również tatuaży? Czy przed wejściem będzie możliwość laserowego wycięcia zakazanych treści ze skóry, czy jednak wytatuowani po prostu mają odpuścić wycieczkę? Całość brzmi tak absurdalnie, że początkowo nie mogliśmy uwierzyć w autentyczność pisma. Dzisiaj na antenie Weszło FM zadzwoniliśmy więc do Zbigniewa Pypczyńskiego, dyrektora ds. bezpieczeństwa na stadionie Jagiellonii Białystok.
– Wyciekła korespondencja wewnętrzna, co nie powinno mieć miejsca – zaznaczył na wstępie, czym mocno się przeraziliśmy. Spodziewaliśmy się, że dyskusja zostanie skierowana w stronę znaną z polityki – nie liczy się co nagrano na taśmach, ale kto je ujawnił. Na szczęście potem było już trochę lepiej. – Chodzi o elementy oprawy meczowej, wielkoformatowe. Nie chodzi o koszulki, szaliki i tak dalej, a niektórzy tak to interpretują. Wynika to m.in. ze zdarzeń z przeszłości. Chodzi o palenie naszych flag, co miało miejsce już w 26. kolejce. Chcemy uniknąć ryzyka podobnych historii. Zamierzamy wykluczyć wszelkie możliwości, mogące sprawić, że rozstrzygnięcia w decydującej fazie sezonu dochodziłoby poza boiskiem.
Okej, czyli mamy już jasność. Po prostu w Jagiellonii nie potrafią sformułować poprawnie swoich myśli i to jest największy skandal. Jeśli bowiem chodzi o elementy oprawy meczowej… Cóż, trudno jest z Jagą się szczególnie pokłócić.
Zacznijmy od tego, że biegunka, której władze białostockiego klubu dostają ilekroć wybiera się do nich Legia, ma dość jasną przyczynę. Jakiś czas temu warszawiacy „skroili” kilkadziesiąt flag Jagiellonii, wobec czego „scenariusz gliwicki” jest wciąż bardzo prawdopodobny. Jaga robi wszystko, by nie dopuścić do zjarania swoich barw w sektorze gości – i to dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę jak reagują na takie rzeczy kibice przeciwnej drużyny, przykłady widzieliśmy nie tylko w Gliwicach, ale i w Tychach. Stąd takie dokładne kontrole przy ostatnim wyjeździe, stąd remonty sektora gości, wreszcie stąd to absurdalne pismo wysłane do Warszawy.
Problem polega na tym, że z ewentualną prowokacją Jaga musi walczyć przestrzegając prawa, a nade wszystko – biorąc pod uwagę, że z Warszawy nie przyjeżdża wyłącznie kwiat stołecznej przestępczości, ale po prostu setki kibiców, którzy chcą obejrzeć mecz ukochanego klubu. Uniemożliwianie im tego przy sięganiu do tak poronionych pomysłów jak zakaz wnoszenia flag to totalna abstrakcja. Cieszymy się, że dzisiaj Jagiellonia się tłumaczy, a przy tłumaczeniach zdaje się luzować lejce – wszystko wskazuje na to, że zakaz obejmie jedynie „sektorówki”.
– O 12:00 spotkanie z przedstawicielami Legii, Jagiellonii, policji i urzędu miasta. Omówimy współpracę w każdym zakresie, by wszystko odbyło się bezpiecznie – puentuje Pypczyński, a my mamy nadzieję, że po spotkaniu wszystkie strony wydadzą wspólny komunikat. Oby zgodny z hasłem „Piłka nożna dla kibiców”. Również tych w szalikach.
Fot.FotoPyK