Gdybyśmy mieli wskazać najlepiej radzącego sobie obcokrajowca, który przed tym sezonem odszedł z Ekstraklasy za granicę, to po Ryocie Morioce i (do pewnego momentu) Vadisie Odjidjy-Ofoe niespodziewanie znalazłby się Erik Jendrisek. Słowak pożegnał się z Cracovią po fatalnym roku w swoim wykonaniu. Mogło się wydawać, że będący już po trzydziestce zawodnik będzie tylko odcinał kupony od faktu, że kiedyś pograł coś w niemieckiej ekstraklasie i miał dwa znakomite lata w 2. Bundeslidze. A tu niespodzianka!
Jendrisek latem zakotwiczył w AO Xanthi i obecnie jest jednym z najlepszych strzelców greckiej ekstraklasy. W 28 meczach zdobył 11 bramek. Częściej od niego do siatki trafiali jedynie Pedro Conde z PAS Giannina (nie tak dawno przymierzany do Lecha Poznań), doskonale znany z Legii Warszawa Aleksandar Prijović i Karim Ansarifard z Olympiakosu.
33-krotny reprezentant Słowacji ma niezły dorobek, mimo że miewał okresy strzeleckiej posuchy. W pierwszych dziewięciu meczach strzelił tylko raz, a potem czekał na bramkę od połowy stycznia do połowy kwietnia. Za to aż trzy razy kończył występ z dubletem. Szczególnie upodobał sobie nękanie Plataniasu i PAS Giannina. W dwumeczach z tymi zespołami zdobył po trzy bramki. Krzywdzące byłoby jednak stwierdzenie, że ograniczał się do golenia ogórków, bo strzelał też Panathinaikosowi czy PAOK-owi Saloniki w ostatniej kolejce. Xanthi niespodziewanie prowadziło (fatalny błąd bramkarza Alexandrosa Paschalakisa), ale ostatecznie PAOK wygrał 2:1.
Warto wspomnieć, że Jendrisek tylko jedną bramkę zdobył z rzutu karnego, raz miał dobitkę po rzucie wolnym kolegi, a oprócz tego zawsze strzelał z akcji. I nieraz pokazywał przy tym dużą klasę. Tak było, gdy dwukrotnie pokonał golkipera Panioniosu.
Tutaj ładna główka z Panathinaikosem, co przy 170 cm wzrostu tym bardziej trzeba docenić.
Najlepsze miało miejsce 15 kwietnia. Xanthi wygrało 3:0 z Gianniną, Jendrisek strzelił dwa gole. Pierwszy to majstersztyk z czterdziestu metrów (od 0:30).
Oczywiście nie twierdzimy, że w Cracovii popełnili wielki błąd czy coś w tym stylu. Bramki zdobywane dla Xanthi z pewnością nie mają większej wartości niż te padające w barwach „Pasów”. To porównywalne poziomy. Dopóki Jendrisek był przy Kałuży pierwszym wyborem w ataku, przez półtora roku strzelił w Ekstraklasie 17 goli i dołożył kilka asyst. Latem 2016 krakowski klub zainwestował jednak spore pieniądze na zakup Krzysztofa Piątka i Słowak został przesunięty na skrzydło. Wcześniej grał tam od czasu do czasu, teraz stało się to regułą. Męczył się na tej pozycji, tracił większość atutów. W efekcie ostatni sezon w polskiej lidze to zaledwie jedna bramka i jedna asysta w 31 meczach. Gdybyśmy jednak mieli wybierać, czy wolimy na „dziewiątce” Jendriska czy Piątka, wybralibyśmy Polaka, dlatego można stwierdzić, że rozstanie wszystkim wyszło na dobre. Xanthi dzięki golom słowackiego napastnika walczy z Atromitosem o piąte miejsce dające prawo do gry w eliminacjach Ligi Europy. Obie drużyny idą łeb w łeb, do końca sezonu dwie kolejki.
Były zawodnik m.in. Kaiserslautern i Freiburga ma pewny plac jako napastnik i udowadnia, że jeszcze za wcześnie na emeryturę w zupełnej egzotyce lub powrót do ojczyzny przygotowujący do zakończenia kariery. Brawa dla niego, nie spodziewaliśmy się.
Fot. Jakub Gruca/400mm.pl