Reklama

Co za wieczór, co za noc… Polaków w Serie A!

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2018, 00:06 • 5 min czytania 50 komentarzy

„Hej Arkadiuszo! Nie mów nic, czas na miłość…” – byliby z pewnością gotowi zaśpiewać kibice Napoli w kierunku Milika, gdyby tylko potrafili posługiwać się językiem polskim i znali na wyrywki repertuar zespołu Myslovitz. Okazali jednak polskiemu napastnikowi uwielbienie na swój sposób – szaloną euforią po jego golu, który przywrócił Neapolowi marzenia o Scudetto. Oprócz Milika, na włoskich boiskach biegało dzisiaj dziewięciu Polaków. Istne szaleństwo i absolutny rekord!

Co za wieczór, co za noc… Polaków w Serie A!

Rzecz jasna najwięcej uwagi przykuwają nazwiska Szczęsnego, Milika i Zielińskiego – Juventus i Napoli wciąż ścigają się przecież o tytuł mistrzowski. Mogło się przez moment wydawać, że Stara Dama już zamknęła temat Scudetto, ale jej dzisiejszy remis z Crotone na nowo otwiera pole do dyskusji. Juve straciło punkty w najmniej spodziewanym momencie, a Szczęsny musiał wyciągnąć piłkę z siatki po wspaniałej przewrotce Nigeryjczyka Simy’ego. Napastnik Crotone zasadził Polakowi prawie tak efektownego gola, jak Cristiano Ronaldo Buffonowi w Lidze Mistrzów. Oprócz tego Polak mógł raczej zbijać bąki między słupkami, bo to był jeden z zaledwie dwóch strzałów celnych w wykonaniu Crotone.

Wobec wpadki bezpośrednich rywali, po dzisiejszej kolejce Napoli ponownie jest w grze o tytuł, choć przez moment wydawało się, że ich szanse zostaną właśnie dzisiaj dokumentnie pogrzebane. Juventus długo w swoim meczu prowadził, a podopieczni Maurizio Sarriego nie potrafili sobie ułożyć spotkania ze słabiutkim Udinese, które przyjechało na San Paolo z bagażem dziewięciu ligowych porażek z rzędu. Goście wyszli nawet na prowadzenie w pierwszej połowie, ale na ich gola szybko odpowiedział Insignie, po asyście Piotra Zielińskiego.

Polak był zdecydowanie najmocniejszym punktem swojej drużyny, przynajmniej do przerwy. Przy całym szacunku dla lokalnej legendy, Marka Hamsika, ale Słowak wyglądał momentami przy Zielińskim jak ubogi krewny. W drugiej odsłonie Zielu już tak nie dominował (choć wciąż był co najmniej bardzo dobry), Napoli wciąż grało bez błysku i znów pozwoliło gościom wyjść na prowadzenie. Wszystko odmieniły doniesienia o tym, że Juve straciło gola i wypuściło prowadzenie w swoim spotkaniu. W gospodarzy wstąpił nowy duch, a kiedy Arek Milik dobił futbolówkę do pustaka i wyprowadził Napoli na prowadzenie, stadion huknął tak, jak gdyby Azzurri już zdobyli mistrzowski tytuł – realizator wyłapał nawet twarz jednego z kibiców, który całkiem się rozkleił i popłakał z radości. Kibice Napoli naprawdę pokochali polskiego napastnika za jego upór, za serce do walki z przeciwnościami losu. No i za walory piłkarskie, bo Milik rozpędza się z każdym kolejnym meczem.

Reklama

Za cztery dni mecz Juventus – Napoli. Tego spotkania chyba nie trzeba dodatkowo rekomendować. Szlagier na miarę całej piłkarskiej Europy. Na pewno Sarri musi poprzestawiać pewne trybiki w defensywnych mechanizmach, bo skoro, z pełną estymą dla talentu tego chłopaka, Jakub Jankto aż tak beztrosko pobrykał sobie na tle Hysaja i Albiola, to co dopiero będą wyczyniać piłkarze Starej Damy?

***

„33 kolejki, mój pierwszy raz – w bramce Fiorentiny” – mógłby zanucić z kolei Bartłomiej Drągowski po dzisiejszym ligowym debiucie w sezonie 17/18, oczywiście gdyby również znał na wyrywki repertuar zespołu Myslovitz. Etatowy bramkarz Violi, Marco Sportiello, już w siódmej minucie meczu interweniował ręką poza szesnastką, sędzia przepędził go z boiska przy użyciu czerwonej kartki, a były bramkarz Jagiellonii doczekał się debiutu w Serie A. Można przypuszczać, że kiedy wizualizował sobie ten długo wyczekiwany mecz w głowie, rysował mu się nieco inny scenariusz spotkania. Rzeczywistość okazała się ponura i brutalna – Drągowski odstawił „Przyrosia” przy pierwszym golu Lazio, potem interweniował jak paralityk po strzale głową Caceresa, który zaowocował wyrównaniem. Nie pomógł Fiorentinie hattrick Jordana Veretouta, Lazio wyszło zwycięsko z tego szalonego meczu i w tabeli wciąż utrzymuje się ex-aequo z Romą.

<blockquote class=”twitter-tweet” data-conversation=”none” data-lang=”pl”><p lang=”en” dir=”ltr”>My man Martin Caceres scores to put Lazio level at 2-2. Were 2-0 down. Forza Pelado! <a href=”https://t.co/ogbLEnNaEz”>pic.twitter.com/ogbLEnNaEz</a></p>&mdash; Tarek Khatib (@ADP1113) <a href=”https://twitter.com/ADP1113/status/986691169420824576?ref_src=twsrc%5Etfw”>18 kwietnia 2018</a></blockquote>
<script async src=”https://platform.twitter.com/widgets.js” charset=”utf-8″></script>

Najgorętsze tematy za nami, co u pozostałych reprezentantów? Trójka z Sampdorii zagrała na solidarnie przeciętnym poziomie – Sampa wygrała mecz z Bologną po golu Zapaty w ostatniej akcji, ale nie było już wtedy na boisku ani Kownackiego (zmienił go właśnie Zapata), ani Linettego. Ten ostatni zaprezentował się chyba z całego tria najsłabiej – niepewny w rozegraniu, bez żadnych strzałów, choćby z dystansu. W ogóle uderzeń w światło bramki było w całym meczu jak na lekarstwo, uzbierały się zaledwie cztery i to sumując wyczyny gospodarczy oraz gości. Nuda, nic się nie dzieje, aż się chce wyjść z kina.

Reklama

SPAL i Chievo także na remis. Gospodarcze kontynuują lekko abstrakcyjną passę remisów z rzędu, to był już szósty kolejny mecz, gdzie podzielili się punktami z przeciwnikiem. Niemniej jednak, trzyosobowy blok obronny SPAL, naprawdę robił kapitalne wrażenie. Dość powiedzieć, że zawodnicy Chievo nie zdołali oddać nawet jednego celnego strzału na bramkę strzeżoną przez Alexa Mereta. Jaroszyński zaczął mecz od początku, ale złapał żółtą kartkę i okazał się pierwszym do zmiany, natomiast Stępiński, tradycyjnie w roli jokera, pohasał na murawie ledwie kilkanaście minut. Zaliczył może z pięć kontaktów z piłką i niech to będzie całym podsumowaniem jego występu.

Szykuje się nam teraz arcyciekawa kolejka Serie A. Nie dość, że pewnie znowu zaroi się od polskich akcentów, to w zasadzie nic jeszcze w Serie A nie zostało rozstrzygnięte. Juventus nie potrafił postawić kropki nad i, Napoli nie powiedziało ostatniego słowa, Roma i Lazio idą łeb w łeb, a Inter czai się za ich plecami. Na dole tabeli także niezły dym – nie licząc zdegradowanego już Benevento, co najmniej sześć drużyn nie może jeszcze spać spokojnie i planować kolejnego sezonu w Serie A. Następna seria spotkań rozpocznie się już w sobotę. Mordercze tempo.

Crotone 1:1 Juventus (0:1)
0:1 Alex Sandro 17′
1:1 Simy 65′

Napoli 4:2 Udinese (1:1)
0:1 Jankto 41′
1:1 Insigne 45+2′
1:2 Ingelsson 55′
2:2 Albiol 64′
3:2 Milik 70′
4:2 Tonelli 75′

Sampdoria 1:0 Bologna (0:0)
Zapata 90+3′

SPAL 0:0 Chievo

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Weszło

Komentarze

50 komentarzy

Loading...