Reklama

Novak Djoković – powrót króla?

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

17 kwietnia 2018, 18:21 • 3 min czytania 0 komentarzy

Chociaż był najlepszym tenisistą świata i zaliczył aż 12 zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych, to w ostatnich miesiącach wszystko posypało się jak domek z kart. Ale w końcu coś drgnęło – Novak Djoković po wygraniu pierwszego meczu od stycznia (!), szykuje się właśnie do drugiej rundy turnieju w Monte Carlo. A patrząc na jego tegoroczne występy, jest to naprawdę zajebisty wynik. Trochę się zgrywamy, ale mamy nadzieję, że to początek lepszych czasów dla Serba.

Novak Djoković – powrót króla?

„Nole” nie grał przez pół roku, po porażce w ćwierćfinale Wimbledonu leczył kontuzję. Wrócił w styczniu, dotarł do 4. rundy Australian Open, gdzie przegrał z 58. w rankingu Hyeonem Chungiem. Potem przeszedł operację łokcia, a do gry wrócił wczesną wiosną, gdy wystąpił w Miami i Indian Wells. „Wystąpił” to właściwe słowo, bo w obu przypadkach pakował się już po pierwszych spotkaniach.

Jednym słowem: w ostatnich miesiącach z Djokovicia, którego wszyscy rywale bali się, jak diabeł święconej wody, zostało głównie nazwisko. W tym roku ogrywali go dwaj gracze z okolic 50. miejsca i jeden spoza pierwszej setki. Kiedyś takich rywali „Nole” demolował. Nie trzeba być ekspertem, żeby wyciągnąć wnioski, że konieczne były zmiany. Djoković podziękował za współpracę Radkowi Stepankowi oraz Andre Agassiemu i zdecydował się wrócić do Mariana Vajdy, słowackiego trenera, z którym pracował przez prawie całą karierę.

Tęskniłem za Marianem i wydaje mi się, że on też tęsknił. Nie wiem tylko, czy za mną, czy za tenisem, czy za jednym i drugim. To dla nas zupełnie nowy początek – mówił w Monte Carlo, gdzie właśnie rozpoczął się prestiżowy turniej na kortach ziemnych. – Już od pierwszego treningu czułem, że jest idealnie. To dla nas nowy początek. Marian zna mnie lepiej niż każdy trener, z którym miałem okazję współpracować. Jest dla mnie jak brat, jak ojciec, jest moim przyjacielem, mogę z nim rozmawiać na każdy temat, nie tylko o tenisie. On zna mnie doskonale i wie, czego mi trzeba, by wrócić na szczyt.

Efekty powrotu do współpracy w duecie Djoković – Vajda? Naprawdę dobre. Trudno powiedzieć, czy to zasługa trenera, czy po prostu wyleczenia kontuzji. W każdym razie, w pierwszej rundzie turnieju w Monte Carlo były lider rankingu (obecnie #13 ATP) wręcz zdemolował swojego rodaka Dusana Lajovicia (#93 ATP). Wynik? 6:0, 6:1 w niespełna godzinę.

Reklama

Wydaje mi się, że to był dobry mecz, biorąc pod uwagę, że od Wimbledonu w ubiegłym roku zagrałem może sześć, siedem spotkań. Najważniejsze jest to, że po dwóch latach wreszcie mogę grać bez bólu – mówił szczęśliwy na konferencji prasowej.

W drugiej rundzie Djoković zagra jutro z Chorwatem Borną Coriciem (#39 ATP). Nawiasem mówiąc, Serb jest w Monte Carlo nawet zameldowany i dwukrotnie wygrywał tamtejszy turniej World Tour Masters 1000. Tylko czy stać go na replay?

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

0 komentarzy

Loading...