Myślisz grecka piłka, mówisz Olympiakos i Panathinaikos. A jednak, legendarne Koniczynki mogą zniknąć z horyzontu. Właśnie w oczy zagląda im widmo karnego spadku.
Ten sezon jest jednym z najczarniejszych w historii. Czasem bywa tak, że sprawy organizacyjne sobie, a boisko sobie, przez co piłkarze dają kibicom trochę wytchnienia. To jednak nie ten przypadek: Panthinaikos nie awansował do fazy grupowej Ligi Europy, w eliminacjach lepsze okazało się Bilbao. W Pucharze Grecji oberwał od PAS Lamia. W lidze idzie mu tak:
Źródło: Wikipedia. Swoją drogą, dobrze widzicie – szykuje się mistrzostwo AEK-u. Olympiakos wreszcie zdetronizowany
Pięćdziesiąty dziewiąty kolejny sezon w greckiej Superlidze może być zarazem ostatnim. Trybunał Arbitrażowy naciska na chwiejącego się giganta greckiego futbolu. Za niezapłacone kontrakty Sebastiana Leto, Toche i Michaela Essiena grecka federacja wlepia Panathinaikosowi konkretne kary punktowe. Dzisiaj dziewięć punktów w plecy – jeszcze nie uwzględnione w powyższej tabeli, tu policzona tylko kara za niespłacenie Jensa Wemmera – po trzy za każdego zawodnika. Władze klubu mają osiem dni na skombinowanie pieniędzy, a jeśli tego nie zrobią, znowu dziewięć oczek zniknie z ich konta. W razie kolejnej wpadki ma być natychmiastowy wyjazd do drugiej ligi.
Widać jak na dłoni, że Koniczynki w ostatnich latach funkcjonowały na zasadzie: zastaw się, a postaw się. Większe marki – choćby Napoli – przez takie podejście lądowały na dnie, skąd musiały z mozołem się podnosić. ,
Jeśli jesteście ciekawi skąd kłopoty Panathinaikosu, zapraszamy do naszego archiwalnego tekstu:
CZY Z PANATHINAIKOSU ZOSTAŁO COKOLWIEK POZA MARKĄ?
Nowy sezon Panathinaikos rozpocznie z dwoma ujemnymi punktami za burdy kibiców, dwoma meczami bez udziału publiczności z tego samego powodu, bez Marcusa Berga, najlepszego zawodnika PAO i króla strzelców całej Super League, sprzedanego do Al Ain. Z nowym prezydentem klubu, możliwe, że również z nowym trenerem i dyrektorem sportowym. Z podstawowych piłkarzy zwinęli się z Aten również Nikolaos Marinakis, Sebastian Leto i Viktor Klonaridis.
W dosłownie kilkanaście lat rozpłynęły się pieniądze, sukcesy, piłkarze, kibice, atmosfera… Wszystko.