Od początku XXI wieku aż do obecnego sezonu Arsenal rokrocznie kwalifikował się do Ligi Mistrzów. Gdy rok temu przerwał tę serię, grozi mu od razu drugi sezon banicji w Lidze Europy. Jedynym sposobem, by tego uniknąć jest wygranie tegorocznych rozgrywek. Aby mieć tę szansę, aby dostać się do finału w Lyonie, londyńczycy będą musieli się jednak najpierw uporać z jedynym w zestawieniu zespołem, który ma na koncie wygraną w Lidze Europy. Z Atletico Diego Simeone.

Nie przesadzimy, jeśli powiemy, że to przedwczesny finał, bo w drugiej parze – Marsylia – Salzburg – nie ma zespołów aż tak renomowanych. Nie przesadzimy też mówiąc, że to starcie, jakiego i w Madrycie, i w Londynie chcieli uniknąć. Jeden z dwóch największych w tym momencie faworytów rozgrywek pożegna się z nimi jeszcze przed finałem na Stade de Gerland.
Na „tę drugą” – choć wylosowaną jako pierwszą – parę nie sposób jednak narzekać. Dramaturgią meczów Marsylii z Lipskiem i Salzburga z Lazio można było spokojnie obdzielić kilka innych spotkań. Przy okazji ekipa Red Bulla będzie miała okazję pomścić swojego młodszego, acz obecnie zdecydowanie przez „rodziców” faworyzowanego brata.
Pierwsze mecze zostaną rozegrane 26 kwietnia, rewanże – 3 maja.
***
Pary półfinałowe Ligi Europy 2017/18:
Olympique Marsylia – Red Bull Salzburg
Arsenal FC – Atletico Madryt
Treść usunięta
No dobrze się stało ze ktoś z poza top 4 na pewno zagra w finale i mam nadzieje ze będzie to OM tym bardziej ze finał we Francji i klub z tradycjami z lat 90tych do których próbują nawiązać w przeciwienstwie do sztucznego tworu jakim jest Salzburg , choć co ciekawe Red Bull wygrał sensacyjnie zeszla edycje mlodziezowej CL . W 2 półfinale kibicuje Arsenalowi gdyż dla nich to jedyna przepustka do CL w odróżnieniu od AM które na pewno będzie w czołowej 4 zresztą dosyć juz tych triumfów klubów z półwyspu Iberyjskiego .
Treść usunięta
Zawsze śmieszy mnie podział klubów na te z tradycjami i te bez tradycji, gorsze, a podziału tego dokonuje się tak jak komu wygodnie.
Weźmy taki Salzburg, „bez tradycji”. Klub założony w 1933, pojawił się nawet w finale pucharu UEFA w latach 90, a teraz nagle stracili tradycję, bo trafił im się sponsor za którego tacy w Polsce daliby sobie widły w dupę wsadzić. I są bez tradycji? To co, powinni przez 50 lat być klubem milicyjnym albo wojskowym, a teraz kopać się po czole za jałmużnę z budżetu miasta? A nawet gdyby powstali kilka lat temu, jak RB Lipsk, to źle, że w czarnej dziurze na piłkarskiej mapie pojawił się klub, który pod względem zarządzania jest jednym z lepszych w Europie, a w dodatku broni się sportowo?
W sporcie powinien wygrywać najlepszy, a nie ten, kto może się pochwalić tym, że istnieje dłużej. Bo te kluby „z tradycjami” też kiedyś były w tej samej sytuacji.
Treść usunięta
Właściwie, to jako już wieloletni kibic United (oj, moje Podkarpacie, nie ma się za bardzo na miejscu z kim utożsamiać) powiem w sprawie City tak: każdy większy klub ma swoje hala dzieci siejące taki ferment.
Co do reszty zgoda, zwłaszcza że to rozwinięcie mojej wypowiedzi. 😛
Pozdrawiam!
Ale Wasze kluby np. w III lidze grupie IV mają świetną frekwencję. A więc potencjał kibicowski jest, tylko piłkarsko słabiej, a
le to dobrze świadczy, bo chodzi się na mecze z miłości do klubu, a nie z januszostwa – że są sukcesy.
RB Salzburg to sztuczny twor?! Slonce za mocno grzeje?
Z tym że Salzburg to sztuczny twór to bym dyskutował. Po wejściu w Lipsk to Austriacy są takim klubem-satelitą Red Bulla, a jednak to oni awansowali, kosztem grającego bardzo przyjemną dla oka piłkę w ostatnim czasie – Lazio.
Co do Marsylii zgadzam się. Z Arsenalem też, aczkolwiek to Atletico rozdaje karty w tych rozgrywkach, chociaż ich piłka w ostatnim czasie zupełnie do mnie nie przemawia.
Finał LE odbędzie się na Parc OL. Stade Gerland to były obiekt Olympique Lyon i zupełnie inny stadion.
no to Arsenal ma problem 🙂
Szkoda aby Arsenalu zabraklo drugi sezon z rzedu w LM ale hej, jesliby to mialo sie zdarzyc kosztem zwolnienia Wengera to chyba wiekszosc kibicow Kanonierow by poszla na taki uklad
Celowo uzylem epitetu „sztuczny twór” pod adresem Red Bull Salzburg gdyż niewiadomo jak ich nazwać , byc może hybryda byłoby adekwatniejsze a to dlatego że kiedy doszło do przejecia klubu a w zasadzie licencji w 2005 Austrii Salzburg przez Red Bulla to ów własciciel sam oświadczył ze to nowy klub , odcinają się od historii Austrii założonej w 1933 i na dowód tego zmienił kompletnie barwy , herb choć teraz to już logo oraz nazwe klubu Kibice tez nie uznali Red Bulla za spadkobierce zresztą było o tym głośno dlugotrwaly protest , bojkot i efekcie zarejstrowali Austrię Salzburg która gra na 4 szczeblu rozrywek . RB Lipsk mimo że powstał pozniej bo w 2009 „nowy twór” zaczynał od samego dołu i piął się co roku o szczebel wyżej aż dokooptowali do tego najwyższego i to jest uczciwe natomiast Red Bull kupił sobie najwyższą klasę rozgrywkowa na bazie Austrii i się przepoczwarzył stąd „sztuczny twór”
Ja jako kibic Legii od małego nie wyobrażam sobie takiej sytuacji gdyby coś takiego miało się stać z Legią jak z Austria Salzburg czyli przychodzi nowy sponsor zmienia nazwę klubu , barwy , herb ogłasza publicznie nowy klub czyli de facto poprzednik przestaje istnieć a gra na licencji i stadionie poprzednika na to zgody nigdy by nie było , a nowy wlasciciel nie zaznał dnia spokoju .
Jako kibic Legii miałem dokładnie takie odczucia po przyjściu Daewoo i zmianie nazwy klubu. Drugi raz przy okazji zmiany nazwy stadionu z Wojska Polskiego im. marszałka Józefa Piłsudskiego na jakąś „Pepsi arenę”.
to jednak nie było samo Deawoo tak jak w Salzburgu RedBull, spora różnica, ale też mnie to wkurwiało, to chyba zresztą w żadnym klubie w Polsce by nie przeszło by całkiem zrezygnować ze starej nazwy