Nic nie zapowiadało, że to będzie polskie popołudnie w Serie A. Mariusz Stępiński zaczął mecz na ławce Chievo, zaś Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego próżno było szukać w wyjściowej jedenastce Napoli. Wychodzi jednak na to, że bez Polaków ani rusz – wszyscy pojawili się na murawie w drugiej połowie i zawłaszczyli show.

Puk, puk, puk – nie, spokojnie, to nie jest pukanie do drzwi. To tylko Napoli, uporczywie tłukące głową w weroński mur. Zdenek Zeman, ofensywny świr z czeskiej Pragi, pracował chyba w dwudziestu włoskich klubach, ale nigdy w Chievo. I widać to było w tym meczu, bo Mussi Volanti postanowili po prostu zamurować dostęp do własnej bramki, zupełnie zapominając, co to znaczy ofensywa. Pierwsza połowa była prawdziwym okrucieństwem w stosunku do Napoli – gospodarze zbliżali się do 80% posiadania piłki, ale nie potrafili znaleźć sposobu na zdobycie bramki. Sytuacje były, marnowali je Mertens czy Callejon, lecz generalnie – zmasowana obrona przynosiła znakomite rezultaty. Najprzyjemniejszy obrazek dla neapolitańczyków realizator wyłapał chyba na trybunach, pokazując mamę objaśniającą uroczej córeczce jakieś boiskowe zagadnienie. To nie był najbardziej oczywisty mecz dla dziecka, żeby rozkochać się w futbolu, choć atmosfera na Stadio San Paolo, niezależnie od wyniku – wspaniała. Ale to, co piłkarsko najciekawsze, miało dopiero nadejść.
Nie szło gospodarzom z akcji, to już na początku drugiej połowy pojawiła się wreszcie szansa ze stojącej piłki. W dodatku stojącej na jedenastym metrze. Fabio Depaoli spóźnił się z interwencją, Dries Mertens dołożył nieco od siebie i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Zdaje się, że powinien także potraktować obrońcę drugim żółtym kartonikiem, ale okazał się wyjątkowo litościwy. Karnego wykonał sam poszkodowany, jednak Stefano Sorrentino wspaniale interweniował. Jest taki włoski reżyser, także Sorrentino, tylko że Paolo, który nakręcił przed kilkoma laty kapitalny film pod tytułem „Wielkie piękno”. I wyczyny golkipera Chievo między słupkami były nie tylko wielkie, ale i piękne. Ileż ten facet dzisiaj wybronił setek, z rzutem karnym włącznie – czapki z głów przed weteranem. Prezentował się chyba żwawiej niż sam Gigi Buffon.
Mecz rozkręcił się na całego, kiedy na boisku pojawili się Polacy. Trener Rolando Maran już w 53. minucie wpuścił na murawę Mariusza Stępińskiego, zaś Maurizio Sarri dziesięć minut później desygnował do gry Arkadiusza Milika. Stępiński od momentu wejścia na boisko prezentował się nieźle choć – z racji na styl gry swojego zespołu i przyjętą taktykę – głównie bez piłki. Walczył, faulował, pracował w odbiorze, czyhając na jeden, pomyślny kontratak. I opłaciło się czyhać – na kwadrans przed końcem meczu, niechlujne podanie od Koulibaly’ego przechwycił Emanuele Giaccherini, odegrał do Polaka, a ten potężną bombą wyprowadził gości na kompletnie niezasłużone, zdumiewające prowadzenie.
Gdy wydawało się, że bramka Stępińskiego rozstrzygnie losy scudetto i pogrzebie Napoli na drugim miejscu w tabeli, sprawy w swoje ręce wziął niezwykle aktywny Arkadiusz Milik. Jego wejście wprowadziło nowe opcje do ofensywy Napoli, pozwoliło im mniej klepać, a częściej wrzucać z głębi pola i jedno z takich dograń Milik zamienił na bramkę – Lorenzo Insignie zagrał futbolówkę górą z dość daleka, Milik prześcignął obrońców i głową przelobował Sorrentino. Kilka chwil później polski napastnik kolejny raz główkował, ale bramkarz gości okazał się lepszy. Tym razem dośrodkowywał Piotr Zieliński, także wprowadzony z ławki na ostatnie dwadzieścia minut. O ile na temat Milika można mówić w samych superlatywach – choć, w swoim stylu, ze dwa-trzy razy sknocił dobrą okazję – to Zieliński aż tak korzystnie się nie zaprezentował. Rzucił kilka olśniewających piłek, jak ta do Milika, czy wcześniej zagranie lobem do Insignie, ale sporo też było w jego wykonaniu niedokładności.
Remis miałby dla neapolitańczyków równie fatalne konsekwencje co porażka, jednak szaleńcza ofensywa w końcówce się opłaciła – rozgrywający całkiem dobry mecz Amadou Diawara odnalazł się zupełnie niepilnowany w szesnastce Chievo i mierzonym, pięknie zawiniętym uderzeniem zapakował piłkę wprost w okienko bramki. Dodajmy – po walce o piłkę Arka Milika. To była ostatnia minuta doliczonego czasu gry. San Paolo eksplodowało z radości, a Napoli wciąż pozostaje w grze o tytuł.
Można więc przypuszczać, że po takich wrażeniach wspomniana w pierwszym akapicie dziewczynka jeszcze nie raz, nie dwa pojawi się na meczu.
fot. NewsPix.pl
Seriea ma te swoja magie jednak
Jedyna zagraniczna obok Anglii ktora śledzę. Czuć na kazdym kroku ze calcio to religia
Milik jest obecnie poza Lewandowskim, najlepszym polskim napastnikiem jeśli chodzi o umiejętności czysto piłkarskie. Choć Teodorczyk, nie wiele mu ustępuje. Napastnicy się przebudzili, walka o mundial nabiera kolorów. Bo Stępiński nie jest bez szans a i Wilczek dziś też strzelił.
Tak Teodorczyk niewiele ustępuje piłkarsko Milikowi …
Teodorczyk to piłkarz surowiuteńki.
Co chcecie od Teo. Gość po prostu urodził się w złych czasach. To napadzior na lata 70-te, król pola karnego. Czasem nawet gola strzeli jak piłka odbije mu się od piszczela albo krzywego, wiecznie niezadowolonego ryja. No z jednym wyjątkiem – gdy już jest gol – to macha rękami, przeciąga uszy i przez chwilę ma minę jak byk po rykowisku.
„Co chcecie od Teo. Gość po prostu urodził się w złych czasach. To napadzior na lata 70-te, król pola karnego.”
Co do tej części wpisu zgadzam się z tobą ale dalsza część twojego wpisu jest żałosna. Obrażać czyjś ryj nie pokazując swojego to wstyd i żenada.
No fakt, sam też nie mam czym się chwalić. Sory za ryja. Bardziej jednak chodziło mi o jego mimikę i te wieczne oznaki niezadowolenia.
Teodorczyk niesie za sobą totalny chaos. Nawet nietrafiający, jak w Euro 2016 Milik jest przydatniejszy dla kadry.
Chuja sie znasz. Teo jest lepszy niz Mylik
Treść usunięta
Teodorczyk w formie to niezły napastnik. Jego problem polega jednak na tym, że już lepszy niż „niezły” raczej nie będzie. Natomiast Milik może być świetny, tylko jego problem nazywa się kontuzje… Bo potencjał bardzo duży, umiejętności na wysokim poziomie, piłka go szuka w polu karnym. Gdyby mu to zdrowie dopisywało to chłopak może być piłkarzem klasy światowej. Tego mu i nam życzę, bo po Lewym przydałoby się, by ktoś taki był w kadrze.
Niby jest Stępiński, Kownacki, ten Świerczok czy Niezgoda, ale to Milik jednak już na najwyższym poziomie pokazał jakość, tylko przeszkodziły mu w rozwinięciu skrzydeł urazy.
Prośba techniczna. Jak już piszecie o konkretnym meczu, to podajcie na końcu wynik i zestawienie strzelców bramek.
Przez chwilę szło im całkiem nieźle w tej kwestii.
Weszło bez Zarzecznego to padlina.
Sugerujesz ze Paweł dopisywał tu wyniki i strzelców pod artykułami? Odważna teza 😀
Wyglada na to, ze Milik na MŚ bedzie gotow 😉 Jeszcze fajniej, ze po ostatnim Euro Lewandowski wyciagnal wnioski i tym razem zostawi troche sil na turniej 😉
Gotów na pierdolenie setek
Zdarza mu się, ale jednocześnie ma łatwość stwarzania sobie sytuacji. Suma sumarum strzeli więcej niż inny polscy napastnicy (poza Lewym). Cieszę się, że zaczyna coś grać i tym bardziej strzelać. Następni w kolejce Wilczek, Teo, Świerczok, Stępiński to mimo wszystko jeszcze kolejna półka niżej.
Nie kumasz oczywistości. To, że Milik ma tyle „setek” wynika z tego, że jest zajebistym piłkarzem. Myśli, umie się ustawić, przewiduje jak potoczy się akcja. Więc oby dalej miał tyle okazji do „pierdolenia setek” bo to świadczy o jego klasie. Gdyby był słaby to już dawno by wrócił kopać się po czole Ekstraklasie. Serie A to jednak ciut wyższy poziom niż nasza liga.
No i elegancko. Milik na luzaku dojdzie do formy do czerwca.
A w czerwcu i lipcu na świeżości i głodzie piłki zrobi rzeź i masakrę. 🙂
Kurwa co tam jakiś Milik, jakieś Napoli. W bułgarskich kurnikach rośnie nam napadzior i będzie gotowy na mundial. Tak napisali na Weszło po konsultacji z Kołakowskim.
Czemu nie ma asysty zapisanej Arkadiuszo?
a Cionek wczoraj jebnął bramkę na 1:0 (1:1). 10 punktów w ostatnich 6 meczach jego drużyny co jeszcze niedawno byłoby nie do uwierzenia. niedawno czyli przed jego dołączeniem do SPAL
Jestem fanem Milika i po Lewandowskim uważam, że jest najlepszym piłkarzem w Polsce. Zielińskiego również cenię, ale Arek nie potrzebował żadnego parasola ochronnego, czy okresu wprowadzającego i praktycznie od pierwszych meczów kadry o stawkę robił różnicę.
? Co? Nie rozsmieszaj mnie, nawalka ciagnal go za uszu kilka lat. Masz 9 lat, ze nie pamietasz?
Co? Gówno, jesteś debilem, widać to po sposobie wypowiedzi, nieznajomości faktów i nie zrozumieniu tekstu, na który odpowiadasz.
Nawałka zostaje selekcjonerem w 2013 roku, pierwsze powołanie dla Milika przychodzi na mecz ze Szkocją 5.03.2014, od tego czasu rozgrywa jeszcze dwa mecze towarzyskie. Teraz najważniejsza część, debilu, – praktycznie od pierwszych meczów kadry o stawkę robił różnicę – pierwsze powołanie na mecze kwalifikacyjne przychodzi na mecz z Gibraltarem 7.09.2014, w którym zalicza asystę. Od tego meczu w ciągu dwóch miesięcy rozgrywa jeszcze trzy mecze kwalifikacyjne, w których strzela 3 bramki – w tym jedną Niemcom – i notuje jedną asystę. Całe klasyfikacje kończąc z siedmioma bramkami i taką samą liczbą asyst.
Więc mi tu synku nie pierdol głupot o tym jak Nawałka „ciagnal go za uszu kilka lat”.
może pomylił Milika z jakimś zającem
Debil to cie spoldzil i wychowal przyglupie. Przyznaj sie, ze nie ogladales meczy, albo juz nie pamietasz, hehe 'zrobil roznice’ asysta z giblartarem hehe. Asyste z Giblartatem to moglby miec i swierczok i stepinski gdyby grali. A mial milik bo go nawalka wpychal tam gdzie mogl.
Oczywiscie debilu, ze nie ogladalem, ale wiedzialem ze nie byl „ciagniety za uszu kilka lat”.
brawo oby strzelali co chwila
polecam fajne kobietki
http://tnijurl.com/ostrerandki