Jeśli derby Trójmiasta rozstrzygają się w trzydzieści minut, jeśli do przerwy jest 4:0, jeśli Arka nie wie co ją trafiło, a Lechia wygląda jak piłkarski odpowiednik Chicago Bulls sezonu 96/97, to wiesz kto zdominuje jedenastki kozaków i badziewiaków. Muszą wybaczyć czołowi gracze Kolejorza, którzy w innej kolejce dostaliby więcej miejsc, mają farta zawodnicy Jagiellonii, którzy mogliby obsadzić więcej pozycji – mecz Lechii z Arką był rażącą dysproporcją jakości, a nic tak nie wpływa na tą rubrykę.
W badziewiakach aż pięciu graczy Arki, ale żadnego bywalca. Taki Marcjanik nie powinien się szczególnie przejmować, tylko przeanalizować porządnie mecz z Lechią, powiedzieć do lustra kilka mocnych słów i powinno być dobrze. Wiadomo, że to chłopak ze zwyżką formy, któremu przydarzyła się właśnie wpadka w pracy. Podobnie z Helstrupem, któremu częściej się wiedzie niż nie wiedzie. Obok niego Rudol, który sabotował wysiłki Pogoni w Warszawie.
Jaga ma dwóch reprezentantów. Pawełek przypomniał sobie dzisiaj o swojej gorszej stronie, natomiast Burliga znowu zawiódł:
Z przodu bezproduktywny Urynowicz, który przyczynił się do tego, że Górnik pierwszy celny strzał oddał w 60. minucie pierwszej połowy. Śpiączka to już kapitan, weteran, stary wyga jedenastki najgorszych ligowców. Tym razem wyjątkowo mógłby jednak użyczyć opaski Barkrothowi, którego idiotyczny karny mógł zawalić Kolejorzowi rundę zasadniczą i ostro namieszać w stawce. Szwed ma szczęście, że koledzy uratowali mu skórę, ale i tak jego zmiana była jedną z najgorszych w sezonie.
Wśród kozaków parę dawno niewidzianych twarzy i zrozumiała dominacja Lechii. Miło zobaczyć choćby Lipskiego, który wcześniej w zasadzie tracił sezon, a tu pokazał, że wciąż ma sporo prochu w arsenale i być może Owen nie potrafił go właściwie wykorzystać. Haraslin też znów przypominał piłkarza, który ma papiery na bycie – a co tam! – gwiazdą Ekstraklasy. Tyły zabezpieczają pewni jak nigdy Vitoria i Nalepa.
Dwóch reprezentantów znakomitej wiosną Wisły Płock. Ze Stiliciem stara śpiewka – próbuje wyjeżdżać za granicę, tam go skreślają, a potem wraca do Polski i prędzej czy później zaczyna grać to, z czego go wszyscy pamiętamy. To bardzo udana runda Bośniaka i dzisiaj mocno przyczynił się do położenia Jagi na macie. Jeszcze bardziej oczywiście przyczynił się Reca, bo dwa gole lewego obrońcy to – delikatnie mówiąc – nie byle co. Na żadnej innej pozycji w Polsce nie ma takiej posuchy, więc dobrze by było, aby Arek dalej się tu rozwijał.
Niech rozwija się chociaż w tempie Krzyśka Piątka, a wszystko będzie dobrze. Piątek konsekwentnie pracuje na opinię jednego z najlepszych napastników ligi, a biorąc pod uwagę wiek, wcale nie zdziwi nas jego rychły transfer. W środku mamy Trałkę, który w kluczowym dla Kolejorza momencie wziął na siebie ciężar strzelania bramek – może gol na 2:1 przy asyście kępy trawy, ale jednak Trała zrobił to, czego od kapitana się wymaga, a przecież co było tylko podsumowaniem jego świetnej gry. Na bramce Szmatuła, który ma wyjątkowe wahania formy – czasem łapie się do badziewiaków, by niedługo się odkręcić i wydatnie pomóc Piastowi wyjść z meczu obronną ręką.
Fot. FotoPyK