Reklama

Odpalona Reca! Jaga zawiodła niemal w każdym aspekcie

redakcja

Autor:redakcja

07 kwietnia 2018, 20:54 • 3 min czytania 18 komentarzy

Jagiellonia w tym sezonie nie wygrała ani jednego meczu zaraz po przerwie reprezentacyjnej, a ostatnim spotkaniem z Zagłębiem Lubin bardzo skomplikowała swoją sytuację w walce o pozycję lidera. Dariusz Czykier, jej były gracz, przekonywał, iż to tylko gusła, ale mimo to białostoczanie nie potrafili dziś pozytywnie zareagować na „klątwę”. Tym bardziej, że próbowali tylko przez 45 minut.

Odpalona Reca! Jaga zawiodła niemal w każdym aspekcie

Złośliwcy mogą stwierdzić, iż pomimo gry na własnym stadionie białostoczanie dojechali na ten mecz dopiero w drugiej połowie. O pierwszej oni sami na pewno chcieliby zapomnieć, my zresztą też i szczerze mówiąc nie będzie to zbyt trudne. – Mieliśmy wyjść agresywnie, pressować wysoko, ale robiliśmy to może gdzieś przez pięć minut – mówił w wywiadzie w przerwie meczu Łukasz Burliga. Nie da się z nim nie zgodzić, bo bezradność jego kolegów aż biła po oczach. Zupełnie tak, jakby podopieczni Ireneusza Mamrota wzięli sobie pojęcie „atak pozycyjny” zbyt dosłownie, bo jak już Frankowski, Świderski czy nawet Novikovas zajęli jakąś pozycję, to praktycznie się z niej nie ruszali. Nie było komu grać, więc Pospisil tylko holował piłkę, a i Romanczuk czy Wlazło też w ogóle nie potrafili przyspieszyć żadnej akcji.

W przerwie trener Jagi albo zastosował suszarkę a’la Sir Alex Ferguson, albo wygłosił jakąś płomienną, inspirującą mowę, bo dopiero po przerwie białostoczanie jakkolwiek zaczęli grać. Uruchomił się Novikovas, który próbował wchodzić w dryblingi i w ten sposób tworzyć przewagę, po wejściu na boisko także Bezjak pozostał aktywny, dużo biegał, a groźne wejścia z lewej strony notował także Guilherme. Z drugiej strony to wszystko dawało mało konkretów. Gospodarzy stać było na tylko jednego gola, kiedy z głębi pola do akcji włączył się Pospisil i skutecznie uderzył zza pola karnego po podaniu Novikovasa.

Wisła Płock natomiast zaprezentowała futbol wyrachowany, aczkolwiek trzeba przyznać, że warunki ku temu również stworzyli jej gracze Jagiellonii, a konkretnie jeden z nich – wcześniej wspomniany Łukasz Burliga. Co się bowiem dało spieprzyć, to właśnie on spieprzył. No bo jak inaczej nazwać jego zachowania przy dwóch pierwszych golach straconych przez gospodarzy? Najpierw przepuścił dośrodkowanie od Stilicia w kierunku Recy, bo myślał, że Mariusz Pawełek wyjdzie do piłki. Pawełek zaś czekał na linii, bo oczekiwał, iż kolega z defensywy nie odpuści krycia. No i bum, tylko lewy obrońca dotarł do futbolówki i z najbliższej odległości umieścił ją w siatce. A wystarczyło tylko krzyknąć… Druga bramka? Tym razem Burliga nawet nie przegrał pojedynku, lecz walkę o pozycję, a dośrodkowanie Furmana na krótki słupek ponownie wykorzystał Reca. Nic dziwnego, że już w przerwie trener Mamrot schował Łukasza do kieszeni. Dalsze trzymanie go na boisku byłoby niczym sabotaż, ponieważ wcześniej zdążył on jeszcze obejrzeć żółty kartonik.

Nafciarze zaliczyli pierwsze trafienie już w 9. minucie spotkania, dlatego mogli je kontrolować w sposób defensywny. To był naprawdę świetny pokaz kolektywnej gry z ich strony, szczególnie w pierwszej połowie. Podopieczni Jerzego Brzęczka robili świetną „czarną robotę” w aspektach takich jak przesuwanie się całych formacji, czy wzajemna asekuracja. No a gdy trzeba było, to próbowali punktować rywali za pomocą kontr. Tak jak na przykład na kwadrans przed końcem meczu, kiedy gola strzelił Stilić. Najpierw jednak Reca wygrał pojedynek na lewej flance z Runje, piłka trafiła do Oskara Zawady, a za chwilę potem do Bośniaka. Ten tylko odwrócił się z Mitroviciem na plecach i z łatwością pokonał Mariusza Pawełka plasowanym strzałem.

Reklama

Do niedawna bardzo chwaliliśmy Jagiellonię za wiele aspektów, ze szczególnym naciskiem na ich wszechstronność ofensywną, ale dzisiaj ich atuty gdzieś jakby zanikły. Gdybyśmy mieli bowiem wymienić konkretnie czego brakowało białostoczanom, by dziś odnieść korzystny wynik, musielibyśmy wspomnieć… praktycznie o wszystkim. Ireneusz Mamrot będzie miał w najbliższym czasie sporo pracy, aby jego zespół w Pucharze Maja finałowej fazie ligi nie zaprzepaścił tego, co wypracował sobie przez dotychczasowe 30. kolejek. Jego zespołowi zaczyna brakować efektywności niemal w każdym aspekcie, a miejsce na pudle już chyba nikogo w Białymstoku nie zadowoli.

[event_results 438236]

Najnowsze

Anglia

Arsenal szuka nowego dyrektora. Znajdzie go w PSG?

Patryk Stec
0
Arsenal szuka nowego dyrektora. Znajdzie go w PSG?
Liga Narodów

Po co komu Mbappe, gdy pod bramką szaleje Rabiot? Francja wygrywa z Włochami w Lidze Narodów

Michał Kołkowski
1
Po co komu Mbappe, gdy pod bramką szaleje Rabiot? Francja wygrywa z Włochami w Lidze Narodów

Komentarze

18 komentarzy

Loading...