Przykłady, w których piłkarze zawieszają buty na kołku, a potem kompletnie nie mogą się odnaleźć w nowym, nieznanym dla nich świecie, jest mnóstwo. Zjawisko to jest jeszcze bardziej powszechne i niebezpieczne w NBA, gdzie niedługo po zakończeniu kariery znakomita większość koszykarzy po prostu bankrutuje. Wśród piłkarskich nieszczęśników znajdują się jednak jeszcze takie rodzynki jak Asamoah Gyan (obecnie turecki Kayserispor), który ewidentnie nie zamierza podzielić smutnego losu wielu kolegów po fachu. Jak już na dobre skończy z graniem, będzie miał chyba aż nadmiar zajęć.
O jego planach pisało i mówiło się już od dawna, ale dopiero w ostatnich dniach nabrały one rumieńców. Czym zamierza się zająć legenda reprezentacji Ghany? Musimy przyznać, że chłop wybrał sobie oryginalne zajęcie. Nie żadne tam restauracje czy akademie piłkarskie. Były gracz klubów takich jak Sunderland, Al-Ain czy Shanghai SIPG postanowił bowiem założyć własne… linie lotnicze!
Oczywiście nie jest to jedyny biznes Gyana, bo już wcześniej zaangażował w branże takie jak transport, przemysł wydobywczy, a także – co akurat jest wśród sportowców dość popularne – nieruchomości.
O ironio, nowe dziecko Asamoaha, czyli owe linie lotnicze, będzie nosiło nazwę „BabyJet Airlines”. Nie jest to jednak określenie wzięte z czapy, lecz nawiązanie do ksywki, którą przez długi czas był przezywany. – Miałem wtedy gdzieś z 17 lat, a z twarzy wyglądałem jak dziecko. Grając w piłkę byłem natomiast bardzo szybki, więc starsi koledzy zaczęli wołać na mnie „Baby Jet”. No i tak już zostało. Nawet moje dwuletnie dziecko kojarzy ten pseudonim! – tłumaczył w rozmowie z portalem ghanasoccernet.com
Piłkarz jest na tyle poważaną w postacią w swojej ojczyźnie, że „błogosławieństwo” co do nowego biznesu dał mu nawet prezydent Ghany, u którego pomysł Gyana znalazł wielkie uznanie. – Idea założenia linii lotniczych powstała w 2012 roku i od tamtego czasu cały czas kiełkowała – przekonywał w rozmowie z CNN. – Potrzebowaliśmy jednak dużo czasu, aby zrobić odpowiedni research na rynku, stworzyć właściwy plan biznesowy, a także trafić na dobry moment w gospodarce mojego kraju – podkreślał.
Asamoah twierdzi, że w kwestii linii lotniczych nie kieruje się jedynie konsumpcyjną postawą, nie tylko chęć wzbogacenia się w ten sposób się dla niego liczy. Pobudki ma ponoć mocno altruistyczne, wszak wszem i wobec powtarza ciągle o chęci stworzenia wielu nowych miejsc pracy dla rodaków, a także wspomóc branżę turystyczną w kraju.
– W trakcie mojej kariery piłkarskiej widziałem wiele, równie dużo się nauczyłem. Jak zostać liderem, jak cały czas zachować wysoką determinację, jak poświęcić się pracy, jak być silnym mentalnie. Sądzimy, że to wszystko bardzo mi się przyda – dowodził. Myślimy jednak, że równie ważną kwestią, która mogła mu pomóc zdobyć wiedzę w branży lotniczej, było to, iż przez lata grał na Bliskim Wschodzie, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie przemysł ten rozwija się prężnie, a szejkowie pakują w niego bimbaliony petrodolarów. Stamtąd pochodzą zresztą popularne linie „The Emirates”. Trudno więc byłoby znaleźć Gyanowi lepszych nauczycieli w tym biznesie. A swoją drogą dla niego samego szacun, bo większość piłkarzy występujących u szejków potrafiłaby zarobiony tam majątek roztrwonić, on zaś postanowił wprawić swoje pieniądze w dalszy ruch.
Co ciekawe, Asamoah nie zamierza ograniczać się tylko do kierowania biznesem. – Niedługo zrobię licencję pilota. Kto wie, może właśnie to niedługo stanie się moją pełnowymiarową pracą? – pytał retorycznie w rozmowie z CNN.
Piłkarzowi życzymy powodzenia, a jeśli ktoś z was chciałby stać się członkiem lotniczej ekipy Gyana, to tutaj podrzucamy wam formularz: