Reklama

Wspaniałe dwulecie Arki

redakcja

Autor:redakcja

31 marca 2018, 13:08 • 4 min czytania 10 komentarzy

Jeśli w futbolu ceni się li tylko walory estetyczne, zespoły Leszka Ojrzyńskiego trudno jest lubić. Gdyby trzeba było wypisać trzy podstawowe założenia tego trenera, byłyby to: pragmatyzm, pragmatyzm i – pewnie was zaskoczymy – pragmatyzm. Za kilka-kilkanaście lat mało który arkowiec wspomni z rozrzewnieniem styl gry jego drużyny w pierwszych dwóch latach po powrocie do ekstraklasy. Styl w dużej mierze kojarzący się ze skutecznymi długimi wyrzutami z autu i bramkami zdobywanymi przede wszystkim po stałych fragmentach gry. Styl, któremu bardzo daleko jest do królującego dziś w najmocniejszych ligach sexy footbalu.

Wspaniałe dwulecie Arki

Fakty są jednak takie, że gdynianie grając właśnie w taki sposób przeżywają właśnie najlepszy okres w dziejach klubu. I wciąż możliwe, że w tym sezonie wykręcą wynik jeszcze lepszy od poprzedniego – i tak najlepszego w historii, bo uwieńczonego Pucharem i Superpucharem Polski.

Przede wszystkim Arka ma wciąż szansę, by załapać się do grupy mistrzowskiej. Tak jak zespoły od 11. w dół wikłać się będą już na pewno w walkę o pozostanie w lidze, tak każdy z kwartetu od Arki do Korony będzie mieć jeszcze nadzieję na złapanie zajączka. Teoretycznie gdynianie są w bardzo trudnej sytuacji, bo nie dość, że najpierw muszą zmierzyć się z Legią, a w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego rozegrać derby z Lechią w Gdańsku, to jeszcze po drodze rozegrają bardzo ważne spotkanie w półfinale Pucharu Polski z Koroną w Kielcach.

Praktycznie? Praktycznie Lechia jest w totalnej rozsypce. Przegrała oba mecze po zmianie trenera, z klubu odeszli pracownicy działu prasowego, do rezerw przesunięty został najlepszy strzelec Marco Paixao, a atmosfera w Gdańsku jest tak gęsta, że spokojnie można by tam zawiesić siekierę.

To samo zresztą po wydarzeniach przerwy reprezentacyjnej, kiedy od składu odsunięto Michała Kucharczyka, można powiedzieć o Legii. Legii, którą Arka ma dziś szansę pokonać w lidze po raz drugi w ciągu dwóch sezonów. To o tyle znaczące dokonanie, że wcześniej, w całej swojej historii do sierpnia 2016, arkowcy ograli legionistów w ligowych starciach tylko raz. Do wyrównania tego osiągnięcia wystarczył rok po powrocie do elity, dziś może ono zostać przebite.

Reklama

O ile do kolejnego rekordu – zajęcia najwyższego miejsca w historii występów ligowych (7. pozycja w sezonie 1977/78) – potrzebny byłby awans do ósemki, który nie zależy już tylko od arkowców, to wciąż bardzo prawdopodobne jest osiągnięcie najwyższego miejsca w elicie, od kiedy ta przemianowana została na ekstraklasę. Jak dotąd cztery sezony Arki w tejże to kolejno:

– 13. miejsce w sezonie 2008/09
– 14. miejsce w sezonie 2009/10
– 15. miejsce i spadek w sezonie 2010/11
– 12. miejsce w sezonie 2016/17

Dziś trudno sobie wyobrazić, że ekipa Leszka Ojrzyńskiego, która w poprzedniej kolejce bardzo skutecznie napędziła stracha Jagiellonii i której brakło dwóch minut, by zgarnąć w Białymstoku pełną pulę, miała roztrwonić siedem punktów przewagi nad 11. Śląskiem i pozwolić się dopaść najsłabszej szóstce ligi.

Arka 2017/18 ma też szansę wykręcić najlepsze statystyki w swej historii – najniższą średnią bramek straconych na mecz (chlubny rekord to 1,07 na mecz, obecnie – 1,00 na mecz) oraz najwyższą średnią goli strzelonych w przeliczeniu na spotkanie (rekord ro 1,33 na mecz z początku lat 80., obecnie to 1,25 na mecz).

Wciąż realne jest też powtórzenie ogromnego sukcesu w Pucharze Polski i zdobycie go po raz drugi z rzędu. Coś, w co pewnie żaden fan żółto-niebieskich, nawet najbardziej niepoprawny optymista, nie byłby w stanie po awansie z I ligi uwierzyć. Przeszkody do pokonania zostają dwie – Korona Kielce i (w razie awansu do finału) Górnik Zabrze lub Legia Warszawa. Powody do wiary, że każdego z tych przeciwników da się ograć przecież są. Po powrocie do ekstraklasy Arka ma lepszy bilans bezpośredni od kielczan (2 wygrane, remis, porażka) i zabrzan (wygrana i remis), a równy z legionistami (2 wygrane, w tym jedna po karnych, 2 porażki).

Tak jak więc pewnie trudno będzie kibicom gdynian opowiadać swoim dzieciakom, jak wspaniale grała ta Arka Ojrzyńskiego (ale i Nicińskiego, bo i on miał swoj spory udział w sukcesach porpzedniego sezonu), tak bez zająknięcia będą mogli rozpromienić się mówiąc: „ale jakie wyniki osiągała…”.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...