Znacie nas i wiecie, że unikamy zbędnej podniosłości, patosu, gdyż futbol jest mimo wszystko wciąż tylko gonitwą 22 chłopa za kulistym obiektem. Lecz nawet my, czasem zgorzkniali, często ironiczni, czujemy coś specjalnego w powietrzu, gdy reprezentacja jest parę godzin od powrotu na Stadion Śląski. Bo akurat Kocioł Czarownic to coś więcej niż zwykły obiekt piłkarski – to pomnik naszego futbolu.
Śląski widział bowiem wielkie spotkania w wykonaniu biało-czerwonych, zacznijmy choćby od piłkarskiej prehistorii, czyli starcia ze Związkiem Radzieckim w 1957 roku. Ciężar gatunkowy tego meczu był ogromny, Polacy darzyli ZSRR ogromną niechęcią, a pewnie i nienawiścią, jednak w tamtym układzie politycznym nie było jak potężnemu sąsiadowi dokopać. Mogliśmy to zrobić tylko na murawie i 100 tysięcy widzów, które pojawiło się na trybunach, chciało zobaczyć, jak Rosjanie są upokarzani. Przed polską reprezentacją stało jednak zadanie niezwykle trudne, na wyjeździe przegraliśmy aż 0:3, a u rywala roiło się od gwiazd. Roman Korynt, uczestnik tamtego meczu, wspominał na naszych łamach: – Ruscy mieli wtedy świetną drużynę: w bramce Jaszyn, dalej Iwanow czy Strielcow. Nas jednak niósł doping i wygraliśmy po dwóch golach Cieślika. Kibice wpadli na murawę i zanieśli nas do szatni, a trzeba pamiętać, że na stadionie było sporo milicji. Nie mieli jednak szans z kibicami, którzy złapali nas jeszcze potem pod prysznicem i chcieli myć stopy. Tak, oczywiście, że się udało, zwyciężyliśmy 2:1 i choć w barażu – rozgrywanym w Lipsku – reprezentacji ZSRR już ulegliśmy, to wygrana na Śląskim na pewno dała wówczas Polakom wiele.
Jedziemy dalej: jest rok 1973, do Chorzowa przyjeżdża Anglia: wtedy jej mit w naszych oczach dopiero rósł, raz zremisowaliśmy, a raz, też na Śląskim, przegraliśmy. W czerwcu jednak zwyciężyliśmy 2:0, cztery miesiące później poprawiliśmy remisem na Wembley i pojechaliśmy na mundial. Choć z tego spotkania w 1973 mamy i złe wspomnienia, chodzi oczywiście o kontuzję Lubańskiego. – Kontuzja nie dała mi wystąpić na mistrzostwach świata w 1974 roku – miałem wtedy 27 lat i moja kariera się zatrzymała, ten uraz nie pozwolił mi osiągnąć jeszcze czegoś bardziej imponującego. Mecz z Anglią, eliminacje do mundialu na Stadionie Śląskim. Faulował mnie Roy McFarland, ale nie miałem do niego pretensji – nieszczęśliwy wypadek przy pracy, takie sytuacje zdarzają się na boisku. Natomiast później do lekarzy, tego, w jaki sposób prowadzili mnie po kontuzji – tu miałem bardzo duży żal, że to się tak potoczyło. Popełniali błędy, pierwsza operacja w Piekarach Śląskich była nieudana, bo zamknięto mi kolano, kiedy nie zostało do końca zoperowane. Miałem duże problemy, dopiero drugi zabieg w Wiedniu, pozwolił to naprawić. Straciłem wiele, bo przez rok nie grałem w piłkę, a później już sprawność sportowa nie była taka, jak przed kontuzją – opowiadał Lubański.
POLSKA LEPSZA OD KOREI? KURS W LV BET – 1.65
Ale wracając do Śląskiego, można i trzeba wspomnieć też nowsze czasy. Mecz z Portugalią, kiedy chyba nikt nie spodziewał się zwycięstwa – graliśmy słabo, ledwie zdobyliśmy trzy punkty z Kazachstanem, no, szykował się srogi oklep. A tu Smolarek raz, Smolarek dwa i Portugalia była na kolanach, a my jakiś czas później mogliśmy bukować bilety do Austrii i Szwajcarii na pierwsze Euro w naszej historii. A gdzie je przyklepaliśmy? Oczywiście, że na Śląskim, wygrywając z Belgami 2:0.
ZA ZWYCIĘSTWO KOREI LV BET PŁACI 5,50
Później, wyłączając mecz z Czechami, Chorzów kojarzy już głównie gorsze chwile, czego kulminacją była tragikomiczna bitwa w śniegu ze Słowacją, zresztą przegrana, po kuriozalnym samobóju Gancarczyka. Nie godzi się, by ostatni mecz reprezentacji na Śląskim był właśnie taki, przecież trudno było tamte cuda nawet nazwać meczem. Niestety, życie pokazało miejsce w szeregu ambitnym planom – Chorzów miał być jedną z aren Euro 2012, ale najpierw zdecydowano, że miasto będzie tylko opcją rezerwową i później wyszło, że wybór był słuszny, gdyż remont na Śląskim nie mógł się skończyć. Problemem był dach, awarii uległy liny, tworzące konstrukcje zadaszenia, prace naprawcze się przeciągały, a wraz z nimi termin oddania obiektu do użytku. Na szczęście, w sierpniu 2017 roku serial się skończył i na Śląskim znów można grać.
Stadion musi jednak żyć częściej niż od meczu kadry do meczu kadry, dlatego na Śląskim odbędzie się choćby koncert Guns N’ Roses, Memoriał Kamili Skolimowskiej czy XI Ogólnopolskie Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych. Obiekt potrzebuje jednak drużyny, która będzie firmować sobą jego nazwę regularnie – Narodowy ma kadrę, Śląski nie będzie przecież organizował wszystkich meczów towarzyskich, inne miasta też chcą gościć reprezentację u siebie. Pojawił się pomysł, by mecze z GKS-em Katowice i Zagłębiem Sosnowiec rozegrał tam Ruch Chorzów, ale sprawa najpewniej się rypnie i Niebiescy wystąpią u siebie, przy Cichej. Czeka ich też spadek i co dalej? Nie będą mieli pieniędzy na mecze na Śląskim, Górnik ma swój stadion, reszta drużyn z tych okolic też nie wyłoży odpowiedniej kasy.
ZA REMIS W MECZU POLSKA-KOREA LV BET PŁACI 3,35
Problemy więc widać, bo choć nazwaliśmy stadion pomnikiem, nikt nie chce, by ten pomnik rzeczywiście imitował – chcemy, by żył. To duże wyzwanie dla rządzących obiektem. No, ale na razie cieszmy się, że reprezentacja zagra tam chociażby towarzyskie spotkanie, ponieważ tak właściwie to wraca do domu.