Mamy pewien problem w reprezentacją młodzieżową prowadzoną przez Czesława Michniewicza – kompletnie nie wiemy, czego się po niej spodziewać. Oczywiście nieprzewidywalność może być fajną cechą drużyny piłkarskiej, ale pod warunkiem, że w ostatecznym rozrachunku częściej zaskakiwani jesteśmy na plus. Ta kadra takiej pewności na razie nie daje.
Młodzi Polacy w tych eliminacjach potrafili już: łatwo puknąć na wyjeździe Gruzję, by potem w głupi sposób stracić dwa punkty z Finlandią, wygrać na wyjeździe z Litwą, by następnie skompromitować się z Wyspami Owczymi (punkt uratowany w ostatniej minucie), a także ograć najlepszą w grupie Danię, by… Okej, po meczu z Litwą do naszego dorobku można dopisać trzy punkty, ale cośmy się namęczyli i nawkurzali oglądając to spotkanie, to głowa mała.
ZA ZWYCIĘSTWO POLSKI W MECZU Z KOREĄ LV BET PŁACI 1,55
W teorii to powinna bardzo fajna przystawka przed meczem dorosłej kadry. U nas goście, których w większości na co dzień widzimy w lidze, a po drugiej strony najsłabszy zespół naszej grupy, który po wygraniu z Farerami przerżnął wszystkie kolejne mecze z bilansem 0-11. Powiedzieć, że to mizerny przeciwnik, to nic powiedzieć. Sprawdzanie tych chłopaków nie miało większego sensu, dla wielu z nich załapanie kiedyś roboty w ekstraklasie będzie złapaniem Pana Boga za nogi, sufitem, a przecież dla większości z naszych to ma być podłoga. Litwini nawet nie udawali, że liczą na coś więcej niż 0-0 – stanęli w obronie i czekali na to, co się wydarzy. Gdy mieli wymienić kilka podań, kopali do naszych lub po autach. Na naszej połowie byli tak rzadkimi gości, że z grzeczności powinni się wcześniej zaanonsować.
Sęk w tym, że Kownacki i spółka bardzo długo nie mieli pomysłu, jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Brakowało kreatywności, zrozumienia, zdecydowania i nawet czujności w tych sytuacjach, w których rywal sam chciał strzelić sobie gola. Coś próbował zdziałać Szymański, stworzyliśmy sobie ze trzy okazje, ale pomimo przepaści, jeśli chodzi o jakość, nie potrafiliśmy zaakcentować, którzy to piłkarze (okej – kandydaci), a którzy statyści. Przy odrobinie pecha mogliśmy się nawet nadziać na kontrę, po której byłoby już bardzo smutno, ale Litwini chyba sami byli zaskoczeni tym, że otrzymali szansę wyjść na prowadzenie i uratował nas Grabara.
REMIS W MECZU POLSKA- KOREA POŁUDNIOWA? LV BET PŁACI 3,75
Druga połowa to inna historia, ale wcale nie cukierkowa. Całe szczęście, że Czesław Michniewicz miał do dyspozycji rezerwowych i nie zawahał się ich użyć. Wprowadzony zaraz po przerwie Michalak w pięć minut zrobił więcej niż Kapustka przez całe spotkanie, raz za razem wykorzystywał swój największy atut i rozrywał litewską obronę. Mogła się z tego narodzić bramka, ale zabrakło skuteczności. Między innymi innemu zmiennikowi, Karolowi Świderskiemu, który zmarnował przynajmniej dwie dobre piłki, ale nie czepiamy się, bo ożywił ten zespół. A kluczowe zagranie zaliczył trzeci rezerwowy, Kamil Jóźwiak, który w 78. minucie świetnie obsłużył podaniem Dawida Kownackiego i skończyły się nasze męki. 1-0.
W ogóle trzeba wspomnieć o tym, że „Kownaś” na tle rówieśników wyglada jak pan piłkarz, coś jak zazwyczaj Lewandowski w pierwszej kadrze. Już pal licho gola (choć wykończenie pierwsza klasa), bo szukał gry i gdy drużynie nic się nie kleiło, brał ciężar na swoje barki. Już przed bramką był faulowany w polu karnym, ale coś się pokićkało sędziemu, który pokazał w tej sytuacji kartkę Polakowi. A w samej końcówce Kownacki minimalnie pomylił się po strzale z połowy boiska, jednak już sama próba pokazała, że ma dużą wyobraźnię.
KURS NA ZWYCIĘSTWO KOREI POŁUDNIOWEJ W LV BET TO 6,6
Na zakończenie, tak dla odmiany, coś przyjemnego – dziś Dania zremisowała z Gruzją, Polska jest liderem grupy. Gdyby nie te głupio stracone punkty, mogłoby być pięknie. Ale i tak źle nie jest.
Fot. FotoPyK