Czasami współczujemy ekstraklasowym trenerom. Najcześciej tym, którzy są wyrzucani z klubów przy pierwszej lepszej okazji lub nawet bez niej, ale czasami również tym pracującym. Przykładem takiego szkoleniowca był na początku rundy wiosennej Maciej Bartoszek, który próbował układać klocki w klubie BB Termalica KS. Zmagał się on z wieloma problemami, ale przy obsadzie pozycji bramkarza miał do zgryzienia orzech tak twardy, że można było sobie połamać zęby. Z Janem Muchą skonfliktowany był do tego stopnia, że najchętniej sam odwiózłby go na Słowację, byle go dalej nie oglądać, Dariusz Trela spalił się już na początku meczu z Koroną, a Krzysztof Baran wylądował poza kadrą z przyczyn – nazwijmy to – dyscyplinarnych. Niby trzech, a tak naprawdę nie było żadnego.
Bartoszka rzecz jasna w Niecieczy już od kilku tygodni nie ma, ale uznaliśmy, że do sprawy warto wrócić. Wszystko dlatego, że dziś natrafiliśmy na krótki komunikat – Krzysztof Baran został przywrócony do kadry Bruk-Betu.
By podkreślić komizm tej sytuacji, musimy nakreślić trochę szersze tło. Cofnijmy się do obozu przygotowawczego drużyny, który odbywał się na Cyprze. To właśnie po nim stwierdzono, że Baran prowadzi się niesportowo, co mogło być podstawą do rozwiązania kontraktu z winy zawodnika. Co ciekawe, podobno równie (nie)sportowo prowadził się też inny zawodnik BB, ale uznano, że jest… zbyt dobry i potrzebny, by zastosować wobec niego podobną procedurę.
Tak czy siak do odpowiedniego organu w PZPN-ie wpłynęło pismo z klubu, zarzuty wobec piłkarza miał potwierdzić choćby trener bramkarzy Waldemar Piątek. Sęk w tym, że za kolegą z drużyny opowiedział się cały zespół. No i Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych po zbadaniu sprawy ostatecznie wniosek odrzuciła.
Od aferki minął grubo ponad miesiąc. Wydawało się, że bramkarz zostanie głęboko schowany do szafy – w najgorszym wypadku do końca kontraktu. Oczywiście jeśli klub chciałby być konsekwentny – skoro wtedy uznano, że gość przegiął do tego stopnia, że już nigdy nie powinien reprezentować barw Bruk-Betu, to należałoby się tego trzymać. Tymczasem gdy opadł kurz, okazało się, że Baran znów może zagrać w ekstraklasie w ekipie Słoników. Nie zrozumcie nas źle, nic do tego piłkarza nie mamy, przy tej bryndzy może uchodzić nawet za wzmocnienie, ale po co ta cała szopka? No i ciekawi jesteśmy, jaki wpływ na tę dezycję miała postawa Jana Muchy w dwóch ostatnich meczach. Słowak puścił w nich osiem bramek, a zachowywał się przy tym tak, jakby nie chciał za bardzo ubrudzić sobie stroju. Z drugiej strony – w przypadku Bruk-Betu chyba nie zdziwi nas już nic.
Fot. 400mm.pl