Reklama

Piszczek kluczem do gry trójką z tyłu. Rozwiąże najpoważniejszy problem kadry?

redakcja

Autor:redakcja

25 marca 2018, 12:39 • 5 min czytania 36 komentarzy

W ostatnich dniach o taktyce z trójką środkowych obrońców w reprezentacji Polski powiedziano i napisano już niemal wszystko. Rozegraliśmy w tym systemie trzeci mecz z rzędu i widać już, że tego typu ustawienie ma sens, oraz że z niejednym przeciwnikiem czy w niejednej sytuacji meczowej może się sprawdzić. Pytania zostały właściwie tylko dwa. W jakim wymiarze Adam Nawałka zamierza korzystać z tego wariantu i, na przykład, czy planuje zaczynać w ten sposób mecze na mundialu? Oraz jak w reprezentacyjnej defensywie z trójką obrońców zaprezentuje się Michał Pazdan, który wszystkie trzy dotychczasowe test-mecze opuścił z powodu urazów.

Piszczek kluczem do gry trójką z tyłu. Rozwiąże najpoważniejszy problem kadry?

Zacznijmy od sprawy pierwszej, czyli od tego, czy trójka obrońców ma być meczowym planem A czy B. To że zagraliśmy tak trzy ostatnie spotkania niekoniecznie musi stanowić odpowiedź, bo Adam Nawałka zwyczajnie musi taką zmianę porządnie przetestować i sprawdzić w niej jak największą liczbę zawodników. Jeśli chcemy być naprawdę groźni w nowym ustawieniu, każdy z piłkarz powinien mieć na koncie odpowiednią liczbę minut w procesie wdrażania. Innymi słowy, wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby naszą podstawową taktyką wciąż było klasyczne 1-4-2-3-1 (tudzież 1-4-4-2), a przejście na trójkę obrońców stanowiło element zaskoczenia. Taktykę, na którą płynnie będziemy potrafili przejść i dzięki której wypełnimy określone zadania w konkretnej fazie meczu.

Czy jest to wariant nierealny? Naszym zdaniem wręcz przeciwnie. Spójrzmy chociażby na skład naszej reprezentacji w ostatnim meczu o stawkę z Czarnogórą. Zagraliśmy 1-4-2-3-1 i wyglądało to następująco (formacje zapisane od lewej strony):

Szczęsny – Bereszyński, Pazdan, Glik, Piszczek – Krychowiak, Mączyński – Grosicki, Zieliński, Błaszczykowski – Lewandowski

I naprawdę nie potrzeba wielkiej wyobraźni, by ten sam zespół ustawić w 1-3-4-3 (ponownie od lewej):

Reklama

Szczęsny – Pazdan, Glik, Piszczek – Bereszyński, Krychowiak, Mączyński, Błaszczykowski – Grosicki, Lewandowski, Zieliński

Wszystko za sprawą uniwersalności poszczególnych piłkarzy. Przede wszystkim Kuby Błaszczykowskiego, który – o ile tylko jest zdrowy i odpowiednio przygotowany fizycznie – może zabezpieczyć każdą z pozycji na prawej flance. W klubie grywał zarówno w na skrzydle, jak i na prawej obronie, natomiast w reprezentacji od zawsze haruje w ofensywie i defensywie – wystarczy tylko przypomnieć Euro 2016, gdzie był naszym najgroźniejszym żądłem, a przy tym odwalił kawał roboty w destrukcji – spośród wszystkich piłkarzy biorących udział w tamtym turnieju tylko Chorwat Ivan Strinić zaliczał średnio więcej odbiorów na mecz. Słowem, Kuba w formie z pewnością poradziłby sobie na wahadle, z którego mógłby zwolnić Łukasza Piszczka – on z kolei daje sobie świetnie radę jako pół-prawy środkowy obrońca, co wielokrotnie udowodnił w Borussii, a także chociażby w ostatnim meczu z Nigerią.

Uniwersalność tego ostatniego jest tutaj kluczowa i właściwie może stanowić receptę na jeden z najpoważniejszych problemów naszej kadry, czyli obsadę środka obrony. Tu dochodzimy też do tematu Michała Pazdana, który jeszcze nie zdążył pokazać się w takim ustawieniu z orzełkiem na piersi. Z jednej strony to absolutnie kluczowa sprawa – jak legionista odnajdzie się w takiej taktyce. Z drugiej – klubowa forma tego zawodnika spędza kibicom sen powiek i sprawia, że to właśnie środek obrony jest dziś najbardziej newralgiczną pozycją w kontekście mundialu w Rosji.

Inna sprawa, że drżenie o Pazdana nie jest w naszym piłkarskim światku niczym nowym – podobnie było także przed Euro 2016, a Michał udowodnił wtedy na boisku, że ten cały niepokój był bezzasadny. Co więcej, był jednym z najlepszych piłkarzy tej reprezentacji na turnieju. Jakkolwiek spojrzeć, trzeba chyba uchwycić się nadziei, że Pazdan w klubie i Pazdan w kadrze to zupełnie różni piłkarze, przy czym ten drugi jest po prostu znacznie lepszy. A na pewno jest lepszy od konkurentów. Po Euro 2016 Nawałka – głównie z powodów problemów zdrowotnych legionisty – sprawdził kilku zmienników, ale żaden nie gwarantuje porównywalnego poziomu. W pierwszym meczu eliminacyjnym z Kazachstanem na środku obrony skompromitował się Salamon. Później, w pamiętnym meczu z Armenią, kiedy rywale wjeżdżali w naszą defensywę jak w masło, upadł pomysł drużyny z Cionkiem obok Glika w czteroosobowym bloku obronnym. Już po zakończeniu eliminacji całkiem nieźle na środku zaprezentował się Jach, ale on wykluczył się sam, poprzez transfer do drugiej drużyny Crystal Palace. A ostatnio z Nigerią niezbyt korzystnie wypadł Kamiński, który na domiar złego przestał regularnie grac w klubie, co dla Nawałki z pewnością jest dużym problemem.

Ogólnie rzecz ujmując, konkurenci nie rzucają Pazdanowi wielkich kłód pod nogi. Na dziś bowiem wydaje się, że jego pozycja w kadrze ciągle jest bardzo mocna, chociaż wiele będzie też zależeć od tego, jak wypadnie w bloku z trójką obrońców – obyśmy się o tym przekonali już we wtorek. Natomiast jeśli dziś mielibyśmy wskazywać najrozsądniejszą alternatywę dla Pazdana, kto wie, czy nie jest nią właśnie wspomniany Łukasz Piszczek, i to nawet w 4-osobowym bloku obronnym.

Na Euro 2016 receptą na problemy z lewą obroną okazał się nominalny prawy obrońca, Artur Jędrzejczyk. Być może na zbliżającym się mundialu inny prawy obrońca rozwiąże problemy w środku. Ogólnie widzielibyśmy nawet wariant, w którym w czteroosobowym bloku obok Glika grają sami prawi obrońcy. Na przykład na lewej Jędza (ale tylko w formie z Euro!), na prawej Bereś, a w środku Piszczek. Albo na lewej Bereś, który grał tak pod koniec eliminacji, a na prawej Kędziora, który – po liczbie szans w ostatnim czasie w kadrze – ewidentnie pnie się w hierarchii Nawałki. Skoro już mamy tego typu kłopot bogactwa na tej pozycji (który widać nawet w młodzieżówce, gdzie na bokach także gra dwóch prawych – Gumny i Stolarski), to naprawdę szkoda tych piłkarzy trzymać na ławce, tym bardziej w kontekście problemów na kilku innych pozycjach.

Reklama

Niezależnie jednak od tego, w jakiej formie przed mistrzostwami będzie Pazdan oraz na jakie wyjściowe ustawienie zdecyduje się Nawałka, do Piszczka na środku reprezentacyjnej obrony pomału możemy zacząć się przyzwyczajać. I może dobrze, bo – w kontekście 33 lat, które ma na karku – siły na bieganie od linii do linii w końcu może zabraknąć. A jako środkowy defensor może się tej drużynie przydać jeszcze przez dłuższy czas.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

36 komentarzy

Loading...