Reklama

Gra dużo lepsza niż wynik. Jest postęp kadry z nowym ustawieniem

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

24 marca 2018, 21:08 • 9 min czytania 27 komentarzy

Adam Nawałka po raz trzeci z rzędu zastosował ustawienie z trójką stoperów. Nie ulega wątpliwości, że mecz z Nigerią był w tym okresie najlepszy, mimo że wynik nas nie ucieszył. Ale nie czarujmy się: gdyby sędzia uznał gola Grzegorzowi Krychowiakowi, a Robert Lewandowski wykorzystał przynajmniej jedną sytuację, komentarze i oceny po spotkaniu byłyby znacznie bardziej optymistyczne. Tak to już często działa. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki – pomysł trenera był dobry. Piłka odbiła się od słupka i wyszła w boisko – pomysł był zły. Klasyka. Skupmy się zatem na samej grze, bo ona przy okazji towarzyskich konfrontacji jest najważniejsza.

Gra dużo lepsza niż wynik. Jest postęp kadry z nowym ustawieniem

Szczerze mówiąc – patrząc na listę zmartwień przed meczem, można było zakładać, że będzie gorzej. Z powodu problemów zdrowotnych nie mogli wystąpić Bartosz Bereszyński, Maciej Rybus czy Michał Pazdan, Jakub Błaszczykowski dopiero odbudowuje się po kontuzji i tylko kibicował na trybunach, kłopoty z grą ma Kamil Grosicki, Arkadiusz Milik niedawno wrócił na boisko po drugim zerwaniu więzadeł, Damian Kądzior nie wykurował się po lidze, a Karol Linetty szybko zakończył spotkanie z powodu urazu głowy. Kilka rzeczy jeszcze by się znalazło. Mimo to przeciwko silnemu rywalowi biało-czerwoni wreszcie pokazali, że pomysł z trójką stoperów może mieć przyszłość.

Pozytywy – jak powiedziałby klasyk – znajdziemy zarówno w ofensywie, jak i defensywie. – Plusów widzę dużo. Gdyby stosowano VAR, może i wynik by się zgadzał, bo sędziowie dostrzegliby, że piłka po strzale Krychowiaka była wybijana zza linii, a przy interwencji Kamińskiego mogłoby dojść do zmiany decyzji. Na szczęście teraz wynik nie jest najważniejszy, chyba że doszłoby do wysokiej porażki, wtedy ewidentnie byłyby powody do niepokoju. A tak przegraliśmy minimalnie po dyskusyjnym rzucie karnym – mówi dla Weszło trener Arki Gdynia, Leszek Ojrzyński.

Dla mnie gra wyglądała znacznie lepiej niż komentarze po spotkaniu. W starciu z wymagającym przeciwnikiem zdobyliśmy prawidłową bramkę, mieliśmy jeszcze dwie stuprocentowe okazje i kilka dobrych, a karny dla gości był mocno naciągany. Biorąc pod uwagę fakt, że to nowy skład i nowe ustawienie, było naprawdę dobrze, zwłaszcza w defensywie. A przecież niektórzy debiutowali lub prawie debiutowali. Sam Frankowski mówił później, że pierwszy raz wystąpił w takim ustawieniu i bardziej musiał skupić się na obronie – potwierdza Marek Papszun, szkoleniowiec Rakowa Częstochowa. On od dawna cały czas ustawia swój zespół w systemie, z którym teraz eksperymentuje Nawałka.

Sytuacji naliczymy wiele: dwie Lewandowskiego plus jeszcze jego rzut wolny, jedna Świerczoka po dograniu Zielińskiego, nieuznany gol Krychowiaka po dośrodkowaniu Zielińskiego oraz okazje Krychowiaka i Jędrzejczyka po rzutach wolnych Kurzawy. Doliczyć można jeszcze kilka dobrych pozycji do strzałów sprzed pola karnego (same strzały pozostawiały sporo do życzenia). Gdy przypomnimy sobie listopadowe męki ofensywne z Urugwajem i Meksykiem, gołym okiem widać postęp.

Reklama

 – To ustawienie jest niezwykle elastyczne. W Rakowie w wariancie ultraofensywnym, stosowanym przy niekorzystnym wyniku, bezpośrednio w atak zaangażowanych jest nawet siedmiu piłkarzy, a tylko trójka stoperów zostaje w tyłach. W każdym systemie można doprowadzić do takiej sytuacji, ale w tym jest to najbardziej naturalne, bez nieodpowiedzialnego szaleństwa – analizuje Papszun.

No właśnie. Miłym widokiem były akcje, w których biało-czerwoni atakowali piątką czy szóstką zawodników, zawsze było kilka opcji do rozegrania. I nie chodzi o jakieś momenty desperacji z 89. minuty, tak wyglądało to na dużo wcześniejszym etapie, również przy 0:0.

polska nigeria screen polska nigeria screen2

Wszyscy mogli się angażować w ataki, bo zawsze mieli za sobą trzech stoperów, można było bardziej ryzykować. To jest komfort, który daje ten system. Pamiętamy, co było przy klasycznym wariancie z dwójką stoperów. Najmniejszy błąd powodował sytuacje dla przeciwników. Do tego Pazdan jest stoperem dość niskim i mając tylko jednego partnera przy dośrodkowaniach czy zawodnikach wchodzących w pole karne, zagrożenie byłoby większe niż przy dwóch wspomagających stoperach. Wtedy ten najwyższy jest ustawiony na środku, w świetle bramki. Szkoda, że jeszcze tego nie zobaczyliśmy w kadrze, bo Pazdan znów musiał pauzować – tłumaczy Ojrzyński.

Jeśli chcemy zagrać ofensywniej – a tak chcieliśmy teraz – musimy mieć skrzydłowych dobrych w akcjach jeden na jeden. Przy nastawieniu bardziej zachowawczym, łatwiej wdrożyć bocznych obrońców i tak to wyglądało w listopadzie. Z Urugwajem zagrali Bartosz Bereszyński i Maciej Rybus, a z Meksykiem Rybus i Tomasz Kędziora. Błaszczykowski i Grosicki grali wyżej, na “dziesiątkach”. Na ten moment bardziej sprawdza się wariant odważniejszy. W tamtych spotkaniach prawie nie mieliśmy sytuacji, teraz było ich sporo, a przecież jeśli jeszcze komuś mało ofensywy, w środku pola nie musimy mieć “szóstek”, mogą być bardziej “ósemki” typu Linetty czy Mączyński. Albo jeden taki i jeden taki, stosunkowo łatwo wtedy poukładać tę strefę i rozdzielić role. Ja preferuję tu zawodników o charakterystyce 50 na 50, potrafiących i bronić, i rozgrywać – dodaje Papszun.

Pytanie tylko, czy Frankowski i Kurzawa są optymalnymi wyborami, gdy trzeba dużo dryblować i wchodzić w pojedynki. Żaden z nich nie jest tu specjalistą, a przy takim ustawieniu częściej niż zwykle trzeba polegać na tym elemencie. Przy systemie z czwórką w defensywie zawsze ktoś powinien wspomóc skrzydłowego pójściem na obieg. Ze zdrowym Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem wyglądało to nieraz książkowo. Przy trójce z tyłu częściej jest się skazanym na samego siebie.

Reklama

Kurzawa potrafi dograć na nos ze skrzydła lub z głębi pola, niekoniecznie musi się ścigać. Tak właśnie podawał Lewandowskiemu. Frankowski lubi przyspieszać, w Ekstraklasie jest zawodnikiem, który chyba najwięcej metrów przebiega sprintem. W ataku pozycyjnym to aż tak bardzo się nie przyda, ale można przypuszczać, że na mundialu sporo akcji będziemy przeprowadzali z kontry i wtedy Frankowski byłby bardzo przydatny. Przy optymalnej sytuacji kadrowej i tak pewnie na prawym wahadle miejsce będzie miał Piszczek, chociaż… nigdy nie wiadomo. Cesar Azpilicueta w Chelsea też był prawym obrońcą, a po przyjściu Antonio Conte stał się jednym z trzech stoperów i świetnie się to sprawdza – zastanawia się Ojrzyński.

– Wsparcie wahadłowym powinni dać pół-napastnicy, czyli w tym wypadku Kownacki i Zieliński, którzy być może za rzadko schodzili ze środka i chwilami brakowało tej współpracy. To już jednak kwestia automatyzmów i powtarzalności. W tak krótkim czasie, z nowymi twarzami w kadrze, niezwykle trudno byłoby to osiągnąć już dziś. Jak na debiuty w wyjściowym składzie, Frankowski i Kurzawa zagrali dobrze. Również dzięki nim defensywa sprawnie funkcjonowała – uważa Papszun.

Trzeba przyznać, że mimo porażki nasza obrona – rzecz jasna poza rajdem Victora Mosesa i niefortunną interwencją Marcina Kamińskiego – sprawiała wrażenie pewnej. A nawet w 60. minucie musiało się wiele wydarzyć, bo nim Moses wszedł w pojedynek z Kamińskim, uciekł Góralskiemu i Kurzawie. Przesądził indywidualny błysk, który nie zdarza się co chwila. Goście w zasadzie mieli jeszcze niecelny strzał głową Odiona Ighalo po centrze z rzutu wolnego, niecelne uderzenie z rzutu wolnego i to tyle. Zwiększona asekuracja sprawiała, że potrafiliśmy wyjść suchą stopą nawet z opresji, które sami sobie stwarzaliśmy – na przykład po błędzie Krychowiaka z pierwszych minut czy złym wybiciu piłki przez Bartosza Białkowskiego po przerwie. Szybko osaczaliśmy Nigeryjczyków i ci nie potrafili stworzyć zagrożenia.

Z drugiej strony – kulało trochę rozegranie przez środek. W takim systemie trzeba grać mocno i dokładnie na jeden kontakt. Jeżeli zaczyna się od przyjęcia czy poprawiania piłki, bardzo trudno o element zaskoczenia, bo jest za mało ludzi do podania w tej strefie. Widać to było na przykład w początkowej fazie, gdy Krychowiak podaniem minął pierwszą linię pressingu rywali i znalazł Linettego, który i tak nie mógł zrobić nic poza wycofaniem, bo z każdej strony był otoczony. Doprowadzało to do tego, że poirytowany Lewandowski schodził nawet do koła środkowego, żeby poczuć piłkę przy nodze. Takiego manewru plan raczej nie uwzględniał.

Ktoś powie, że nowe ustawienie wymusza szukanie ataków przede wszystkim na bokach, ale Papszun nie widzi tego zero-jedynkowo. – Nigeryjczycy zagęścili środkową strefę i byli bardzo agresywni. Ich nastawienie zdeterminowało też nasze poczynania. Chwilami nas potrajali. Lewandowski miał tak nawet przy głębokim cofaniu się po piłkę. W takich okolicznościach bardzo trudno rozgrywać środkiem, ale za to zostawało miejsce na skrzydłach, bo nigdy nie zamknie się całej szerokości boiska. Nie jest jednak powiedziane, że następni przeciwnicy pójdą tym samym tropem – uważa trener Rakowa.

Jego zdaniem reprezentacja miała fantastyczne przetarcie przed bojem z Senegalem na mundialu. – Kto jeszcze kilka lat temu powiedziałby w pierwszej kolejności, że drużyny z Afryki są dobre taktycznie i twardo grające? Chyba nikt. To raczej był ich główny problem plus zaangażowanie, zwłaszcza w meczach towarzyskich. Tym razem zobaczyliśmy rywala, który zadał kłam temu wszystkiemu. Już dawno nie widziałem w spotkaniu kontrolnym tak agresywnej gry jakiegokolwiek zespołu, nie tylko afrykańskiego. Linetty szybko się o tym przekonał, Góralski też kilka razy leżał, ale właśnie po jego wejściu potrafiliśmy podjąć rękawicę w boiskowej walce. Umieliśmy oddać i to też bardzo budujące. Na pewne zachowania i siłowy styl gry przed Senegalem jesteśmy przygotowani – przekonuje.

Na początku mieliśmy problem z agresywną postawą Nigeryjczyków. Dla piłkarzy z Ekstraklasy była to cenna lekcja. Frankowski czy Kurzawa pewnie pierwszy raz zmierzyli się z zawodnikami tak silnymi, wytrzymałymi i wybieganymi, do tego rozwiniętymi taktycznie i technicznie. Nawet Lewandowski miewał problemy, kilka razy bardzo ostro go potraktowano, a sędzia z Anglii nie reagował. Nigeryjczycy zaprezentowali się wyjątkowo solidnie, ale trudno powiedzieć, czy to dowód na ogólną zmianę mentalności drużyn afrykańskich. One nieraz same potrafiły narobić sobie problemów. Później dojdą presja i wysoka stawka – również finansowa – i już kilka razy reprezentacje z Czarnego Lądu w takich okolicznościach zawodziły przez wewnętrzne nieporozumienia. Jeśli jednak Senegal będzie równie wymagający, nasi już wiedzą, czego się spodziewać – wtóruje mu Ojrzyński.

Obaj są pewni, że system z trójką stoperów nie musi być tylko ciekawostką w kadrze i może być naszym atutem podczas rosyjskiego turnieju.

– Adam Nawałka przyzwyczaił, że czego czy kogo nie próbuje w reprezentacji, to wychodzi na jego. Już nie raz i nie dwa zaskakiwał rozwiązaniami, na które inni raczej by nie wpadli i okazywało się, że miał rację. Skoro teraz testuje nowe ustawienie, na pewno dokładnie to przeanalizował i przegadał również z piłkarzami. To nie jest wdrażanie na ślepo, żeby ładnie wyglądało, bo próbujemy czegoś innego. A im więcej sprawdzonych wariantów, tym lepiej. Czasami robi to różnicę w decydującym momencie – podsumowuje Ojrzyński.

Jeśli zatem przestaniemy patrzeć powierzchownie na mecz z Nigerią (przegraliśmy i znów nie strzeliliśmy gola, więc jest źle), to wyjdzie nam, że biało-czerwoni poczynili wyraźny postęp w testowaniu nowego ustawienia. Trudno od razu mówić o wielkim optymizmie, ale przekonaliśmy się, że te próby mają sens i cel może zostać osiągnięty. Trzeba pamiętać, że Nawałka nadal nie miał możliwości wystawienia najsilniejszego składu, bo jesienią odpoczywał Lewandowski, a teraz wypadli inni. Mimo to mamy progres. Oby tylko mecz z Koreą Południową – jeśli znów zagramy trójką obrońców – nie zmienił tej opinii, bo głupio byłoby po czterech spotkaniach wrócić do punktu wyjścia i stwierdzić, że wiemy tyle, ile wcześniej. Pozostaje zaufać Nawałce. Do tej pory raczej na tym zyskiwaliśmy.

PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...