Tak jak wczoraj nie wiedzieliśmy jaki mecz włączyć, tak dzisiaj tego problemu nie było wcale. Wybór był prosty, bo tylko mecz Szwecja – Chile dawał nadzieję na ciekawe widowisko. Nie przypuszczaliśmy jednak, że dostaniemy takiego cukiereczka. Momentami nie dowierzaliśmy, że Alexis Sanchez i spółka rozgrywają tylko towarzyskie spotkanie.
Przede wszystkim było szaleńcze tempo, co już stanowiło szok, bo przecież mecze towarzyskie rządzą się innymi prawami. Zwłaszcza Chilijczycy wyszli niesamowicie nabuzowani. Czasami mieliśmy wrażenie, że pomyliło im się coś i wmówili sobie, że grają – minimum – grupowy mecz na mistrzostwach świata. Poza tym było też sporo nerwów, które doprowadziły do przepychanek.
Sama gra też była ciekawa, a duża w tym zasługa wszędobylskiego Mauricio Isli. Zawodnik Fenerbahce zasuwał jak mały motorek w obronie, a na dodatek kreował w ofensywie. To on zacentrował do Vidala, gdy temu zabrakło precyzji przy strzale głową. Podobnie zresztą było z fenomenalnym podaniem do Vargasa, który ostatecznie stracił piłkę. Gdy 29-latek przyspieszał z piłką przy nodze, przeciwnicy zostawali daleko z tyłu. Gdyby koledzy Isli byli dzisiaj bardziej skuteczni, zapewne skończyłby mecz z minimum dwiema asystami.
Właśnie, Chilijczycy mieli problem ze skutecznością, a zadania nie ułatwiał im również Nordfeldt. Bramkarz Szwedów popisał się świetną interwencją po strzale Vargasa. Z kolei uderzenie Alexisa Sancheza lepiej przemilczeć. Wielokrotnie próbował również Vidal i tutaj mieliśmy cały repertuar zakończeń, bo raz zabrakło precyzji, innym razem obronił bramkarz albo strzał został zablokowany przez obrońcę. Raz jednak wyszło idealnie, bo pomocnik Bayernu dopadł do bezpańskiej piłki i kropnął tak, że Nordfeldt nawet nie drgnął.
Gdzie w tym wszystkim byli Szwedzi? Głównie skupili się na obronie i trzeba przyznać, że radzili sobie całkiem nieźle. Czasami również atakowali, a jednej akcji nie powstydziłaby się nawet Barcelona z czasów Pepa Guardioli. Obronę Chilijczyków w profesorski sposób rozklepała trójka Szwedów, a akcję mocnym uderzeniem z okolic 15-metra wykończył Ola Toivonen. Poza tym oddali jeszcze kilka niecelnych strzałów. Cóż, trochę mało, jeśli chce się wygrać albo przynajmniej zremisować z Chile… Zwycięstwo drużynie z Ameryki Południowej zapewnił Bolados, który wpakował piłkę do pustej bramki. Wcześniej bramkarz Szwedów wyszedł zwycięstwo z pojedynku sam na sam z Alexisem Sanchezem.
Po takim meczu wniosek może być tylko jeden – szkoda, że Chile nie będzie na mundialu.
Szwecja – Chile 1:2 (Toivonen 23′, Vidal 22′, Bolados 90′)
Pozostałe mecz warte uwagi:
Peru – Chorwacja 2:0 (Carrillo 12’, Flores 48’)
Meksyk – Islandia 3:0 (Fabian 37’, Layun 64’, 90+2’)
Armenia – Estonia 0:0
Irlandia Północna – Korea Południowa 2:1 (Kim Min-Jae (bramka samobójcza) 20’, Smyth 86’ – Kwon Chang-Hoon 7’)
Gruzja – Litwa 4:0 (Papunaszwili 15’, Kwilitaia 23’, Kazaiszwili 31’, Czakwetadze 40’)
Kanada – Nowa Zelandia 1:0 (Ricketts 54’)
fot. newspix.pl