Reklama

Zagłębie Lubin męczy się na wiosnę. A my razem z nim

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

20 marca 2018, 18:14 • 4 min czytania 32 komentarzy

Nie docenilibyśmy “dokonań” Lechii Gdańsk i Śląska Wrocław, gdybyśmy stwierdzili, że Zagłębie Lubin to na ten moment największy przegrany rundy wiosennej. Miejsce na najniższym stopniu podium w pełni się jednak należy. Oglądanie “Miedziowych” w tym roku rzadko należy do przyjemności, często za to od śledzenia gry tej drużyny bolały nas oczy, zęby i coś by się jeszcze znalazło. Konsekwencje (dla Zagłębia) mogą być poważne.

Zagłębie Lubin męczy się na wiosnę. A my razem z nim

Mimo że podopieczni Mariusza Lewandowskiego na dwie kolejki przed końcem fazy zasadniczej znajdują się na ósmym miejscu w tabeli, prędzej kupilibyśmy trampki z opony u Chińczyka niż postawili większą kasę na to, że uda im się wejść do grupy mistrzowskiej. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na fakty.

zaglebie tabela90minut.pl

Zagłębie regularnie zawodzi oczekiwania, a teraz czekają je starcia z Jagiellonią Białystok (dom) i Cracovią (wyjazd). Jak na złość – to akurat dwa najlepiej punktujące zespoły w rundzie wiosennej. Na dodatek “Pasy”, będące bezpośrednim rywalem do ósemki, wcześniej zmierzą się z Termaliką.

Lubinianie w 2018 roku wygrali tylko z Sandecją Nowy Sącz, którą dziś mogłaby pokonać nawet reprezentacja kibiców Sandecji Nowy Sącz. Do tego w czterech z siedmiu spotkań nie strzelili gola i wcale nie chodziło o to, że mieli wyjątkowego pecha, a bramkarz rywali rozgrywał mecz życia. Rzecz jasna można spojrzeć pozytywnie, że nieźle prezentuje się obrona (za ten okres tylko Cracovia, Lech Poznań i Piast Gliwice mają lepszą), ale jak widać, nie równoważy to niedostatków ofensywnych.

Reklama

Ktoś powie, że nie tak łatwo zastąpić Jakuba Świerczoka, który po znakomitej rundzie odszedł do Łudogorca. To prawda, miedziowy atak na pewno ucierpiał i nie ma dziś takiej siły rażenia jak wcześniej. Rzecz w tym, że następca Świerczoka, Jakub Mares to jak na razie najlepszy zimowy transfer Zagłębia. Czech zdobył już trzy bramki i asystował Kamilowi Mazkowi w Niecieczy, co oznacza, że wymierny udział Maresa w wiosennym dorobku strzeleckim całej drużyny to aż 80 procent! To nie napastnik stanowi problem, bo dobrych podań do niego jest tyle, ilu lubińskich kibiców w Gliwicach.

Problemem jest chyba asekuracyjne nastawienie samego Lewandowskiego. Zdarzało się nawet, że wystawiał w pierwszym składzie ośmiu defensywnych zawodników, a na jednym ze skrzydeł też nie biegał nominalny boczny pomocnik. Na prawej stronie ustawiani byli już Filip Starzyński czy Filip Jagiełło, podczas gdy ich koledzy, którzy swobodnie czuliby się w takiej roli, siedzieli na ławce lub trybunach.

Paradoksalnie “Miedziowi” najwięcej dobrej piłki pokazali na inaugurację rundy z Legią, gdy pechowo przegrali 2:3, bo debiutujący Piotr Leciejewski sfaulował Eduardo na rzut karny, gdy było już po zagrożeniu. Można też pochwalić lubinian za wyjazdowy remis z Górnikiem Zabrze, gdy przez prawie cały mecz grali w dziesiątkę, a mimo to zasłużenie zremisowali, stwarzając sobie jeszcze kilka innych okazji. Nieźle wyglądało to jeszcze z Sandecją, w pozostałych przypadkach o ofensywie nie można powiedzieć niczego dobrego. Mało tego – domowe spotkania z Arką Gdynia i Lechią Gdańsk były jednymi z najgorszych w skali całej ligi. Z Legią i Sandecją piłkarze Lewandowskiego oddawali po pięć celnych strzałów. W pozostałych przypadkach są to liczby od 1 do 3…

Zagłębie trafiło z letnimi transferami, natomiast zapowiada się, że zimą znacznie więcej będzie pudeł. Leciejewski po nieudanym debiucie trafił na ławkę i między słupki wskoczył Dominik Hładun. Jakości nie dają Łukasz Moneta i Rafał Pietrzak, ale trudno było na to liczyć, skoro tak naprawdę w Ekstraklasie na dłuższą metę nigdy jej nie dawali. Maciej Dąbrowski zapewne zrobi swoje, tyle że zmartwieniem zespołu jest dziś gra do przodu, nie gra defensywna. W tym kontekście również Mateusz Matras nie jawi się jako transfer pierwszej potrzeby, a jak dotąd i tak tylko szkodził (czerwona kartka w Zabrzu).

Reklama

Widać, że Lewandowski cały czas szuka i próbuje. Jeszcze jesienią, od razu po zastąpieniu Piotra Stokowca, odszedł od żelaznego ustawienia poprzednika z trójką obrońców. Wiosną długo stosował 4-2-3-1, by… w dwóch ostatnich kolejkach wrócić do “stokowcowego” 3-5-2. Trwają rotacje. Kamil Mazek wskakuje do składu na dwa mecze, strzela gola Sandecji, a potem przepada. Arkadiusz Woźniak w jednym spotkaniu nie podnosi się z ławki, by w następnym grać od początku jako kapitan. Patryk Tuszyński w sześciu meczach łącznie zalicza kwadrans, a w ostatniej kolejce wystąpił w wyjściowej jedenastce. Trudno nie odnieść wrażenia, że jest w tym wszystkim trochę chaosu i niepewności co do własnej koncepcji.

Jeśli spełni się scenariusz najbardziej prawdopodobny, Zagłębie po raz drugi z rzędu nie dostanie się do ósemki, a to już będzie wielką porażką. Budżet i ambicje klubu pozwalają celować w europejskie puchary, tymczasem znów olbrzymim problemem jest nawet wejście do przedpokoju. Wiele mówiono i pisano, jak to w Lubinie wyciągnięto wnioski po spadku z Ekstraklasy w 2014 roku, ale coraz więcej wskazuje na to, że powoli się o tej lekcji zapomina.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
0
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Komentarze

32 komentarzy

Loading...