Polska skrzydłowymi nie stoi. Wręcz przeciwnie – gdy myślimy o sile, którą aktualnie dysponujemy na tych pozycjach, zastanawiamy się, czy nie znaleźlibyśmy przypadkiem z 50 reprezentacji, które są od nas pod tym względem mocniejsze. Już podstawowy duet Błaszczykowski-Grosicki ma ogromne problemy, w dużej mierze ze zdrowiem, a o zapleczu wiele mówi fakt, że zerkać musimy albo na piłkarzy z mizernym doświadczeniem w poważniejszej piłce, albo na całkiem ogranego, ale będącego w beznadziejnej formie Peszkę. Pawła Wszołka, który nie dostał powołania na najbliższe mecze, umieścilibyśmy gdzieś po środku takiego zestawienia.
Brak nominacji dla skrzydłowego QPR nie odbił się bardzo szerokim echem. Owszem, przy takiej bryndzy z pewnością jest to materiał na reprezentanta, ale przy tej tezie pojawiają się przynajmniej dwa “ale”. Po pierwsze, Wszołek był w tej kadrze dłuższy czas, ale dał jej tak naprawdę niewiele. Było w tym sporo pecha. Przypomnijmy sobie ostatni sparing przed ogłoszeniem szerokiej kadry na Euro 2016. Rozbiliśmy wtedy 5-0 Finlandię, a były piłkarz Polonii Warszawa miał w tym bardzo duży udział – strzelił gola i zaliczył dwie asysty. Wydawało się, że może coś wnieść do reprezentacji, choćby w charakterze zmiennika. Niestety, już na zgrupowaniu w Juracie złamał rękę i przeżył osobisty dramat.
Do kadry na kolejne mecze oczywiście wrócił, te drzwi nie zatrzasnęły się z hukiem przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Poważną szansę dostał z Armenią, gdy zastąpił w pierwszej połowie kontuzjowanego Jędrzejczyka. Jednak jego gra niczego nie urwała, oceniliśmy jego występ na “3” w 10-stopniowej skali. Od tego czasu Wszołek zagrał jeszcze 66 minut ze Słowenią w spotkaniu towarzyskim i połówkę z Meksykiem. Rezultat? Tak jak powyżej. A dobrze wiemy, jak to jest z pociągiem prowadzonym przez Nawałkę. Albo wskakujesz i jedziesz, albo zostajesz na peronie, bo nie będzie czekał w nieskończoność. Wszołek miał problem ze znalezieniem biletu.
Druga sprawa jest taka, że miał swoje kłopoty w klubie. Zobaczmy, jak wyglądał jego bilans od czasu powrotu z ostatniego zgrupowania do momentu wysłania powołań.
Na plus liczba minut, bo doskonale wiemy, że w Championship przepadło wielu naszych, ale też postawmy sprawę jasno – nagrody za efektywność Wszołek by nie dostał, a akurat skrzydłowych wypada rozliczać z liczb. Taki Kamil Grosicki przy mniejszej liczbie minut potrafił wypracować w tym sezonie 11 bramek, taki bilans wygląda znacznie poważniej.
Jednak Wszołek ostatnio zakasał rękawy i wziął się do roboty. W pierwszym spotkaniu po braku powołania nie mógł się wykazać, bo starcie z Sunderlandem przesiedział na ławce, ale w środku tygodnia zaliczył asystę przy golu Bidwella z mocną Aston Villą, a w ten weekend strzelił gola na wagę remisu z równie mocną ekipą Fulham. Rzućcie okiem na to, jak wykorzystał gapiostwo obrońcy.
Zerkamy na statystyczny portal whoscored.com oraz do angielskich mediów i widzimy, że – już abstrahując od liczb – Wszołek zbiera wysokie noty. Połączmy to z dzisiejszą wypowiedzią Adama Nawałki: “Drzwi do kadry są otwarte. Kluczowym etapem, jeśli chodzi o ostatnie powołania, to kwiecień i maj. Wtedy podejmiemy ostateczną decyzję”. I naprawdę nie zdziwmy się, jeśli w maju Nawałka wróci do tej opcji. Szczególnie jeśli reszta utrzyma formę.
Fot. FotoPyK