Reklama

Bayern nic nie musiał, więc przegrał z Lipskiem. „Lewy” rezerwowym

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2018, 21:38 • 3 min czytania 5 komentarzy

Mecze Lipska z Bayernem to na ogół kapitalne widowiska. Takie iloczyny ogromnej piłkarskiej jakości i odrobiny szaleństwa. Podobnie było i tym razem, choć to nie obecny i przyszły mistrz Niemiec prowadził grę. Ekipa spod znaku Red Bulla długimi fragmentami przeważała i zasłużenie wygrała jedną bramką. A Lewandowski? Wszedł na boisko w 72. minucie, ale nie miał nawet szansy, by uratować Bawarczyków.

Bayern nic nie musiał, więc przegrał z Lipskiem. „Lewy” rezerwowym

Kwestia mistrzostwa Niemiec w tym sezonie rozstrzygnięta jest już od dobrych kilku tygodni, Bayern ma tysiąc punktów przewagi nad peletonem i właściwie jedyną zagwozdką w tym temacie jest termin koronacji. Z kolei RB Lipsk ma co robić – Byki wciąż liczą się w walce o podium, wciąż liczą na ponowny udział w Lidze Mistrzów. A że w tej kolejce wygrał niemal cały czub tabeli poza Bayerem, to i ekipa Red Bulla musiała zapunktować w starciu z Bawarczykami.

W wyjściowym składzie obu ekip sporo zmian do ich ostatnich spotkań w Bundeslidze – łącznie aż dziesięć. Na ławce Bayernu zostali m.in. Robert Lewandowski i Franck Ribery, z kolei Ralph Hasenhuettel w odwodzie zostawił Timo Wernera czy Emila Forsberga.

Mecz zaczął się perfekcyjnie dla monachijczyków – cudowne zagrania Jamesa Rodrigueza do Sandro Wagnera, a ten sprytnym strzałem głową dał Bayernowi prowadzenie. Dziewiąty mecz Niemca w barwach mistrza Niemiec i piąty gol – trzeba przyznać, że to zastępca wręcz idealny dla „Lewego”.

Jakby pecha RasenBallsport było mało, to już na początku meczu kontuzji doznał Marcel Sabitzer, którego zmienił wspomniany już Werner. I zaczął się koncert gospodarzy. Mnóstwo roboty miał dziś Sven Ulreich, który tylko w pierwszej połowie wygrał starcia sam na sam z Brumą i Poulsenem. W międzyczasie piłkę na linii bramkowej zatrzymywał Nicklas Sule. Wreszcie padł gol – Leimer dograł do Keity, ten wpadł w pole karne i na raty zmieścił piłkę w siatce.

Reklama

Do przerwy w strzałach było 12 do 1 dla Lipska. DWANAŚCIE DO JEDNEGO. Zmiany w składzie Bayernu były widoczne gołym okiem, Bawarczycy wyglądali jak zbiór przypadkowych przechodniów, fatalne spotkanie rozgrywał Bernat.

Drugi cios ekipy Hasenhuettel przyszedł po przerwie. Znów w roli pierwszoplanowej wystąpił znakomity dziś Keita, który zagrał idealnie w czas prostopadłe podanie do Wernera, a ten dał Lipskowi prowadzenie. Gospodarze bawili się futbolem, mieli kolejne szansę na gole, ale brakowało im zimnej krwi pod bramką Ulreicha.

Heynckes zaczął wpuszczać na boisko swoich asów – w 72. minucie wszedł Lewandowski, później Ribery. I w ostatnich minutach napór Bayernu wzrósł, lecz to nie wystarczyło, by z Lipska wywieźć choćby remis. Wydawało się, że w ostatnich minutach gościom należał się rzut karny za zagranie ręką jednego z piłkarzy RB, ale sędzia nawet po VAR-ze uznał, że nie ma co wskazywać na „wapno”. Niemniej obejrzeliśmy kawał dobrego meczu, z wieloma sytuacjami strzeleckimi i z naprawdę wysokim tempem. Gracz meczu? Zdecydowanie Keita.

RB Lipsk – Bayern Monachium 2:1 (1:1)
0:1 Sandro Wagner 12′
1:1 Naby Keita 37′
2:1 Timo Werner 56′

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Robert Gumny ma już sezon z głowy. Poważna kontuzja obrońcy Augsburga

Arek Dobruchowski
4
Robert Gumny ma już sezon z głowy. Poważna kontuzja obrońcy Augsburga

Komentarze

5 komentarzy

Loading...