Reklama

Od Maradony do Pogby. Gwiazdy młodzieżowych mundiali

redakcja

Autor:redakcja

16 marca 2018, 09:47 • 8 min czytania 0 komentarzy

Młodzieżowe mundiale słyną z nieprzewidywalności. Sami widzimy to na przykładzie drużyny z 2007, gdzie karty rozdawał Janczyk, a za gwiazdę uchodził Krzysiek Król przyjeżdżający z rezerw Realu Madryt. Ale przecież i w tamtej kadrze, ramię w ramię z Szałkami i Starostami, grały dzisiejsze gwiazdy reprezentacji Polski – Grzegorz Krychowiak i Wojtek Szczęsny. Młodzieżowy mundial to nie tylko arena jednorazowych komet, ale często także wstęp do wspaniałych karier.

Od Maradony do Pogby. Gwiazdy młodzieżowych mundiali

DIEGO MARADONA – 1979

Z jednej strony Chojnacki, Buda, Pałasz, Skrobowski, Buncol i Kazimierski. Z drugiej Ramon Diaz, Juan Simon, ale przede wszystkim Diego Maradona. Był rok 1979. Polska była postrzegana jako futbolowa potęga, jej obecność na młodzieżowym mundialu uchodziła za naturalną konsekwencję i możliwosć podejrzenia przyszłych polskich gwiazd. Starcie Polski z Argentyną zdążyło w latach siedemdziesiątych dorobić się już całkiem krwistej historii.

Polacy zaczęli z wykopem, bijąc pewnie Jugosławian i lejąc Indonezję 6:0, ale Maradona i spółka okazali się za mocni. Dostaliśmy 1:4 w plecy, honorowego gola trafił Pałasz. W ćwierćfinale zachowaliśmy więcej zimnej krwi od Hiszpanów podczas serii jedenastek, ale Sowieci w półfinale okazali się lepsi. Zakończyliśmy na czwartym miejscu, otrzymaliśmy też nagrodę Fair Play.

W tym czasie Maradona kontynuował popis. Do spółki z Ramonem Diazem strzelili czternaście bramek. Albicelestes byli nieuchwytni – sześć meczów, sześć zwycięstw, 20 strzelonych goli, dwa stracone. Nikt nawet nie zbliżył się do podobnego rezultatu.

Reklama

Prawda jest taka, że nic a nic to nie dziwi. Podczas gdy niektórzy wysyłali młode, niedoświadczone gwiazdki, Maradona był już uznaną gwiazdą. Przecież debiutował w dorosłej kadrze Argentyny już w 1977. Miał za sobą rewelacyjne sezony w Argentinos Juniors i dla wszystkich było jasne, że będzie megagwiazdą światowego formatu. Tytuł z 1979 był tylko przystawką do tego, co miał dać Argentyńczykom siedem lat później.

ROBERT PROSINECKI – 1987

Jugosławia nie miała sobie równych. W grupie rozniosła Chile, Australię i Togo, aplikując rywalom dwanaście bramek. Później przyszedł czas na Brazylię, RFN, a w finale na NRD. Jaka ironia, że o wszystkim zadecydowały karne, które do tej pory perfekcyjnie wykonywał Marcel Witeczek, najlepszy strzelec turnieju, ale którego pudło tym razem przesądziło o porażce.

W barwach Jugosławii grali wspólnie brązowi medaliści mundialu 1998 z serbskimi gwiazdami Realu czy Barcelony. Jarni, Stimac, Boban, Suker, obok nich Mijatović, Prosinecki. Gdyby nie zawirowania wojenne, ta kadra mogła być fundamentem zespołu, w którego zasięgu byłby Puchar Świata – przecież Chorwaci bez „wzmocnień” zza miedzy doszli do półfinału. Ciekawe natomiast, że kapitan tamtej złotej kadry, Bośniak Milan Pavlović, nigdy większej kariery nie zrobił, błąkając się po greckich peryferiach.

Piłkarzem turnieju wybrano Roberta Prosineckiego, który czarował w drużynie gwiazd, będąc playmakerem starego stylu. Sezon 87-88 był dla niego przełomem – oprócz turnieju zaczął się liczyć w dorosłej piłce. Wcześniej miał tylko epizody w Dinamie Zagrzeb, teraz stał się ważną postacią Crveny Zvezdy. W 1991 Radomir Antić ściągnął go do Realu Madryt.

Reklama

LUIS FIGO, RUI COSTA I ZŁOTA GENERACJA PORTUGALII – 1991

W 1991 Portugalia objawiła światu swoje złote pokolenie. To, które miało dać tytuły, to, które miało zamiatać finałami wielkich turniejów. Największe kariery z kadry, która wygrała młodzieżowy mundial – finał z Brazylią Roberto Carlosa i Elbera – zrobili Rui Costa i Luis Figo, ale co ciekawe najlepszym piłkarzem wybrano Emilio Peixe, który zaraz po turnieju zaczął być powoływany do kadry, ale wkrótce spuścił z tonu.

Drużyna była zgrana, jej trzon stanowili ci sami ludzie, którzy wcześniej wygrali Euro U16. Figo przed młodzieżowymi mistrzostwami miał za sobą tylko szesć meczów w dorosłym Sportingu. Sezon 91/92 to już ponad czterdzieści meczów. Rui Costa jechał na turniej jako zawodnik… Fafe, dzisiaj trzecioligowca. Benfica wypożyczyła go, by ograł się w barwach słabeusza i faktycznie pomogło mu to piłkarsko dojrzeć.

Złota generacja Portugalii faktycznie liczyła się na świecie, każdy może przywołać w pamięci kilka jej znakomitych meczów. Ale choć niejednokrotnie porywała grą, tak zaszczyty zostawiała innym. Na tytuł Portugalczycy musieli poczekać aż do czasów Cristiano Ronaldo.

 

JUAN ROMAN RIQUELME – 1997

Choć na turnieju w 1997 grały takie sławy jak Aimar, Cambiasso, Riquelme, Owen, Henry, Trezeguet, Carragher, Kalou i Anelka, to żaden z nich nie załapał się na najważniejsze nagrody indywidualne. Tak często bywa w tego typu turniejach, co zarazem pokazuje jak zawodne potrafi być ocenianie na tak krótkiej przestrzeni czasu jak mundial.

Wtedy nie do zatrzymania był Adailton, który strzelił aż dziesięć goli dla Brazylii (10:0 z Belgią w fazie pucharowej miało swoją wymowę). Zaraz potem próbowały go Parma i PSG, ale ostatecznie na długie lata zakotwiczył tylko w Hellasie.

Tytuł wygrała Argentyna, pokonując rewelacyjny Urugwaj – Nicolas Oliveira otrzymał nawet Złotą Piłkę turnieju. Riquelme, choć grał w pomocy, został – do spółki z Romeo – najlepszym strzelcem mistrzów. Nie dał się wyrwać z ukochanego Boca Juniors i dopiero w 2002 spróbował europejskiej piłki w barwach Barcelony.

RONALDINHO – 1999

Z Ronaldinho historia jest szczególna. 1999 rok był dla niego rokiem, w którym grał turniej za turniejem. 29 czerwca – 18 lipca Copa America, zwycięskie dla Brazylii. Już sześć dni później zaczynał Puchar Konfederacji, gdzie został najlepszym strzelcem – do spółki z Blanco i Al-Otaibim – i najlepszym piłkarzem.

Maraton zaczynał jednak już w styczniu młodzieżowymi mistrzostwami Ameryki Połudnowej, a później kwietniowym młodzieżowym mundialem. W jego drużynie jeszcze Juan, Julio Cesar, Edu, Matuzalem, Mancini i Geovanni. Po drugiej stronie w meczu otwarcia późniejszy kumpel z Barcy, Xavi, ale też wielki rywal, Iker Casillas.

Brazylia zaprezentowała się na tym turnieju przeciętnie. Przegrała z Hiszpanią 0:2 (dwa gole Gabriego), ograła wysoko Honduras i Zambię. Zagrała tak naprawdę tylko jeden wielki mecz, lejąc 4:0 Chorwację w pierwszej rundzie pucharowej. Zatrzymał ich jednak w ćwierćfinale Urugwaj z Diego Forlanem i Javierem Chevantonem w składzie.

Ronaldinho na turnieju strzelił trzy gole. Tyle samo co takie gwiazdy jak Enrico Kern (Niemiec, najlepiej radził sobie w Hansie Rostock), a o jedną mniej od Taylora Twellmana, który całą karierę spędził w MLS.

JAVIER SAVIOLA – 2001 

W 2001 Argentyńczycy nie tyle wygrali młodzieżowy mundial u siebie, co go zdemolowali. Siedem meczów, siedem zwycięstw. Dwadzieścia siedem strzelonych bramek, stracoych cztery. Półfinał z Paragwajem wygrali 5:0, finał z Ghaną, pogromcami Canarinhos mających w składzie Kakę i Adriano, 3:0. Nikt nie miał do nich startu. Supegwiazdą Albicelestes był wówczas dziewiętnastoletni Javier Saviola.

Egipt: trzy bramki
Jamajka: dwie bramki
Francja: trzy bramki
Paragwaj: dwie bramki
Ghana: jeden gol

Adriano i Cisse, grajków przecież też nieprzypadkowych, zdystansował zdecydowanie – oni po sześć goli, on jedenaście.

Turniej miał miejsce na początku czerwca. Na fali sukcesu Saviola trafił do Barcelony, gdzie przyjmowany był jako zbawca. W pierwszym sezonie poszło mu znakomicie, strzelił siedemnaście goli w La Liga, ale zarazem wtedy, na samym początku kariery w Europie, osiągnął swój szczyt. Nie można powiedzieć, żeby grał słabo – dla Barcy strzelał całkiem regularnie, kręcąc się przez pierwszy trzy lata zawsze w okolicach dwudziestu trafionych bramek. Ale oczekiwano, że będzie jednym z najlepszych piłkarzy na planecie, a nie tylko bardzo dobrym piłkarzem. Późniejsze lata w Sevilli, Realu, Benfice, Maladze i Olympiakosie potwierdziły, że Saviola był przeszacowany.

LEO MESSI – 2005

2005 rok, Holandia. Argentyna trafia do grupy D razem z Niemcami. Obie ekipy mają rozdawać karty, ale na otwarcie grupy sensacja – USA z Dannym Szetelą w składzie zatrzymuje Albicelestes, ogrywając ich 1:0. W następnej kolejce Amerykanie remisują z Niemcami, potem ogrywają Egipt i wygrywają grupę. W kluczowym starciu Argentyna ogrywa Niemcy 1:0 po golu Cardozo.

Messi w grupie nie szarżował, miał tylko jednego gola strzelonego Egiptowi, ale faza pucharowa to już jego koncert. Na rozkładzie Kolumbia, Brazylia, a w finale Nigeria, której strzelił dwie bramki (obie z karnych). Szczególnie półfinał był jego koncertem:

Reszta jest historią. Przed turniejem Messi zagrał raptem siedem meczów. Po zdobyciu króla strzelców i złotej piłki turnieju, zaczął otrzymywać szanse coraz częściej. Jeszcze za Franka Rijkaarda, wspólnie z Ronaldinho, Giulym, Deco i Eto’o, wygrał potrójną koronę.

SERGIO AGUERO – 2007

Doskonale pamiętany przez nas turniej z szalejącym Janczykiem, Krychowiakiem strzelającym Brazylii. Nawet z Argentyną podjęliśmy walkę, objęliśmy prowadzenie, ale wtedy Albicelestes włączyli piąty bieg. Do remisu doprowadził Di Maria, a potem odstawił nas na długość Kun Aguero, który został królem strzelców i zdobył Złotą Piłkę turnieju. Argentyna nie pierwszy raz była zdecydowanie najlepsza, remisując jeden mecz, wygrywając pozostałe, tracąc tylko dwa gole.

Znakomita forma Aguero nie mogła dziwić – jechał na mistrzostwa już jako piłkarz Atletico, a także po debiucie w dorosłej kadrze. Był typowany na gwiazdę turnieju i nie zawiódł. Jesienią 2007, a więc wkrótce po mundialu, strzelił już pierwszą bramkę dla dorosłej kadry, w dodatku w meczu o punkty.

PAUL POGBA – 2011

Młodzieżowy mundial w 2013 roku to przypadek turnieju, który ma jednego murowanego faworyta, który ma wielkie problemy, ale który ostatecznie sięga po trofeum. Podczas gdy w wielu drużynach roiło się od zawodników, którzy jeszcze nie znaczyli prawie nic w futbolu, Francja wysyłała Sanogo z Arsenalu, Kondogbię z Sevilli, Umtitiego z Lyonu, Zoumę z Saint-Etienne, Thauvina z Bastii, Leminę z Lorient, Digne z Lille, a także Pogbę z Juventusu. Wszyscy już odgrywali mniej lub bardziej znaczące role, ale w poważnych lub bardzo poważnych dorosłych drużynach. Przecież taki Pogba był już wtedy po debiucie w reprezentacji Tricolores.

Francja zaczęła od zbicia Ghany, która przysłała wiele dzieciaków ze swojej lokalnej ligi. Potem remis ze skazywanymi na pożarcie Amerykanami, a na finiszu grupy porażka z Hiszpanami (gole Alcacera i Jese). Pogba był w ogniu krytyki, a zespół, który miał odbyć spacerek po złoto, męczył się.

Wszystko odmieniło się w fazie pucharowej. Francuzi rozbili Turków 4:1, potem Uzbekistan 4:1, później ponownie zmierzyli się z Ghaną. W finale lepiej wykonywali karne od Urugwajczyków. Pogba przypomniał sobie, że potrafi już ustawiać starych koni, więc przeciwko rywalom z własnej kategorii wiekowej powinien rozdawać wszystkie karty. Czasami wyglądał jak nastolatek w meczu drugoklasistów i na koniec turnieju odebrał Złotą Piłkę.

Fot. NewsPix

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...