Mistrzostwa Świata U-20 w 2019 roku odbędą się w Polsce – dziś wieczorem w Bogocie taką właśnie decyzję ogłoszą oficjele FIFA. Jak nauczyła nas najnowsza historia, może być to piękny turniej, z naprawdę fajną otoczką, tłumami na trybunach oraz ogromnymi oczekiwaniami wobec biało-czerwonych. W przypadku reprezentacji Marcina Dorny z Euro 2017 – pomimo, że na papierze wyglądała więcej niż dobrze – zderzenie oczekiwań z rzeczywistością okazało się bardzo brutalne. I oby tym razem było inaczej.
Chociażby w kontekście powyższego teraz należałoby tonować nastroje. Co oczywiście nie przeszkadza nam spojrzeć, kto z dzisiejszej perspektywy zdaje się mieć największe szanse na udział w tym turnieju. Selekcjoner Jacek Magiera będzie mógł skorzystać z chłopaków z rocznika 1999 i młodszych. Jak może wyglądać obsada poszczególnych pozycji?
Majecki vs Grabara
Pierwszy jest regularnie powoływany do kadry swojego rocznika (1999), drugi dostał już szansę od Czesława Michniewicza w kadrze U-21. Mamy tu dwie zupełnie odmienne ścieżki kariery, bo – czego byśmy sobie życzyli – Majecki poprzez krajowe występy i grę w Legii może pójść śladami Łukasza Fabiańskiego, natomiast Grabara poprzez przenosiny w bardzo młodym wieku do wielkiego angielskiego klubu śladami Wojciecha Szczęsnego.
Który z nich będzie wyżej w 2019 roku, nie sposób przewidzieć, a najwięcej zależeć będzie od tego, czy Grabara przebije się w Liverpoolu (o co będzie cholernie trudno). Jeżeli chodzi o seniorską piłkę, na dziś zaistniał w niej tylko Majecki, poprzez występy w I-ligowej Stali Mielec. W Legii mają wobec niego ogromne nadzieje, ale też będzie musiał sprostać im na boisku. Dziś, patrząc chociażby po kadrach, na które jeżdżą, wyżej jest golkiper Liverpoolu. Jeżeli jednak Magiera będzie patrzył na sprawy podobnie jak Marcin Dorna na Euro 2017, postawi na bramkarza regularnie grającego (nawet jeśli tylko na zapleczu), kosztem tego grzejącego ławę w dużym klubie. Na dziś coś nam podpowiada, że z tego pojedynku zwycięsko wyjdzie jednak Majecki, która ma szanse znacznie szybciej zacząć poważne, dorosłe granie.
Śladami Gumnego
Robert Gumny (rocznik 1998) nie może być brany pod uwagę w kontekście tego turnieju, ale jego przykład jest bardzo pouczający. To bowiem chłopak, który w pół roku nieomal pokonał drogę od przedstawienia się szerszej ekstraklasowej publiczności do najwyższego transferu w historii ekstraklasy. Piszemy nieomal, bo do transferu ostatecznie nie doszło, ale też nie mamy wątpliwości, że Lech jeszcze zarobi na tym chłopaku bardzo duże pieniądze. A już na pewno nie zejdzie ze ścieżki, która wiedzie przez wypożyczanie swoich najzdolniejszych chłopaków z akademii do pierwszej ligi i – po rundzie czy dwóch – dawanie im szansy w pierwszym zespole.
Dzisiaj śladami Gumnego podąża Tymoteusz Puchacz (rocznik 1999), utalentowany lewy obrońca. Jeszcze w zeszłym sezonie dostał od Nenada Bjelicy swoje pierwsze 10 minut w ekstraklasie (na boisku w Niecieczy), a tej zimy został wypożyczony do I-ligowego Zagłębia Sosnowiec, w którym momentalnie przebił się do pierwszego składu. Jeżeli zaliczy pełną rundę z seniorami na zapleczu, może zanotować podobny skok rozwojowy, co jego o rok starszy kolega. Inna sprawa, że w Poznaniu liczą nie tylko na tego piłkarza, a nawet nie tylko na tego Tymoteusza. W roczniku 2000 mamy bowiem Tymoteusza Klupsia, czyli atakującego, który przecież tej wiosny dwukrotnie pojawił się na boiskach ekstraklasy w barwach Lecha – wszedł na końcówkę meczu z Legią, gdzie trzeba było odrabiać straty (!) oraz na końcówkę meczu z Pogonią. I wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby Klupś latem poszedł na chwilę do pierwszej ligi, by w 2019 roku stać piłkarzem pierwszego składu Lecha oraz mocnym kandydatem do turniejowej drużyny Jacka Magiery.
Nieśmiałe początki w ekstraklasie
Wśród potencjalnych piłkarzy kadry U-20 na mundialu w Polsce mamy przynajmniej kilku, którzy już zdążyli trochę pograć u nas na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Do tej grupy zaliczamy m.in. Łyszczarza czy Bergiera ze Śląska, Kanacha z Cracovii czy Chrzanowskiego z Lechii. Jeżeli chodzi o minuty spędzone na boisku w pierwszej drużynie, najlepszy jest ten ostatni – tej wiosny pięć razy zagrał od dechy do dechy w lidze i nawet strzelił swojego pierwszego gola. To oczywiście cieszy, chociaż martwić może forma całej Lechii, która jest obijana jak leci i wcale byśmy się nie zdziwili, jakby jednym z planów naprawczych było właśnie odstawienie młodego. Zresztą w tym wieku gra w kratkę jest jednak wkalkulowana. Kanach z Cracovii, który w zeszłym sezonie 5 razy pojawił się na boisku (390 minut) u stawiającego na młodych Probierza dostał szansę tylko raz i to ledwie przez 10 minut. Natomiast Bergier ze Śląska, po szalenie obiecującym debiucie w pierwszym składzie na Legii (zwieńczonym asystą) ponownie wrócił na ławę i jest bardzo ostrożnie wprowadzany.
Jakkolwiek spojrzeć, dzisiaj to pełna zgadywanka, bo dopiero minuty w lidze w sezonie 2018/19 dadzą odpowiedź, kto faktycznie będzie walczył na polskich boiskach o młodzieżowe mistrzostwo świata. Chociaż jedna kandydatura zdaje się być niepodważalna…
Sebastian Szymański
Na dziś to bezdyskusyjny lider tego rocznika, który regularnie grywa w kadrze U-21 u Czesława Michniewicza. Chłopak zdaje się mieć wszystko, by zrobić dużą karierę – technikę, mentalność i, co pewnie niektórych nieco zaskoczy, predyspozycje fizyczne. W meczu najstarszej młodzieżówki z bardzo silną Danią wyglądał kapitalnie, co świetnie potwierdzają chociażby poniższe pomiary:
Seba Szymański rocznik 99’, dystans 1101 m sprintem /64 sprinty/,855 m szybkim biegiem,120 gwałtownych przyspieszeń i hamowań,10,8 km w 80 min, Max prędkość biegu 31,9 km/h,brawo Szymek
— Czesław Michniewicz (@czesmich) November 14, 2017
Szymański gra już w pierwszym składzie Legii, strzela gole i asystuje. Od dłuższego czasu mówi się w jego kontekście o wielkich pieniądzach, ale chłopak zdaje się mieć głowę, która unosi ten ciężar. Jedyne zagrożenie, jakie tu widzimy, to jednak właśnie transfer – zbyt szybki lub w niewłaściwym kierunku. Bo chyba tylko głębokie rezerwy w jakimś zagranicznym klubie mogły powstrzymać Jacka Magierę – który przecież wprowadzał go w Legii do dorosłej piłki – przed zrobieniem z niego lidera swojej drużyny.
Stranieri i niższe rozgrywki
Sporo potencjalnych kandydatów do gry na młodzieżowym mundialu mamy też w klubach zagranicznych. Gdybyśmy mieli obstawiać, w pierwszej jedenastce Jacka Magiery widzielibyśmy Davida Kopacza z Dortmundu – ofensywnego pomocnika bądź skrzydłowego z rocznika 1999, który piłkarską edukację odbierał w młodzieżowych drużynach Borussii Dortmund, i który doczekał się już zaproszenia od Czesława Michniewicza oraz debiutu w polskiej kadrze U-21. Innym kandydatem do gry jest środkowy pomocnik Borussia Mönchengladbach U-19, Riccardo Grym. Wreszcie w naszym ataku możemy obejrzeć kolejnego potencjalnego reprezentanta Bundesligi, Marco Drawza, który właśnie został przesunięty do jedynki w Hamburger SV.
Tak jak jednak wspominaliśmy, na razie to tylko spekulacje, bo pewnie część piłkarzy, których obejrzymy na polskim turnieju, jeszcze w naszej ekstraklasie – lub w ogóle dorosłej piłce – nie zaistniała. Być może naszą grę napędzać będą tacy piłkarze, jak Michał Karbownik (rocznik 2001, jedna z największych nadziei akademii Legii). A być może będzie to ktoś z zaplecza, jak choćby Artur Balicki (rocznik 1999, napastnik Ruchu Chorzów), czyli najmłodszy strzelec w tym sezonie na pierwszoligowych boiskach. Typowanie turniejowego składu to dziś absolutna loteria, ale – znacie nas przecież – nie powstrzymało to nas, by podjąć się tego zadania:
Fot. FotoPyK