Reklama

“Z Saint-Etienne, Ajaksu, Benfiki czy Włoch, Egy wybrał Lechię”

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2018, 16:04 • 8 min czytania 42 komentarzy

Jestem znany w Azji, ale tutaj wciąż nie wyrobiłem sobie nazwiska. Wiesz, co mnie denerwuje? Że media widzą we mnie głównie produkt, a ja nie mogę się doczekać, aż zagram. Chcę udowodnić, dlaczego tu jestem, nie przyjechałem tu przecież ze względów marketingowych – mówi Egy Maulana Vikri, nowy piłkarz Lechii Gdańsk i bohater ostatnich dni, ze względu na popularność jaką przywiózł ze sobą do Polski. Rozmawiamy z nim, ale też i jego agentem, Dusanem Bogdanoviciem, o wyborze pierwszego klubu w Europie, marketingowym zamieszaniu i jakości indonezyjskiej piłki. Zapraszamy!

“Z Saint-Etienne, Ajaksu, Benfiki czy Włoch, Egy wybrał Lechię”

Egy, poza Lechią, było tobą zainteresowane choćby Saint-Etienne. Dlaczego po testach nie zostałeś we Francji?

Byłem tam przez siedem dni i zaoferowano mi pozostanie w klubie, Francuzi dzwonili nawet chwilę przed tym, zanim postanowiłem związać się z Lechią. Ważny był dla mnie język i proces adaptacji, gdy trenowałem we Francji, nie miałem poczucia, że ktokolwiek będzie w stanie rozmawiać tam ze mną po angielsku. Ludzie traktowali mnie chłodno, a to ważne, by czuć się dobrze w danym miejscu, wtedy możesz grać najlepiej, jak potrafisz. Poza tym polska liga może być lepszym pierwszym krokiem na rozpoczęcie kariery w Europie – nie boje się niczego, ale też wydaje mi się, że tutaj mogę być szczęśliwszy. Adaptacja dla azjatyckiego piłkarza jest bardzo ważna. Mogę też powiedzieć, że zaraz po powrocie do Polski biorę się za naukę waszego języka.

Kiedy Lechia skontaktowała się z wami pierwszy raz?

Dusan Bogdanović: Sześć-siedem miesięcy temu. Zajęło nam trochę czasu, by dogadać sprawy kontraktowe.

Reklama

Dlaczego trwało to tak długo?

Dusan Bogdanović: Mieliśmy bardzo dużo ofert. Przy takim graczu, jak Egy, nie wolno popełnić błędu. Mogłem myśleć tylko o pieniądzach, ale nie chciałem tego robić, mimo że zgłaszało się po niego wiele bogatych azjatyckich klubów. Wiesz, co mi powiedział Egy? „Jeśli nie znajdziesz mi klubu w Europie, nie będę już grał w piłkę.” Jasno stwierdził, że chce iść do zespołu, w którym będzie mógł udowodnić swoją wartość i pokazać kim jest. Ja mogłem mu sugerować, ale on wybierał. I z Saint-Etienne, Espanyolu, Benfiki, Ajaksu, klubów włoskich i azjatyckich, wybrał Lechię.

Mówicie o zaletach Lechii, ale w Gdańsku nie ma takich warunków do treningu jak choćby w Portugalii. To nie miało znaczenia?

Dusan Bogdanović: Boiska są wystarczającą dobre. Widzieliśmy wczoraj ośrodek treningowy i jest w porządku.

Egy, widziałeś też mecz Lechii z Legią. Patrząc na poziom tego meczu, mógłbyś już teraz zagrać w naszej lidze?

Tak, jestem przekonany, że mógłbym już grać w ekstraklasie.

Reklama

A postawa Lechii cię nie przeraziła?

Na pewno nie zgodzę się ze zdaniem, że Lechia to słaba drużyna – być może potrzebuje więcej opanowania w grze i szczęścia w przyszłości. Jednak w futbolu najważniejsze jest to, by wyciągać wnioski z porażek.

Teraz wracasz do Indonezji, to nie jest dla ciebie problem?

Nie. Teraz wyjeżdżam na zgrupowania kadry U-23 i U-19, gramy dużo towarzyskich spotkań. Muszę też skończyć szkołę, ale już w maju wracam do Gdańska. Potem krótkie wakacje i zaczynamy przygotowania do sezonu z drużyną.

Jak duże jest zainteresowanie futbolem w Indonezji? Ten kraj nie ma większych sukcesów w tej dyscyplinie.

Pierwszy jest futbol, drugi jest futbol i trzeci jest futbol. Dopiero potem jest badminton, w którym mamy więcej sukcesów, ale jeśli spojrzeć na samo zainteresowanie, to piłka nie ma sobie równych. Na stadiony przychodzi od 30 do 70 tysięcy ludzi, bo w naszej lidze też grają lub grały gwiazdy: Michael Essien, Didier Zokora, Carlton Cole. Indonezyjski futbol się rozwija. Natomiast problemem jest choćby liczba trenerów, na 260 milionów ludzi mamy tylko trzech tysięcy szkoleniowców, to słaby wynik.

Jak wygląda infrastruktura futbolowa w Indonezji?

To problem, który wciąż istnieje, choć rząd chce coś z tym zrobić. Indonezja celuje w organizację mistrzostw świata w 2034 roku, ale to tak naprawdę drugorzędny cel. Jeśli chcemy osiągać dobre wyniki, musimy poprawić infrastrukturę.

Z rządem też były problemy? FIFA ukarała Indonezję zawieszeniem ze względu na interwencje polityków w piłkę.

Dusan Bogdanović: To minęło, odbyły się wybory i władza została zmieniona. Już w tym sezonie nasze drużyny brały udział w międzynarodowych rozgrywkach.

Egy, ty masz okazję pracować w reprezentacji z Luisem Millą, czyli z dużym piłkarskim nazwiskiem. Jego pomoc jest mocno przydatna?

Szczerze, to Luis Milla bardzo dużo mi pomógł. To on doradził, że już teraz powinienem zrobić następny krok i przenieść się do europejskiego futbolu. W opinii trenera tylko w Europie mogę się szybko rozwijać i być czołowym graczem – nie tylko w azjatyckim futbolu, ale właśnie i tym europejskim. Dał mi wiele wskazówek dotyczących mojej gry na boisku, jednak ważne były również te rady pozaboiskowe. Jak pracować, jakie zespoły będą pasować do mojego stylu.

Rozmawialiście o samej Lechii?

Tak, mówiłem mu już, że przeprowadzam się do Gdańska.

I Milla zna Lechię?

Dusan Bogdanović: Oczywiście! Z tego, co zauważyłem, Polacy często narzekają na swój futbol, a on jest przecież na siódmym miejscu na świecie, kiedy włoska czy angielska drużyna zajmuje lokaty w drugiej dziesiątce. W mojej opinii nie jest tak źle, jak myślicie. Pracujecie dobrze w ostatnich latach.

Mamy o wiele silniejszy futbol reprezentacyjny od klubowego.

Dusan Bogdanović: Zaufaj mi, nie możesz mieć silnej kadry, jeśli nie masz wystarczająco silnej ligi. Myślę, że dla Egy’ego to jest dobre miejsce, by zacząć europejską karierę.

e1

A jakie były początki Egy’ego w Indonezji?

Dusan Bogdanović: Tam skauting piłkarzy jest trudny, ze względu na liczbę mieszkańców, ale jeden z trenerów znalazł Egy’ego na turnieju do lat 13 i przywiózł do rządowej akademii piłkarskiej. Drużyna narodowa zaczęła go powoływać do kadr młodzieżowych, Egy jeździł na międzynarodowe turnieje i grał bardzo dobrze. Zdobywał wiele trofeów: był najlepszym piłkarzem Gothia Cup w Szwecji, najlepszym piłkarzem i strzelcem Suratin Cup w Indonezji, najlepszym strzelcem AFF Cup do lat 19 w Birmie. Grał i błyszczał na turniejach, na których grali choćby Cristiano Ronaldo czy Zinedine Zidane. Egy nie ma tak znanego nazwiska, ale to też wielki talent.

Egy: Wcześniej zaczynałem jak inne dzieci, na ulicach i podwórkach, natomiast dużo pomogło mi to, że mój tata jest trenerem.

Po tym turnieju w Birmie byłeś mocno rozczarowany? Zajęliście trzecie miejsce, ale finał był blisko.

Byłem smutny, graliśmy bardzo dobrze, nawet w momencie, gdy było nas dziesięciu a rywali jedenastu, ale odpadliśmy po rzutach karnych z Tajlandią. Jednak tak jak wspomniałem – jeśli przegrywasz, musisz z tych błędów wyciągać wnioski i patrzyć w przyszłość. Być lepszym jutro. Nawet jeśli odczuwałem żal, zacząłem się skupiać na tym, co dalej.

Kto jest twoim piłkarskim idolem?

Messi.

Dla rozwoju indonezyjskiej piłki nie jest przypadkiem problemem to, że nie macie kogoś takiego jak Lewandowski, za kim młodzi mogliby podążać?

Dusan Bogdanović: To jest jakiś problem, ale przecież to właśnie Egy może być tym numerem jeden.

Egy, nie czujesz się przytłoczony sławą?

Nie. Powiem ci szczerze: okej, jestem znany w Azji, ale tutaj wciąż nie wyrobiłem sobie nazwiska. Wiesz, co mnie denerwuje? Że media widzą we mnie głównie produkt, a ja nie mogę się doczekać, aż zagram. Chcę udowodnić, dlaczego tu jestem, nie przyjechałem tu przecież ze względów marketingowych.

Dusan Bogdanović: Jak myślisz, dlaczego Egy jest tak popularny w Azji? Przecież nie dlatego, bo dobrze wygląda. On świetnie gra w piłkę i sprawia, że o Indonezji jest głośno poza granicami kraju. Stąd ma tylu fanów.

Kiedy ta sława się zaczęła, w jakim momencie kariery?

To dobre pytanie, bo dla Indonezyjczyków, jeśli grasz dobrze, możesz być sławny, ale nie tak bardzo, jak sławny jest Egy. Dla nich najważniejsze jest to, by robić coś świetnego poza krajem. Myślę, że to zaczęło się po Gothia Cup w Szwecji. Po tym, jak Egy i drużyna wygrali to trofeum, a Egy był najlepszym graczem turnieju, sława zaczęła rosnąć, a gdy osiągnął sukces w Birmie, zaczął być jednym z najsławniejszych sportowców w kraju.

Znacie historię Freddy’ego Adu?

Nie.

Dusan Bogdanović: Ja znam.

To przykład, z którego można wyciągnąć lekcję, biorąc pod uwagę karierę Egy’ego.

Dusan Bogdanović: Pozwól mi o tym pomyśleć, to moja praca. Znamy Egy’ego i znam jego mentalność, jego marzenia. On nie będzie miał tych samych problemów. Skupia się na tym, by grać jak najlepiej w piłkę. Nie lubię więc takich porównań, bo według mnie historia Adu i historia Egy’ego będą kompletnie inne.

Kiedy zacząłeś współpracować z Egy’m?

Trzy lata temu.

Egy ma 17 lat i będzie dorastał. Nie boisz się tematów imprez, dziewczyn?

Dusan Bogdanović: Zdecydowanie nie.

A sportowo problemem jest to, że Lechii grozi spadek?

Dusan Bogdanović: Nie. Widziałem już inne mecze Lechii i znam jakość tej drużyny. Mogę być rozczarowany, ale nie dlatego, bo grozi im spadek, tylko dlatego, że ten zespół powinien być w pierwszej czwórce ekstraklasy. Jednak Lechia na pewno nie spadnie z ligi. A za rok, wierzę, znów będzie w czołówce.

Na jakiej pozycji boiskowej Egy jest najlepszy?

Dusan Bogdanović: Jego najlepszą pozycją jest ofensywny pomocnik, raczej nie klasyczna dziewiątka.

Taki też numer wziął w Lechii, a dziesiątka to przecież zawsze duża odpowiedzialność.

Dusan Bogdanović: Tak, wziął numer 10 i wie, kto nosi ten numer teraz, ale też będzie szczęśliwy, jeśli Sebastian Mila zostanie w zespole na następny sezon, bo może się od niego dużo nauczyć. Ta decyzja nie jest ostateczną, dopiero tak naprawdę będziemy wybierać numery na kolejne rozgrywki, Egy może wziąć 100 albo 99. Natomiast zawsze wybiera dziesiątkę, w pierwszej reprezentacji Indonezji też ją nosi. Ona go motywuje, wie, że musi bardzo się starać, by udźwignąć jej ciężar. Jednak taki jest: mocno w siebie wierzy, jest bardzo pewny tego, co robi. I ja też jestem pewny, że Egy osiągnie sukces.

Rozmawiał PAWEŁ PACZUL

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

42 komentarzy

Loading...