Olimpia Grudziądz dopiero co ściągnęła Hiszpana, który w Primera Division popsuł trenerski debiut Josepa Guardioli, a teraz zakontraktowała Chorwata z jeszcze ciekawszą przeszłością. Piłkarzem pierwszoligowca został Ante Vukusić. Bardzo rzadko się zdarza, żebyśmy przy transferze jakiegoś obcokrajowca do I ligi nie musieli od razu sięgać do wyszukiwarki. W tym przypadku właśnie tak było. Skąd napastnik z takim CV znalazł się w Grudziądzu?
Na palcach jednej ręki można policzyć stranierich przychodzących na zaplecze Ekstraklasy, którzy swoimi “papierami” mogliby się równać z Vukusiciem. W zasadzie na myśl przychodzą tylko cztery przykłady. Daisuke Matsui kiedyś wyróżniał się w Ligue 1 i uzbierał tam prawie 150 meczów, ale do Odry Opole przychodził już jako 36-letni emeryt. Tej zimy, po zaledwie kilku miesiącach, go pożegnano. Z kolei na wiosnę 2015 roku szeregi Arki Gdynia zasilił Gaston Sangoy (m.in. sześć goli w La Liga dla Sportingu Gijon), lecz miał zaległości i nadwagę. Błysnął dopiero na koniec sezonu ze Stomilem Olsztyn, a że był jedynie wypożyczony z Kataru, po awansie zrezygnowano z jego usług. Michal Papadopulos został w Zagłębiu Lubin po spadku i był pierwszoligowcem mającym w dorobku gole w ekstraklasie niemieckiej, holenderskiej i rosyjskiej. Marquitos, kiedyś trafiający w Primera Division z Realem Madryt i Barceloną (łącznie sześć bramek na tym poziomie) dziś już po raz drugi zakłada koszulkę Miedzi Legnica. Cały czas jest tam wyróżniającą się postacią.
W przypadku Vukusicia haczyk jest oczywisty: facet po raz ostatni pojawił się na boisku 11 grudnia 2016 roku, reprezentując barwy niemieckiego drugoligowca Greuther Fuerth. To jednak nie wszystko. Później, przy okazji transferu do rosyjskiego FK Tosno, usłyszał szokujące wieści: od kilku lat grał z jednym sprawnym płucem! Wykryto to przypadkowo, co opisywał portal championat.com. Chorwat skarżył się na ból pleców. Wykonano MRI kręgosłupa, które nie wykazało żadnego problemu, ale uwagę lekarzy zwróciły wtedy płuca zawodnika. Po dokładnych badaniach okazało się, że cierpi on na odmę opłucnową. Cytat z Wikipedii: to wtargnięcie powietrza lub innych gazów do jamy opłucnej spowodowane najczęściej uszkodzeniem miąższu płucnego lub przedziurawieniem ściany klatki piersiowej. Odma opłucnowa jest jednym ze stanów nagłych i jako taka wymaga niezwłocznej interwencji chirurgicznej.
Vukusić trafił do moskiewskiej kliniki. Przez pięć dni leżał z drenażem, ale nie dawało to efektów: płuca chwilowo były wyprostowane, by potem znów opadać. Zdecydowano się na operację, podczas której usunięto mu górną część płuc, skąd pochodziło powietrze. Lekarze stwierdzali wprost, że prawdopodobnie ocalono piłkarzowi życie. Wcześniej z chorobą miał wydolność przeciętnego człowieka, a przecież poddawany był obciążeniom dla profesjonalistów. Mogło się to skończyć tragicznie, choćby podczas… lotu samolotem.
Po operacji zagrożenie minęło. Po trzech miesiącach mógł on wznowić profesjonalną karierę. W barwach Tosno nigdy nawet nie zadebiutował, ale transfer tam sprawił, że rozwiązał swoje problemy zdrowotne. Przeznaczenie. Można zakładać, że jego motywacja do działania teraz jeszcze wzrosła. Mówimy o piłkarzu, który ma dopiero 26 lat, więc jeśli choćby częściowo nawiąże do dawnych chwil, kibice Olimpii będą mieli nowego ulubieńca.
A jest do czego nawiązywać. Vukusić w szczytowym momencie swojej kariery był wyceniany przez Transfermarkt na 5 mln euro. Jako 18-latek zaczął regularnie występować w Hajduku Split, a od sezonu 2010/11 był jego gwiazdą. Łącznie dla tego klubu zdobył 42 bramki w 99 meczach. W Lidze Europy trafiał do siatki m.in. Interu, Zenitu i Anderlechtu.
Latem 2012 włoska Pescara kupiła go za 3,7 mln euro. Serie A nie udało się podbić. W dziewiętnastu spotkaniach strzelił tylko jednego gola. Tego jedynego w wygranym 2:0 starciu z Genoą.
Pescara miała katastrofalną drugą część sezonu. W ostatnich dziewiętnastu kolejkach wywalczyła… dwa punkty i z hukiem zleciała do Serie B. Tam rzadko korzystano z usług Chorwata, co skończyło się wypożyczeniami do ekstraklasy szwajcarskiej (26 spotkań i 8 bramek dla Lausanne Sports) oraz belgijskiej (15 meczów i 3 gole dla Waasland-Beveren). W końcu definitywnie odszedł do Greuther Fuerth. Patrząc na intensywność jego występów, problemy wydolnościowe miał co najmniej od czasów belgijskich.
Trudno stwierdzić, co z tego wszystkiego wyjdzie. Historia pokazuje, że takie “odbudowy” w polskiej piłce w większości kończą się niepowodzeniem. Bez wątpienia obie strony mają wiele do stracenia. Jeśli Olimpia spudłuje i ciągle będzie bez rasowego snajpera, to prawdopodobnie spadnie do II ligi. Vukusić natomiast w takim przypadku raczej byłby na dobre spalony dla poważnego futbolu, o którym jeszcze myśli.
***
Cóż, będziemy się z uwagą przyglądać. Zainteresowani tym transferem zadzwoniliśmy do prezesa Olimpii, Jacka Bojarowskiego. Przyznał on, że… Vukusić już po złożeniu podpisów dostał ofertę z dużo lepszej ligi! Przeczytajcie.
26-letni Ante Vukušić piłkarzem Olimpii!
⚽️ Serie A, Serie B, 2. Bundesliga, Super League, Jupiler Pro League, 1.HNL
❗️ 2012: transfer z Hajduka Split do Pescary za blisko 4 mln euroWięcej: https://t.co/ewg6w5nYbF pic.twitter.com/m8q0iQhx9j
— Olimpia Grudziądz (@GKSOlimpia) 7 marca 2018
Od początku tej zimy zakładaliście, że szukacie obcokrajowców z ciekawym CV, którzy ostatnio mieli pod górkę i mogliby być chętni na I ligę?
Wymusiła to nasza aktualna sytuacja. Potrzebowaliśmy wzmocnień w ofensywie, jesienią strzelaliśmy zdecydowanie najmniej goli w całej stawce. Nie mieliśmy wtedy małego potencjału jak na I ligę, ale z powodu kontuzji traciliśmy ważnych zawodników: Daniela Ferugę, Kamila Kurowskiego czy Damiana Michalika. Zaburzone zostały proporcje między młodzieżą a piłkarzami bardziej doświadczonymi, tych drugich brakowało. W wielu meczach toczyliśmy wyrównaną walkę, ale koniec końców nie punktowaliśmy. Sytuacja w tabeli zmusza nas do pozyskania piłkarzy z doświadczeniem, ogranych na wyższym poziomie.
Czyli zawodnicy podobni do Vukusicia interesowali was nie tylko przez ostatni tydzień?
Tak, szukaliśmy piłkarzy o takiej charakterystyce z potencjałem ofensywnym. Mario Martinez jest typową “dziesiątką”, Vukusić to napastnik, a wcześniej przyszli skrzydłowi Matej Podlogar i Filip Jazvić. Środek pola zabezpieczy nam Robert Candrea. To były przemyślane transfery, właśnie na tych pozycjach potrzebowaliśmy więcej jakości. Oczywiście nazwisk przewijało się dużo więcej. Zimą wolnych zawodników jest mniej, ale na sam koniec trafili się gracze wolni, którzy przeszli wszystkie badania i testy, są przygotowani do gry. Nie trzeba ich stawiać na nogi od zera, a jakość piłkarską mają bez dwóch zdań. Zobaczymy, jesteśmy pełni optymizmu.
Vukusić nie grał od grudnia 2016 roku. Też jest gotowy?
Tak. Zaliczył wszystkie badania. Pauzował, bo miał te problemy z płucem, ale teraz jest w stu procentach zdrowy. Przeprowadziliśmy też badania wydolnościowe, Beep Test. Wyniki były pozytywne, dlatego zdecydowaliśmy się na zakontraktowanie Chorwata, który ma bardzo dobre CV i duże umiejętności.
Trudno było namówić kogoś takiego do transferu, czy raczej on sam wyrażał zainteresowanie, bo chce się odbudować?
Szukał klubu, ale tak do końca do I ligi i Olimpii Grudziądz się nie garnął. Nie oszukujmy się. Na pewno dalekosiężne plany tego zawodnika sięgają znacznie wyżej niż drugi poziom rozgrywkowy w Polsce. Miał jednak rok bez gry, nie narzekał na nadmiar ofert z lig ekstraklasowych. Zdecydował się więc na przyjście do nas i to dosłownie w ostatniej chwili, bo już po podpisaniu umowy dostał propozycję ze szwajcarskiej ekstraklasy. Zdążyliśmy jednak wszystko sfinalizować.
Vukusić nie był rozczarowany z tego powodu?
Nie, to profesjonalista. Doskonale wie, jak ważne będzie dla niego to pół roku. Może się pokazać z na tyle dobrej strony, że zainteresuje się nim nasza Ekstraklasa, a może i jakieś kluby z lig, w których już wcześniej występował.
Czyli nawet nie czarujecie się, że on tu przyszedł na dłużej.
Patrzymy realnie. Ma kilka miesięcy, żeby się wypromować i pójść wyżej. Jego ambicje są większe niż Olimpia czy w ogóle I liga. Nie ma sensu się oszukiwać, że jest inaczej.
Martinez czy Vukusić mają rekordowe kontrakty w historii Olimpii?
Nie, nie wychodziliśmy poza nasze ramy. Nie podpisywaliśmy z nimi długich kontraktów. Oni nie przyszli tu zarabiać wielkich pieniędzy, to ma być ich okno wystawowe. Na pewno nie są to tani piłkarze jak na naszą kieszeń, ale jednak na miarę naszych możliwości. Nie wygłupialiśmy się i nie szarżowaliśmy finansowo.
Chorwat i Hiszpan na treningach już pokazują, że są z innej półki niż przeciętny pierwszoligowiec?
Piłkarsko tak, ale pamiętajmy, że I liga jest mocno specyficzna, bazuje na motoryce i walce, umiejętności często schodzą na drugi plan. Będą musieli się przystosować do tych okoliczności.
Krótko mówiąc: wiosną zobaczymy zupełnie inną Olimpię Grudziądz?
Dokładnie. Taki jest plan, nad tym pracowaliśmy i właśnie dlatego sprowadziliśmy takich piłkarzy. Mamy nadzieję, że obrona nadal będzie solidna – w tym względzie tylko Chojniczanka i Miedź są lepsze – a do tego dojdzie znacznie więcej kreatywności i jakości z przodu. Potrzebowaliśmy zawodników potrafiących stwarzać sytuacje napastnikom. Nie tylko oni byli winni, że zdobyliśmy zaledwie 11 bramek. Za mało było do nich dobrych podań. Teraz będzie inaczej, bo poza transferami znów zdolni do gry są Marcin Woźniak oraz wspomniani Feruga, Michalik i Kurowski. W ofensywie mamy dziś dużą rywalizację.
Nie boicie się czarnej serii obcokrajowców w Grudziądzu? W zasadzie z piłkarzy ofensywnych nikt na dłuższą metę wam nie wypalił, nawet Nildo po dobrym początku odchodził jako ktoś niepotrzebny.
Czytałem wasz tekst o Martinezie i zapomnieliście o Denisie Popoviciu, który wypromował się u nas do Wisły Kraków.
Trudno go było uznać za piłkarza stricte ofensywnego.
U nas najczęściej grał jako “dziesiątka”. Ale mniejsza z tym – wiadomo, że jakieś ryzyko istnieje, ale sądzę, że mniejsze niż wcześniej. Boisko wszystko zweryfikuje. Staramy się stwarzać całej drużynie jak najlepsze warunki, a reszta wyjdzie w praniu.
PRZEMYSŁAW MICHALAK
Fot. Kamil Zieliński/olimpiagrudziadz.com