Jeśli myśleliście kiedyś o tym, żeby „pierdolnąć to wszystko i wyjechać w Bieszczady”, ale niezbyt lubicie góry, to mamy dla was świetną alternatywę. Możecie mieć własną wyspę w Finlandii. Kompletnie na wyłączność. Wystarczy „tylko” rzucić oszczepem ponad 93,09 metra.
Uprzedzając pytania: nie, nie robimy sobie jaj i jesteśmy całkowicie zdrowi na umyśle. Nie jesteśmy tylko pewni, czy to samo mogliby napisać organizatorzy mityngu lekkoatletycznego w Turku. Paavo Nurmi Games, bo tak się zwie ta impreza, to całkiem rozpoznawalna marka w lekkoatletycznym świecie. Na tyle, że stara się o wejście do Diamentowej Ligi – elity elit, gdzie startują najlepsi. Takiej Ekstraklasy dla lekkoatletów.
Co zrobiliby normalni organizatorzy w sytuacji, w której chcieliby przyciągnąć mistrzów w danej dyscyplinie? Podnieśli nagrody pieniężne? Dogadali się ze sponsorami i zaoferowali za zwycięstwo auto/skuter/złote i ładnie błyszczące trofeum? Nuda. Zdecydowanie bardziej wolimy fińską fantazję i pomysłowość, która podsunęła im pomysł, by… zaoferować najlepszemu z oszczepników wyspę.
Powtórzmy to jeszcze raz: gość, który wygra te zawody dostanie w nagrodę wyspę. Musi tylko rzucić więcej niż 93,09 metra. Tyle wynosi rekord Finlandii. Jeśli znacie kogoś, kto jest szerszy w bicepsie niż większość ludzi w udzie, to szybko dajcie mu znać. Mityng jest w czerwcu, zdąży się przygotować. Może zaprosi was czasem na grilla, gdy już się tam rozgości.
Fakt faktem, że Finowie mają z czego wybierać. W okolicach Turku, gdzie odbywają się Paavo Nurmi Games, znajduje się około 20000 wysp. Dwadzieścia tysiaków. Przyjmując, że część z nich jest już teraz zamieszkana, i tak możemy śmiało założyć, że organizatorzy zawodów będą mogli rozdawać kolejne wystarczająco długo, by ludzi na takich imprezach zastąpiły roboty i nikogo więcej to nie obchodziło. Tak nam wyszło z obliczeń.
Johannes Vetter, mistrz świata, przyznał, że to szalony pomysł, by po chwili dodać, że to jasne, że chce wygrać wyspę. Thomas Roehler, złoty medalista olimpijski, wyraził z kolei nadzieję, że zmieści się na niej sauna. My jesteśmy ciekawi głównie tego, jak będzie wyglądać wręczenie opcjonalnej nagrody. Przymusowa wywózka zamiast wejścia na podium?
Swoją drogą to chyba jakaś fińska tradycja, by dawać niecodzienne nagrody czy prezenty. Gość, od którego impreza ta wzięła swoją nazwę – Paavo Nurmi – dostał na sześćdziesiąte urodziny… właśnie te zawody. Serio. Nie wiem, jak wy, ale my wolelibyśmy niezłą whisky czy dobrą książkę. Inna sprawa, że my nigdy nie zdobyliśmy dziewięciu złotych medali olimpijskich, a Nurmi tak.
Dobra, ale oddajmy Finom, co ich. Nawet jeśli wyspa okaże się skałką ledwo wystającą nad morze, na której nie zmieści się nawet sauna, to trzeba przyznać jedno: wiedzą, jak się zareklamować. Teraz tylko czekać, aż inne mityngi podchwycą temat. W Rzymie rozdawać będą wzgórza (choć liczba tych akurat jest dość mocno ograniczona), w Doha szyby naftowe, a w amerykańskim Eugene stany.
Zróbcie to, a będziemy oglądać każde zawody w rzucie oszczepem. Przysięgamy.