Reklama

Nieoczekiwana zamiana miejsc. Wszystko w nogach Griezmanna?

redakcja

Autor:redakcja

04 marca 2018, 10:01 • 8 min czytania 2 komentarze

Filozofia, styl, system, szkoła trenerska, <tu wstaw kolejne pasujące określenie>… Niezależnie jak to nazwać, biorąc pod uwagę powyższe, pomyślcie o dwóch najbardziej antagonistycznych wobec siebie postawach piłkarskich. Co wam przychodzi do głowy, jakie konkretnie zespoły?

Nieoczekiwana zamiana miejsc. Wszystko w nogach Griezmanna?

Jednym z waszych pierwszych pomysłów powinna być para Barcelona – Atletico. W ostatnich latach nie było dwóch innych klubów, w których wyznawałoby się tak różne od siebie podejścia. Dopiero w obecnym sezonie Ernesto Valverde zaczął zmieniać oblicze Blaugrany, na co cules często narzekają. Zwłaszcza zimą wpadło im w ręce kilka argumentów, bo w styczniu i lutym Duma Katalonii zdecydowanie nie zachwycała, w przeciwieństwie do Atletico. Nastąpiła więc nieoczekiwana zamiana miejsc. Czy zwiastuje ona to, co będzie się działo w ostatnich miesiącach w Primera Division?

To barceloniści barcelonistom zgotowali ten los – chciałoby się napisać, z przymrużeniem oka. Był bowiem taki moment, kiedy podopieczni El Txingurriego osiągnęli aż 11 punktów przewagi na drugim Atletico oraz jeszcze bardziej okazałą nad Realem Madryt i wydawało się, że La Liga została już pozamiatana. Koniec, finito, można wręczyć im trofeum. Ale jak to często bywa, komfort zgubił aktualnych liderów tabeli. Bo dzisiejsza Barca w niczym nie przypomina tej z jesieni, kiedy przejeżdżała się po kolejnych rywalach jak walec.

HIT DLA ATLETICO? KURS 5,80 W LV BET!

Wiadomo, mając aż tak duży margines błędu i konieczność gry praktycznie co 3 dni od początku roku i niemal aż do końcówki marca trzeba mądrze dysponować siłami piłkarzy. Ale czy właśnie to zrobił Valverde? Blaugrana podpadła w przeciwną skrajność, czyli stała się zbyt wygodna i minimalistyczna. Zerknijmy w terminarz:

Reklama
Źródło: whoscored

Bilans bramkowy jest jak najbardziej korzystny, aczkolwiek mocno zawyżony przez mecze z Betisem oraz Gironą, gdzie jednak rywali sami pozwolili robić z siebie chłopców do bicia. Ale już za każdym innym razem, gdy tylko ktoś mocniej postawił się obecnym liderom La Ligi, ci często mieli ogromne problemy. „Cierpieli”, jak to się wyświechtanie mówi w Hiszpanii. A razem z nimi wszyscy oglądający mecze, bo mało polotu było nawet w występach Messiego. Wiedz, że coś się dzieje, gdy nawet Argentyńczyk przestaje czarować, zupełnie jakby brakowało mu many w grze komputerowej.

Przez większą część obecnych rozgrywek w hiszpańskich mediach i rozmowach kibiców często pojawiał się termin „unocerismo” – pojęcie, którego nie da się dokładnie przetłumaczyć na język polski. Oznacza ono tyle co zachowawcze, żeby nie powiedzieć wręcz bojaźliwe podejście do futbolu. Bramka na 1:0, a potem wycofujemy się, skupiamy na defensywie, by dowieźć taki wynik do końca. Brzmi znajomo? Musi, bo nie raz „unocerismo” stawało się podstawą tak zwanego „cholismo”, strategii na której polegał Diego Simeone. I tak jak wspomnieliśmy, mówiono oraz pisano o nim bardzo dużo w kontekście tego jak prezentowali się Rojiblancos na jesień. Parę ładnych raz zresztą zemściło się na madrytczykach – w Primera Division na przykład z Barceloną właśnie, albo Villarrealem. W Lidze Mistrzów natomiast dwukrotnie z Chelsea, przez co europejskie wojaże Atleti będziemy teraz obserwować w czwartki.

MISTRZOSTWO ATLETICO MADRYT? LV BET WYCENIA PO KURSIE 13,00!

Dziś ten termin znacznie bardziej pasuje do chłopaków Valverde. Mecz z Alaves? Wymęczone zwycięstwo w końcówce spotkania. Ligowe derby Katalonii? Remis, trzeba było gonić rezultat. Getafe? Niby ogromna dominacja, ale tylko w posiadaniu piłki, z czego niewiele wynikało. Chelsea? Powiedzmy to sobie szczerze – Conte zmiażdżył Barcę taktycznie. Gdyby nie idiotyczny błąd Christensena, Blaugrana wpadłaby w poważne tarapaty. Ekipie El Txingurriego postawiło się ostatnio nawet Las Palmas prowadzone przez Paco Jemeza, bo gdy goście objęli prowadzenie, nie potrafili pójść za ciosem.

Efekty są takie, że w cztery kolejki Atleti odrobiło do liderów sześć punktów, a za chwilę będzie miało okazję, by jeszcze dłużej trzymać oddech przy karku Dumy Katalonii. I sami nie wiemy, w czym tkwi obecnie większa siła Rojiblancos. W obronie? Ta imponowała praktycznie od sierpnia, zwłaszcza w La Lidze, gdzie straciła tylko 11 goli, a ogólnie zachowała 17 czystych kont w 26 spotkaniach. Gdyby zaszła taka potrzeba, Godin i spółka pewnie nie przepuściliby nawet promieni roentgena.

Reklama

Z drugiej strony mamy Antoine’a Griezmanna, innego architekta nadziei na uczynienie tego sezonu udanym. Wiadomo, od Simeone tego nie usłyszycie, że Los Colchoneros zamierzają gonić Barcę w Primera Division oraz walczyć o tryumf w Lidze Europy. On i jego podopieczni będą gadać o zasadzie „partido, a partido”, ale wszyscy wiemy, jakie są ich długofalowe plany. I to właśnie Griezmann sprawił, że znów piszemy o Atletico jako o zespole zdolnym do walki o najwyższe cele.

Legendy do powyższego tweeta raczej nie musimy robić, prawda? Wszystko jest podane jak na tacy, a patrząc na wyczyny napastnika z Sevillą i Leganes gały w ogóle wychodzą z orbit. A to nie były tylko mecze skuteczne w jego wykonaniu, lecz także efektowne, bo pełne kreatywnych zagrań oraz zaangażowania. Francuz musiał walczyć o ponowne odzyskanie zaufania fanów, po tym jak popadł z nimi w konflikt przy okazji spotkania z Valencią. Starcie to już zmierzało ku końcowi, Rojiblancos prowadzili, ale trafiła się jeszcze szansa na wyprowadzenie kontry. Zamiast tego Griezmann zwolnił akcję, przez co fani zaczęli na niego gwizdać, on zaś odwrócił się w kierunku trybun, uciszając je. A że już wcześniej fani mieli mu za złe kiepską dyspozycje z jesieni, a także bujanie w obłokach w barwach Manchesteru United, to relacje pomiędzy obiema stronami znacznie się pogorszyły.

Swoimi ostatnimi występami Antoine ponownie jednak zyskał szacunek w środowisku kibicowskim. Również dlatego, iż zrozumiał swój błąd, o czym świadczą jego wypowiedzi. – Wszyscy chcemy dawać im radość. Pomyliłem się w tym co mówiłem i pokazywałem w kierunku trybun, na szczęście nie mylę się na boisku. Na murawie pokazuję, że kocham ten klub, Diego Simeone oraz moich kolegów z szatni, szanuję ich. Potrzebuję wsparcia zarówno w domu jak i na stadionie. Doceniam to, dlatego staram się dobrze grać – mówił po meczu z Leganes. Wcześniej zaś w obronie napastnika stawał sam El Cholo. – Gdybym był kibicem Atletico, zrobiłbym wszystko, żeby Griezmann został na dłużej w naszej drużynie – deklarował szkoleniowiec.

GOL ANTOINE GRIEZMANNA? KURS 3,10 W LV BET!

Hiszpański dziennik AS przeprowadził niedawno uliczną ankietę, w której przepytywani fani Los Colchoneros byli zgodni – goście będą w stanie wygrać na Camp Nou właśnie dzięki francuskiemu napastnikowi. A on z kolei szuka źródeł swojej genialnej dyspozycji w tym, iż występuje u boku Diego Costy. Często z dużym dystansem traktujemy gadanie o tym, że ktoś komuś robi miejsce w ataku, ściąga uwagę obrońców i tym podobne, ale w tym wypadku ewidentnie coś w tym jest. Patrząc na samą jakość piłkarską – między byłym zawodnikiem Chelsea a Kevinem Gameiro czy Fernando Torresem jest przepaść. – Diego daje mi dużo wolności w grze. Przy nim mogę robić to, co lubię najbardziej. Zejść do boku albo do środka, jednocześnie nadal mając jeszcze kogoś przed sobą. To on „uderza” w defensywy rywali, ja stanowię dla niego wsparcie – opowiadał Antoine. Teraz już w ofensywie nie wszystko zależy od niego, dlatego właśnie Atletico jest ostatnio znacznie skuteczniejsze.

I gdyby nie fakt, że wokół Francuza znów dzieje się sporo (nie tylko na boisku), pewnie moglibyśmy obstawić, iż prędzej czy później przeskoczy El Niño w rankingu najlepszych strzelców w historii Rojiblancos. Brakuje mu jednak 21 trafień, co nawet przy tak spektakularnej formie Griezmanna jak obecna byłoby zadaniem praktycznie niewykonalnym. A dlaczego tak piszemy? Hiszpańskie media od jakiegoś czasu regularnie donoszą o jego transferze, który ma stać się faktem latem tego roku. Zamiana Wanda Metropolitano na Camp Nou w zamian za 100 milionów euro, co w obecnych realiach wydaje się być przeceną. Ale czy to przypadek, że plotki wzmogły się akurat teraz? Oczywiście, że nie. Po pierwsze, ponieważ zbliżający się mecz podbije kliki, to naturalne. Po drugie, bo jest szansa, iż plotki znów zamieszają w głowie napastnika, przez co ten zagra gorzej z ze swoim – prawdopodobnie – przyszłym klubem.

Źródło: l'sportiu

Być może Griezmann z upływem czasu faktycznie rzeczywiście zmierza ku Camp Nou, ale dziś zagra o to, by to cała drużyna zbliżyła się do Blaugrany – Nie gramy o remis, chcemy zwyciężyć. Ostatnio złapaliśmy dobrą formę, a poza tym mamy odpowiednich zawodników, żeby tego dokonać. Barcelona również posiada wybitnych graczy, ale myślę, że my także stworzymy parę groźnych okazji. Będziemy musieli wykorzystać kontrataki – zapowiadał Filipe Luis. Potwierdza to też ustawienie, jakie na treningach testował Simeone, z czterema typowymi pomocnikami w drugiej linii – Koke, Saul, Thomas, Gabi. I teraz pytanie – lepiej będzie wystawić słabszego, bardziej zmęczonego Paulinho, który porozpycha się trochę pomiędzy tym kwartetem, czy jednak Coutinho, maksymalizując kreatywność zespołu?

A zatem scenariusz – przynajmniej patrząc na style gry – dobrze nam znany i chyba niekoniecznie lubiany. Ale gdy weźmiemy pod uwagę samą skuteczność… No to już dzisiejszy hit wcale nie musi mieć tak oczywistego przebiegu. Bo tę Barcelonę wcale nie jest tak trudno ukłuć. Skoro mogły Alaves, Espanyol czy Girona za pomocą Guidettiego, Gerarda Moreno oraz Portu, to tym bardziej zabójczo skutecznego Griezmanna oraz Diego Costy należy się obawiać. Bo na ten moment to bardziej to historia niż teraźniejszość świadczy za Barceloną, gdyż Rojiblancos nie wygrali na Camp Nou od 12 lat. Simeone zaś w lidze ta sztuka nie udała się nigdy. Z drugiej strony Valverde także jeszcze nie udało się pokonać El Cholo. Klincz. Chociaż my wolelibyśmy raczej wymianę ciosów…

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Hiszpania

Hiszpania

Kibice Barcelony znów uderzają w Viniciusa. Obrzydliwe obrazki [WIDEO]

Piotr Rzepecki
8
Kibice Barcelony znów uderzają w Viniciusa. Obrzydliwe obrazki [WIDEO]
Hiszpania

Bellingham: City? Gdy przyszedł Real, nawet się nie zastanawiałem

Szymon Piórek
2
Bellingham: City? Gdy przyszedł Real, nawet się nie zastanawiałem

Komentarze

2 komentarze

Loading...