Gennaro Gattuso trenerem Milanu jest dopiero kilka miesięcy, a zdążył już zasmakować niemal wszystkiego. Był na dnie, gdy początkowo jego zespół grał jeszcze gorzej niż pod wodzą Vincenzo Montelli. Był sfrustrowany, był wnerwiony, był nazywany najgorszym szkoleniowcem Milanu w ostatniej dekadzie, gdy zremisował z totalnymi outsiderami z Benevento. Minęło jednak zaledwie kilka tygodni, by z bruku wzniósł się… właściwie niemal na szczyt. Bo odbudowanie zawodzącego od lat Milanu w tak krótkim czasie i przywrócenie nadziei nawet na awans do Ligi Mistrzów, to w tym sezonie coś więcej niż K2 zimą.
AC Milan. Nazwa wciąż szlachetna, ale rzeczywistość od lat co najmniej niewesoła. Wiecznie wielkie oczekiwania, wiecznie wielka napinka, wiecznie mocne ruchy na rynku transferowym. I – od przynajmniej 5 lat – wieczne rozczarowania.
Życie kibica Milanu po prostu nie należy do najłatwiejszych. Nie jest to jeszcze może poziom rozgoryczenia porównywalny z Arsenalem ostatnich paru lat, jednak we Włoszech, obok lokalnego rywala, Interu, to chyba grupa, w której oczekiwania najmocniej rozjeżdżają się z faktycznymi dokonaniami. Co ważne – to nie do końca tak, że kibice z czerwono-czarnej części Mediolanu żyją wspaniałą przeszłością i jedynie na podstawie sentymentów formułują swoje oczekiwania co do przyszłości. Nie, to zupełnie nie tak – ich wiara ma dość mocne podstawy – chyba każdy kibic uwierzyłby, że za 200 milionów euro można zafundować na boisku choć trochę jakości.
200 milionów euro!
Wielokrotny mistrz Włoch właśnie tyle wydał na transfery w zaledwie jednym okienku. A przecież grube inwestycje prowadzi się tam od lat – sezon 15/16 to 83 miliony wydane na czterech zawodników, z czego w Milanie ostał się już tylko jeden – Baccę, Bertolacciego i Luiza Adriano już wypchnięto dalej.
I po wydaniu tej małej fortunki, solidnie wzmocnieni „Rossoneri” nie potrafili nawet przebić się do czołówki, a co dopiero zawalczyć o mistrzostwo kraju. Po 14. kolejkach zajmowali dopiero siódmą pozycję w tabeli, a do lidera tracili 18 oczek. Wyniki zresztą i tak nie do końca oddawały skalę cierpień fanów Milanu oglądających wieczne kunktatorstwo, lenistwo, minimalizm i brak koncentracji. W obronie niefrasobliwie i niedokładnie, w ataku sztampowo i bez błysku. Winnego znaleziono dość szybko i w listopadzie Vincenzo Montella poleciał ze stołka, a na jego miejsce wskoczył Gennaro Gattuso. Wybór z jednej strony nieoczywisty – bo przecież doświadczenie trenerskie „Rino” w żaden sposób nie powala. FC Sion (grający trener), Palermo, OFI Kreta i AC Pisa. Nie jest to życiorys, z którym przebierasz w ofertach klubów z czołówki najlepszych lig świata. Z drugiej strony – jeśli problemy Milanu miały nie dotyczyć sfery czysto sportowej a raczej mentalności zawodników, trudno o lepszego kandydata. Charakterny, pracowity, wybuchowy, kojarzony z barwami klubowymi, z oddawaniem za nie nie tylko litrów potu, ale też krwi, w krytycznych chwilach także zębów czy kości. Gennaro zawsze miał wizerunek boiskowego zabijaki, który prędzej przegryzie rywalowi pięty, niż pozwoli, by znalazł się w dogodnej sytuacji strzeleckiej. Potrafił szamotać się nie tylko z rywalami, ale też z kolegami, którzy jego zdaniem nie poświęcali się w odpowiednim stopniu.
Wódz. Charyzmatyczny lider. Człowiek o temperamencie, przy którym suszarka Fergusona wydaje się rozmówką przy kawie i ciastkach.
***
Mogłeś dostrzec nadchodzącą czerwoną mgłę, on po prostu nie potrafił tego ukryć. Mogliśmy trafnie przewidzieć, co nas właśnie czeka i spróbować chociaż poukrywać wszystkie noże. Ale wtedy Gattuso łapał za widelce i próbował nas atakować w ten sposób. Nieraz trafiał w swój cel i po prostu wbijał widelce w skórę. Byliśmy delikatni jak tuńczyk, ten typ, który możesz kroić zwykłym nożem do chleba. Niektórzy z nas omijali nawet mecze z powodu urazów spowodowanych „widelcowymi atakami Rino”. Klub puszczał wtedy oficjalną informację o przeciążeniu mięśniowym.
~ Andrea Pirlo w autobiografii o sposobach motywowania kolegów autorstwa pana trenera Gennaro Gattuso, jeszcze podczas jego kariery zawodniczej.
***
Początki na San Siro w wykonaniu trenera Gattuso? Fatalne. Albo raczej – gorsze od fatalnych. W najgorszych koszmarach kibice Milanu nie wyobrażali sobie takich piłkarskich jaj, jakie dokonały się w meczu z Benevento. Beniaminek Serie A przegrał wszystkie wcześniejsze mecze. To nie żadna metafora, hiperbola, żadna próba wyolbrzymienia. Dosłownie – na tym szczeblu Benevento jeszcze nigdy nie zdobyło choćby punktu. Aż przyszedł mecz z drużyną prowadzoną przez Rino. Aż przyszedł doliczony czas gry, podczas którego golkiper czerwonej latarni ligi zapuścił się pod bramkę mediolańczyków. I pyk. Główka. 2:2. Remis z wielkim Milanem, pierwszy punkt w Serie A w historii klubu, w dodatku w takich okolicznościach.
– Po remisie z Benevento władze klubu zamurowało i próżno było szukać choć drobnych wypowiedzi. A wśród kibiców… Myślę, że to było największe wyrżnięcie głową o bruk w całym okresie wielkiego kryzysu, datowanego na lata 2012 – 2017 (z rokiem zakończenia to oczywiście myślenie życzeniowe). Katastrofa, kompromitacja, blamaż, hańba, odarcie z godności… To już był ten moment, kiedy kibice przestali szukać przyczyn takiego, a nie innego stanu rzeczy. Po prostu oddali się rozpaczy i czarnej czeluści. Nie dało się wystawić na większe wykpicie – powiedział nam Marcin Długosz, redaktor portalu ACMilan.com.pl.
Po tym falstarcie Milan jeszcze przerżnął z Rijeką a potem grał w kratkę, bo potrafił wygrać z Veroną i Bologną, a kilka dni później dostał w czapę od Atalanty i tej samej Verony, która wzięła rewanż na Mediolańczykach za porażkę w Pucharze Włoch. Przełamanie nadeszło dopiero po wygraniu derbów Mediolanu w krajowym pucharze. Milan wygrał w dogrywce, a zwycięską bramkę zdobył wychowanek klubu, Patrick Cutrone.
Od tamtego zwycięstwa Milan rozegrał jeszcze 12 spotkań i żadnego nie przegrał. Tak dobrze w klubie ze stolicy Włoch nie było od 2009 roku! Rzućmy okiem jeszcze na kilka statystyk:
– 584 minut bez straconej bramki
– wyeliminowanie Hellasu, Lazio i Interu w Pucharze Włoch, a tym samym awans do finału
– spacerek w Lidze Europy, w której Milan odprawił z kwitkiem klub Świerczoka i Góralskiego
– 19 meczów: 12 zwycięstw (dwa po dogrywce), 4 remisy i trzy porażki
No dobra, jest nieźle, ale co Gattuso zmienił w grze „Il Diavolo„? O to zapytaliśmy Marcina Długosza: – Zdecydowaną poprawę widać w obronie. Ostatnie sześć meczów Milanu to sześć czystych kont. Robi wrażenie. Gattuso na powitalnej konferencji powiedział, że „w ataku to się zobaczy, ale w obronie na pewno gramy trójką”. A potem zremisował z Benevento i przegrał z Rijeką… Od tego czasu wdrożył 4-3-3, a z czasem wykrystalizował swoją żelazną jedenastkę, która mu służy i go nie zawodzi. Odkąd nierozerwalny duet środkowych obrońców tworzy para Bonucci – Romagnoli, Milan nie przegrał ani jednego meczu. Ostatnie tygodnie w wykonaniu młodszego z Włochów są wręcz nieprawdopodobne, a jego progres to coś wspaniałego dla każdego kibica Milanu. W znakomitej formie jest też Calabria, swoje robi Donnarumma, a solidność utrzymuje Rodriguez, choć wszyscy od Szwajcara liczą na jeszcze trochę więcej… Sam Gattuso pytany o swój styl odparł: „Mało straconych goli i parę plaskaczy w twarz”. Cóż, wszystko się zgadza.
***
Wolałbym zostać dźgnięty nożem, niż stracić gola w takich okolicznościach.
~ Gennaro Gattuso o golu w doliczonym czasie gry, zdobytym przez bramkarza najgorszej drużyny Serie A, dającym tej ekipie pierwszy w historii punkt w lidze włoskiej. Mamy podstawy sądzić, że to nie retoryczna poza.
***
– Warto również zwrócić uwagę, że nikt tak jak Gattuso nie potrafił przekazać piłkarzom Milanu poczucia przynależności. Leo Bonucci powiedział w wywiadzie, że Gattuso ma niesamowitą umiejętność sprawiania, że do obowiązku poczuwają się wszyscy – od pierwszego do ostatniego w drużynie. Trener stawia ciągle praktycznie na tę samą jedenastkę, a jednak utrzymuje w ryzach całą drużynę i udaje mu się sprawić, że wszyscy czują się potrzebni. Na dwa mecze w Rzymie zabrał ze sobą każdego – nawet kontuzjowanych i zawodników, którzy po prostu siedzą na kontraktach i nie mają szans na grę. Franck Kessie zdradził kiedyś, że trener chce go zabić jak tylko zobaczy, że podczas treningu zdarza mu się chodzić, a nie biegać. To wszystko nazwałbym zdrową dyscypliną i poczuciem pasji. Nikt tak jak Gattuso nie potrafił przekazać piłkarzom Milanu poczucia przynależności – dodał Długosz.
***
Nie zamierzamy jeszcze obwieszczać, że Gattuso odbudował Milan i teraz już wszystko będzie super – jak za dawnych lat świetności – bo trochę na to za szybko. On sam zresztą twierdzi podobnie: – „Chcę coś wyjaśnić, nie jestem wielkim szkoleniowcem. Jestem wciąż początkującym, a nie wielkim guru na ławce trenerskiej, bo niczego jeszcze nie zdobyłem… Nie nauczysz się tego zawodu przez książki. Musisz dostać po zębach w wyniku niepowodzeń. Miałem już ich trochę, a będę miał na pewno wiele więcej”. Trzeba jednak docenić, że gość o dużo mniejszym doświadczeniu od Vincenzo Montelli, potrafił wykrzesać z tej drużyny dużo więcej. Oby tak dalej, a Milan niebawem wróci tam, gdzie jego miejsce.
Fot. NEWSPIX.PL