W dawnych, dawnych czasach, gdy dorobek kulturowy ludzkości zamykał się w malunkach wykonywanych na ścianach jaskiń, po planecie swobodnie spacerowały przeróżne duchy. Był zawsze gotowy do starcia Duch Walki, był zawsze gotowy do świętowania Duch Świąt, na Podlasiu o bajkowy nastrój od lat dbał Duch Puszczy. No i był też Duch Gry. Ten ostatni przez tysiąclecia czuwał nad sprawiedliwością wszelkich zawodów sportowych ze szczególnym uwzględnieniem piłki nożnej. Niestety, później człowiek wynalazł pismo, a wraz z nim – zasady. Gry zaczęto ograniczać przepisami, z rzadka jedynie powołując się na decydowanie zgodne z „duchem gry”.
Dziś Zbigniew Przesmycki zabawił się w szamana i postanowił wskrzesić nieco zapomnianego towarzysza ludzkości. Użytkownik Twittera o nicku „Arbiter Cafe”, zajmujący się regularnie sędziowskimi dylematami w spotkaniach z całego świata ujawnił dzisiaj korespondencję, jaką wystosował szef polskich arbitrów do swoich podwładnych w reakcji na kontrowersyjne decyzje z ostatnich dni.
Ustalmy na wstępie – pan Zbigniew miał dobre intencje, chciał, żeby było sprawiedliwie, żeby techniczne szczegóły nie przeszkadzały w podejmowaniu decyzji słusznych z punktu widzenia sportowego. Innymi słowy – by za zbyt wczesny gwizdek arbitra nie płaciła drużyna, która zdobyła prawidłowego gola, albo by pospieszenie wznowienie gry przez rywala nie przekreślało możliwości dokładniejszej weryfikacji błędnej decyzji sędziego. Założenia były szlachetne, ale sposób ich wprowadzenia w życie dość… naiwny?
Otóż Przesmycki napisał tak:
Tłumacząc to z sędziowskiego na nasz:
– wiem, że nie można weryfikować decyzji po wznowieniu gry, ale my zgodnie z duchem gry będziemy to robić
– wiem, że gwizdek przed zdobyciem bramki wyklucza uznanie gola, ale my zgodnie z duchem gry będziemy tak robić
Innymi słowy – Przesmycki przejrzał sytuacje z tego tygodnia, przede wszystkim z meczu Legii z Jagiellonią (weryfikacja po wznowieniu gry, drastyczne naruszenie przepisów) i Lecha ze Śląskiem (bramka nie dość, że z niewielkiego spalonego, to jeszcze istniało podejrzenie, że gwizdek sędziego zabrzmiał zanim piłka przekroczyła bramkę). Przejrzał i stwierdził – trzeba to naprawić! Przepisy przepisami, ale sprawiedliwość musi być. W poszukiwaniu tej ostatniej uruchomił ducha gry, no a dalej to już poszło.
Rozumiemy mocne pragnienie promowania ofensywnej gry, rozumiemy mocne pragnienie ułatwiania życia sędziom, czy próbę wykluczenia powtórki tak niejasnych i kontrowersyjnych sytuacji jak te z wtorku i środy. Ale rany, nie można tak swobodnie zmieniać sobie przepisów, które przecież w polskich rozgrywkach odgórnie narzuca IFAB. Dziś stwierdzimy, że w sumie to będziemy weryfikować po wznowieniu gry, zgodnie z tym mitycznym duchem gry, a jutro Przesmycki wpadnie na pomysł, że ożywieniem gry będzie powrót do zasady: „Trzy Rogi Karny”. Już widzimy te listy:
Drodzy Koledzy
Pomyślałem sobie, że bardziej ofensywna gra bramkarzy uatrakcyjni widowisko. Stosujmy zasady „ostatni stoi” i „zza połowy się nie liczy”, które uzasadnimy duchem gry.
Dobrej Nocy
Zbig
Sami jesteśmy ciekawi, co dalej. Sędziowie są trochę w kropce – bo jeśli zastosują się do wytycznych swojego przełożonego, to będą postępowali niezgodnie z przepisami IFAB. Trudno nam sobie wyobrazić Szymona Marciniaka, który według innych zasad gwiżdże w Polsce, według innych w Europie. Mamy nadzieję, że zamiast kolejnych „ulepszeń”, przewodniczący Przesmycki napisze jutro po prostu:
Ktoś mi się włamał na konto, Zbig.