Reklama

Zagłębie znęca się nad widzami

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2018, 18:26 • 3 min czytania 15 komentarzy

Uprasza się Zagłębie Lubin o zaprzestanie uprzykrzania nam życia. Mecz w ich wykonaniu był tak wyśmienity, że aż omal nie wyrzuciliśmy telewizora przez okno. Tak porywający, że trzy razy usnęliśmy. Tak fantastyczny taktycznie, że aż sami chyba zgłosimy się do Lubina z propozycją, że damy radę zrobić to lepiej.  

Zagłębie znęca się nad widzami

Bo umówmy się – poprzeczka jest zawieszona tak wysoko, jak plantacja ogórków gruntowych. Sami nie wiemy, co było w tym meczu najgorsze. Pomysł na grę Zagłębia? Rrrrany, oni nie byli w stanie wpaść na nic innego niż podawanie piłek między obrońcami i później laga do przodu (oczywiście niecelna). Gdybyśmy spojrzeli w statystyki, pewnie wyszedłby nam potworek w stylu „celność podań – 95%”. Co z tego, skoro większość z nich to podania między Kopaczem a Baliciem. Właśnie, Kopaczem… Wyobraźcie sobie sytuację, w której piłka spada pod jego nogi. Do bramki jakieś dwa metry. Wystarczy uderzyć jakkolwiek, byle szło w bramkę. Tak zwana patelnia. Macie to?

To teraz zgadnijcie, czy Kopacz pokusił się o…

a) mierzone uderzenie prosto w prawe okienko,

b) zerwanie pajęczyny w lewym oknie,

Reklama

c) plasowany strzał między nogami bramkarza,

d) absurdalną próbę oddania strzału, która na pewno nie wylądowała w bramce.

Oczywiście było to pytanie retoryczne, bo z pewnością zgadliście. W obronie Kopacz spisywał się równie marnie, co w ataku – przeskakiwał go nawet Semir Stilić (!).

Zagłębie było dziś tak beznadziejne, że nie potrafiło nawet sprawdzić, czy Thomas Daehne zaprezentuje formę sprzed tygodnia. Zwyczajnie nie strzelało na bramkę, więc Niemiec nawet nie miał kiedy popełnić błędu. Jeden jedyny raz wyszli z naprawdę dobrą sytuacją – skrzydłem urwał się Starzyński, wystawił po ziemi Pawłowskiemu, a ten mając na nodze setkę grzmotnął nad bramką. Później lubinianie już nawet nie próbowali. I w sumie może nawet i lepiej.

Próbowała za to Wisła Płock i o ile w pierwszej połowie setkę podobnego kalibru zmarnował Kante, o tyle w drugiej zrehabilitował się i to z nawiązką. Pierwszy gol Wisły to klasyczna akcja – Stilić wyszedł po piłkę i wyczekał na idealny moment zerwania się Michalaka, ten nawet nie zdążył włączyć gazicha a i tak uciekł rywalom, wrzucił, akcję strzałem z półwoleja wykończył Kante. Gwinejczyk znalazł się też w idealnym miejscu, gdy ze skrzydła wycofywał piłkę Reca – akurat wbiegał w wolną przestrzeń i odpowiednio wykończył tę akcję. Strzał był  bez wątpienia do obrony – debiutujący w lidze Hładun miał piłkę na rękach, a mimo to nie dał rady jej wyjąć. Płoczczanie mogli (i powinni) jeszcze bardziej dobić rywala – Michalak miał pod koniec meczu sam na sam, ale chyba zadziałał syndrom pt. „mam zbyt dużo czasu na decyzję i nie wiem co wybrać”. Takim sposobem wyszedł mu strzał w nogi bramkarza.

Strasznie słaby był to mecz, ale głównie za sprawą Zagłębia Lubin, które potrafiło tylko raz celnie uderzyć na bramkę. Imponować może seria Wisły Płock – w ostatnich sześciu meczach zdobyła szesnaście punktów.

Reklama

 [event_results 415620]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...