Roman Bezjak po raz pierwszy zagrał w wyjściowym składzie Jagiellonii, więc przy tej okazji postanowiliśmy mu się uważniej przyjrzeć. To jedna z tych nowych postaci w Ekstraklasie, od których trzeba oczekiwać najwięcej jakości. Trudno inaczej podchodzić do transferu 19-krotnego reprezentanta Słowenii, który dla Łudogorca i Rijeki strzelił łącznie 59 goli, a dla SV Darmstadt był najdroższym zakupem w historii (2 mln euro). Jak 28-latek wypadł z Cracovią?
Najkrócej można to określić tak: bardzo przeciętnie, ale przydał się. „Pasy” lepiej zaczęły mecz, białostoczanie mieli olbrzymie problemy w ofensywie. Nawet jeśli już pojawiała się możliwość jakiegoś ataku, był on przeprowadzany małą liczbą zawodników. Ustawiony jako „dziewiątka” Bezjak musiał radzić sobie sam i… często sobie nie radził. Ostro przywitał go Niko Datković. Słoweniec w ciągu kilkudziesięciu sekund dwa razy leżał na boisku po starciach ze stoperem Cracovii, sędzia gwizdka nie używał. Z czasem jednak wyjdzie, że to napastnik „Jagi” będzie górą. Generalnie początek spotkania to ciągłe faule i przerwy w grze, ciężko się to oglądało.
Pierwszy pozytyw w wykonaniu Bezjaka to 17. minuta. Kolejny raz zszedł do linii bocznej, dostał podanie, skorygował swój bieg, wyszedł przed Michala Siplaka i wywalczył rzut wolny. W 34. minucie będąc tyłem do bramki utrzymał się przy piłce, utrzymując tempo akcji. Zakończyła się ona wbiegnięciem Guilherme Sityi i strzałem Brazylijczyka zablokowanym przez Michała Helika. Tuż przed przerwą Bezjak bez przyjęcia zagrał w tempo do rozpędzonego Przemysława Frankowskiego, który oddał celne uderzenie w bliższy róg (pewnie obronił Michal Pesković).
Drugą połowę Słoweniec zaczął od przepchnięcia się z piłką na skrzydle, która po chwili znalazła się pod nogami Michala Pospisila, stojącego na osiemnastym metrze. Czeski pomocnik w dobrej sytuacji uderzył niecelnie.
W 51. minucie Bezjak gonił Javiera Hernandeza po stracie Arvydasa Novikovasa i sfaulował go w środku pola, za co obejrzał żółtą kartkę. Po chwili pokazał, że zamierza dostosować się do realiów polskiej ligi. Bezpardonowo powalczył o piłkę w akcji stykowej i wygrał przebitkę. Z drugiej strony – w razie niepowodzenia ryzykował wykluczeniem.
Swoją cegiełkę do wygranej Słoweniec dołożył w 64. minucie. Mając Datkovicia na plecach zdołał odegrać do Pospisila, który pięknie położył dwóch obrońców i strzelił nie do obrony. Zasługa asystenta niewielka, ale pierwszy ofensywny konkret na papierze już jest.
Na koniec Bezjak w walce powietrznej okazał się sprytniejszy od Datkovicia, przestawił go i podał wychodzącemu sam na sam Novikovasowi. Litwin znajdował się jednak na spalonym. W 69. minucie Ireneusz Mamrot podziękował za grę swojemu nowemu podopiecznemu i wprowadził Cilliana Sheridana.
Trudno jeszcze o daleko idące wnioski, ale już widać, że Bezjak faktycznie nie jest typowym środkowym napastnikiem. Lubi zejść na skrzydło lub cofnąć się do środka. Sam niewiele zrobi, potrzebuje pomocy partnerów, wtedy potrafi się odnaleźć. Wygląda na to, że jest w stanie dostosować się do fizycznych „reguł” Ekstraklasy i nie będzie unikał walki. Liczymy na znacznie więcej w jego wykonaniu, jednak przez chwilę możemy być jeszcze wyrozumiali, bo praktycznie stracił rundę w Darmstadt (tylko 110 minut w 2. Bundeslidze), a do „Jagi” przyszedł dość późno (1 lutego).
Fot. Newspix.pl